Joachim Brudziński: „Jarosław jako jedyny z nas nie rozsypał się emocjonalnie. Zobaczyłem w nim bardzo silnego człowieka, który analizuje sytuację, ocenia, planuje. Tragedia osobista nie odebrała mu umiejętności analitycznego rozumienia tej tragedii. […] On nas swoim opanowaniem i spokojem budował.”
Joachim Brudziński: „Jarosław się zastanawiał, analizował, prosił by je [nekrologi] odczytywać jeszcze raz. On cały czas był bardzo intelektualnie zmobilizowany. Połączyłem go ze swojej komórki z Magdą z naszego biura na Nowogrodzkiej. I wie pani, co też było dla mnie niezwykłe, myślał strategicznie. Stałem nad nim, a on Magdzie dyktował całkiem nowe, swoje teksty.”
Joachim Brudziński: „On wszystkie ich [Rosjan] ruchy analizował”.
Jarosław Kaczyński: „Musiałem brać bardzo silne leki uspokajające, co też miało swoje skutki. Już 10 kwietnia, dosłownie w godzinę po katastrofie, dostałem w szpitalu takie środki. Ja nigdy w życiu przedtem podobnych leków nie brałem, w związku z tym zadziałały na mnie niezwykle silnie”
W codziennym życiu nie doświadczamy zjawisk relatywistycznych ani kwantowych. Z zeszłorocznej wypowiedzi Prezesa Kaczyńskiego oraz niedawnej Joachima Brudzińskiego taki relatywizm jednak wynika. Nie można bowiem być pod „silnym działaniem leków uspokajających” oraz jednocześnie „być intelektualnie zmobilizowanym, analizować sytuację, planować, oceniać, myśleć strategicznie”. No chyba, że w formie quazinarkotycznych majaków, ale wtedy dziwnym byłby zachwyt posła Brudzińskiego nad takim stanem.
Albo Prezes Kaczyński „był pod silnym wpływem środków uspokajających”, co nie wydaje się w takiej sytuacji niczym dziwnym ani wstydliwym, ale wówczas poseł Brudziński przedstawia się jako niewiarygodny fantasta i kiepski podlizuj.
Albo Jarosław Kaczyński rzeczywiście zgodnie ze słowami Joachima Brudzińskiego zachował wyjątkową jasność i trzeźwość umysłu, ale wówczas jego wrześniowa wypowiedź, w której odżegnywał się od wpływu na kampanie wyborczą („Byłem w takim stanie, że – uczciwie mówiąc – to za mnie wymyślano tę kampanię.”), była przygrywką do zrzucenia odpowiedzialności za nią na innych i wykluczenie ich z szeregów własnej partii.
Albo rybki albo akwarium.
Albo krótkie nogi albo długi nos.
Albo fantasmagorie albo cyniczne podchodzenie do prawdy.
A może jedno i drugie… ?
Wywiad z Joachimem Brudzińskim: Duży Format Gazeta Wyborcza 24.03.2011 r.
kontestator bolszewizmu, wróg nazizmu, antagonista faszyzmu, tępiciel hipokryzji, nieprzyjaciel pisizmu, krytyk klerykalizmu, sympatyk rozsądku, powściągliwości, zrównoważenia, trzeźwości, racjonalizmu, humanizmu, panenteista, Namolna bolszewia będzie banowana
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka