bufon bufon
419
BLOG

Polityka energetyczna (1)

bufon bufon Gospodarka Obserwuj notkę 12

Przeglądając wpisy i komentarze na S24 pod kątem stosunku do energii jądrowej i odnawialnych, szeroko pojęta prawica, ze wskazaniem na prawice propisowską, popiera energetykę jądrową wzgardliwie lekceważąc energie odnawialne jako te, które są popierane prze lewicę i „zielonych”. Być może w najbliższym czasie coś w tej kwestii ulegnie zmianie gdyż, jak to w pewnych kręgach się mawia, jak widać „poszły inne wytyczne”.

Oglądając ostatnio jeden z programów „Rozmowy niedokończone” w TVTrwam usłyszałem wywiad (właściwie molonolog – to ten specyficzny sposób „rozmów” charakterystyczny dla tej stacji) z emerytowanym profesorem nt. energetyki.

Energetyka jądrowa była wg niego nowoczesną formą eksploatacji postkolonialnej realizowanej przez państwa zachodnie na państwach rozwijających się oraz postsowieckich, realizowanej przez sprzedaż przestarzałej i drogiej technologii. Tym co ma natomiast zapewnić niezależność energetyczną naszemu krajowi powinny być „zielone technologie”. Wystarczająco rozwinięte i wydajne.

Osobiście jestem zdania, że „wykład” ideologiczny jaki zafundowała nam TVTrwam ustami emerytowanego profesora był spowodowany tylko dwoma powodami, niekoniecznie obiektywnymi:

1)  osobistym interesem stacji należącej do tego samego właściciela, który inwestuje w geotermię (zielona technologię)

2)  wspólnotą poglądów nacjonalistyczno-spiskowych stacji oraz samego profesora.

 

Odpowiedź na pytanie „jaka energetyka” jest natomiast dużo bardziej skomplikowane, niż tylko podążanie wg wytycznej „powiedz kto to popiera, a ja ci odpowiem czy ma słuszność”.

 

Odnośnie energetyki jądrowej, czy technologie jakie ew. zamontujemy (nikt jeszcze nie wie jakie !!! a jest pewien wybór) są przestarzałe, niebezpieczne, drogie w inwestycji i eksploatacji – nie wiem. Nie jestem specjalistą w ich zakresie. Wiem natomiast, że każda technologia produkcji energii elektrycznej i cieplnej jest opłacalna wtedy, gdy suma kosztów inwestycyjnych i eksploatacyjnych w okresie amortyzacji inwestycji jest niższa od sumy przychodów ze sprzedaży produktów. Inaczej mówiąc „nie ma darmowego lunchu”. Ktoś musi zapłacić za różnicę, jeżeli produkcja jest deficytowa. A tym kimś jest zwykle podatnik.

Propagowanie i wdrażanie technologii, które „ktoś” (państwo = podatnik) dotuje, jest w dłuższej perspektywie nieopłacalne dla danej gospodarki. Sens takich dotacji istnieje tylko wówczas, gdy w perspektywie lat kilku, dzięki tym dotacjom ma szanse się na tyle rozwinąć, że stosunek jej kosztów inwestycyjnych/kosztów eksploatacyjnych stanie się konkurencyjny do obecnych technologii i będzie miał szanse z nimi konkurować na warunkach rynkowych. W przeciwnym razie fundujemy sobie politykę zbrojna a’la ZSRR. Ich broń była nie gorsza niż zachodnia, ale koszt opracowywania i wdrażania tych technologii był o wiele droższy dla ZSRR niż dla jej konkurentów. Efekt – utrzymując status quo militarne ZSRR przegrał ekonomicznie. Podobnie Europa (Polska, jakiekolwiek przedsiębiorstwo, rodzina, etc.) jeżeli będzie forsowała technologie nieopłacalne ekonomicznie, choćby z jak najbardziej szlachetnych pobudek, wówczas wdrożone drogie technologie pociągną za sobą na dno całą gospodarkę.

 

Energetyka jądrowa w Polsce ?

Jeżeli tylko koszt energii elektrycznej produkowanej przez nią, bez uwzględnienia żadnych sztucznych dla niej dotacji lub okładania energii z siłowni węglowych specjalnymi podatkami, będzie porównywalny z kosztem energii produkowanej przez właśnie energetykę węglową, dlaczego by nie? Zwłaszcza, że to byłaby forma dywersyfikacji produkcji energii. Kolejny rodzaj elektrowni, obok tych pracujących na węglu kamiennym, brunatnym, energetyce wodnej, wiatrowej, biopaliwowej, gazowych czy biogazowych.

 

Geotermia ? Geotermia to temat trudny ekonomicznie. Technicznie sprawa jest rozwiązana od kilkudziesięciu lat. W Polsce jest kilka średnich geotermii, tysiące malutkich-domowych i dwie większe: Zakopiańska i Pyrzowicka. Pyrzowicka od lat jest na granicy upadku. Zakopiańska z tych samych powodów również ledwo przędzie. A przecież obie zostały zrealizowane przy użyciu dotacji, nie musiały się opierać na własnym kapitale. Co w takim razie szkodzi ich funkcjonowaniu? (i z czym powinien się również liczyć toruński inwestor). To koszty oraz możliwości techniczne.

Systemy geotermalne to takie, w których korzystamy bezpośrednio z ciepła ziemi. Są rejony na Ziemi, gdzie mamy wodę geotermalna o temperaturze ponad 100’C (np.: Islandia). W Polsce temperatura wód geotermalnych waha się zwykle od 30…70’C. Co można zrobić z wodą o temperaturze np.: 45’C? Dlatego też większość geotermii w Polsce pracuje np.: na potrzeby aquaparków (potrzebują wodę grzewczą o niższej temperaturze), ciepłej wody użytkowej, lub w pewnych przypadkach stosuje się tradycyjne kotły podwyższające temperaturę wody do wymaganej.

W niektórych rejonach świata wody geotermalne są położone płytko. W Polsce ich pokłady zwykle zalegają poniżej 1000m, często poniżej 2000m. Każdy układ geotermalny to kilka odwiertów. Np.: 1…2 pobiercze i 2…5 tłocznych. Nie każdy z nich musi być trafiony, wówczas pozostaje się z kosztem jego wykonania a trzeba wykonać kolejny.

Jest jeszcze kwestia wydajności danego złoża – dopiero po wstępnej eksploatacji okazuje się, jaką trwałą wydajność posiada dana geotermia, tzn. czy z czasem nie spada wydajność cieplna danego odwiertu.

Woda termalna jaką otrzymuje się z odwiertów ma różne parametry chemiczne. Generalnie zasada jest taka, że im głębszy odwiert (a więc standard polski), tym woda jest „gorsza”, czyli bardziej agresywna. W ten sposób pociąga to za sobą konieczność stosowania chemoodpornej armatury, rurociągów, wymienników, pomp, etc. Czyli droższych materiałów i urządzeń. Droższych ale i jednocześnie również niestety o krótszej żywotności.

Ciepłownie geotermalne pod względem logistyki produkowanego ciepła nie różnią się od innego rodzaju ciepłowni. Wodę grzewczą do odbiorców należy doprowadzić siecią cieplną, co pociąga za sobą dodatkowe koszty inwestycyjne.

Suma tych wszystkich kosztów powoduje, że ciepło geotermii podhalańskiej jest tak mało atrakcyjne dla zakopiańskich górali w porównaniu z ciepłem z pieca węglowego. O góralach można różne rzeczy mówić, ale nie to, że dutków nie potrafią liczyć. A że potrafią, rokrocznie turyści odwiedzający Zakopane mogą przekonać się oddychając w tym naszym kurorcie ciągle prawie tak samo zadymionym powietrzem.

 

Energetyka węglowa

Kilka naszych ostatnich rządów przespało z niewiedzy kwestię emisji CO2. Donald Tusk fetował zdobycie dodatkowych kwot emisyjnych i przesunięcie daty granicznej. Niewiele to dało, bo tak naprawdę ile emitujemy CO2 jak widać dopiero po kilku latach dokładnie szacujemy i jak widać i tak za małą kwotę wynegocjowaliśmy. Termin rozliczania emisji, trzy lata w jedną czy drugą stronę i tak w skali kraju nie ma większego znaczenia w momencie, gdy 95% produkowanej u nas energii elektrycznej pochodzi z elektrowni na węgiel kamienny i brunatny.

Poprzednie rządy też jednak nie mają czystego sumienia, bo to co jako sukces fetował Tusk, to było jedynie chwilowym ratowaniem tego, na co przystał rząd PiSu w zamian za niejaką „Joaninę”.

W jaki sposób koncerny energetyczne uciekają przed emisja CO2 ? Np. przez współspalanie biomasy. To takie remedium na problem emisji CO2, jakim na syf lekarstwem jest puder. Każda z konwencjonalnych elektrowni codziennie spala tysiące ton węgla. Elektrownie starają się spełnić narzucone im przepisy przez współspalanie biomasy w ilości 5%. W przypadku każdej elektrowni oznacza to co najmniej kilkaset ton biomasy, a więc odpadów drzewnych albo biomasy rolniczej.

Najmniejszym problemem są tutaj wymogi technologiczne, a więc logistyka paliwa na terenie zakładu, sposób jego podawania do kotła oraz same palenisko. Każde palenisko jest skonstruowane pod określone paliwo. Dozowanie 5% biomasy związane jest właśnie z tym, że ta ilość paliwa nie powinna zbytnio wpłynąć na proces spalania oraz trwałość samego paleniska i kotła. Dlaczego trwałość? Ponieważ spalanie biomasy wiąże się z innymi temperaturami spalania a przede wszystkim z innym składem paliwa, np.: biomasa rolnicza zawiera duże ilości chloru, który ujemnie wpływa na trwałość rusztów, etc.

Poważniejszym problemem jest natomiast samo pozyskanie biomasy na potrzeby elektrowni. Elektrownie stają się poważnym konkurentem nie tylko dla małych ciepłowni czy nawet zakładowych elektrociepłowni, ale przede wszystkim dla zakładów meblarskich oraz wytwórni płyt wiórowych, podkupując im surowiec. Czy to duży problem ? Coraz większy. Można zwrócić uwagę na co i rusz pojawiające się ogłoszenia w prasie o „budowie/przebudowie kotła z dostosowaniem do współspalania na biomasę”. Już teraz zdarzają się elektrownie, które okresowo importują biomasę z Ukrainy, bo w Polsce nawet nie tyle, że jest dla nich za droga ale jej po prostu już brakuje. A gdy wszystkie kotły w elektrowniach zostaną przebudowane?

 

Problem emisji CO2 to nie problem globalnego ocieplenia, to problem dla gospodarki Europy. Na handlu emisją CO2 oraz opłatach związanych z jej nadmierną emisją zarobią nieliczni: fundusze spekulacyjne, koncerny energetyczne z elektrowniami atomowymi oraz pewnie państwo, którego energetyka w największym stopniu jej oparta na energetyce jądrowej (bo „nieemisyjnej”). Natomiast Europa per saldo będzie stratna. Jako jedyna na świecie sama sobie nałożyła na szyję powróz w postaci autozobowiązań i sama go teraz zaciska. Żadna inna gospodarka na świecie nie będzie sztucznie ograniczana wysokimi cenami energii elektrycznej i cieplnej. Zyski jakie osiągną firmy francuskie oraz pozostałe koncerny posiadające elektrownie atomowe, będą niewspółmiernie małe i nie zbilansują strat poniesionych przez inne gałęzie gospodarki oraz związany z tym wzrost bezrobocia. Polska ze względu na strukturę swojej energetyki jest szczególnie narażona na straty związane z opłatami za emisję CO2.

Błędy popełniać każdy może, nawet gdy kieruje się szlachetnymi pobudkami. Również urzędnicy a nawet eurourzędnicy. Głupotą jest natomiast nie umieć uznać swego błędu i nie wycofać się z niego. Taką głupotą będzie trwanie przy polityce ograniczania emisji CO2 za wszelka cenę. Kapitał przeznaczony na dostosowywanie istniejących kotłów energetycznych lub budowę nowych, przeznaczonych do opalania biomasą, z równym skutkiem należałoby przeznaczyć na modernizację istniejących tras energetycznych i transformatorów. Te inwestycje mogłyby przynieść zbliżone oszczędności w emisji (przez zmniejszenie strat na przesyle i transformacji) a miałyby o wiele większy sens. Podobnie jak budowa mniejszych elektrowni oraz źródeł skojarzonych.

 

 

 

bufon
O mnie bufon

kontestator bolszewizmu, wróg nazizmu, antagonista faszyzmu, tępiciel hipokryzji, nieprzyjaciel pisizmu, krytyk klerykalizmu, sympatyk rozsądku, powściągliwości, zrównoważenia, trzeźwości, racjonalizmu, humanizmu, panenteista, Namolna bolszewia będzie banowana

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (12)

Inne tematy w dziale Gospodarka