Witold Gadowski napisał dzisiaj „coś” na temat innego dziennikarza – Wojciecha Czuchnowskiego. O panu Czuchnowskim wiem tyle, że aktualnie pisze w Gazecie Wyborczej. Tekstów jego nie kojarzę. Podobnie i pana Gadowskiego, którego jednak kojarzę już z wpisów na Salonie24. Wiem, wiem, dyrektorował TVP1, kręcił jakieś filmy, coś pisał, ale podobnie jak w przypadku pana Czuchnowskiego jego „poważna” twórczość jest mi raczej obca. W porównaniu do dziennikarza Wyborczej jest mi jednak o tyle „bliższy”, że czytuję jego salonowe wpisy.
Pan Gadowski zarzuca Czuchnowskiemu m.in. „kombatanctwo”. Czytając w Salonie24 podobne teksty pana Gadowskiego, prawie w każdym jego tekście można spotkać jego wspominki o tym jak się sprzeciwiał, protestował, walczył, jak zbierając informacje do swoich książek, filmów i artykułów podróżował po krajach ogarniętych wojną, spotykał się z agentami służb specjalnych, przemytnikami, terrorystami, etc. Ale to oczywiście nie jest kombatanctwo.
A jak wygląda to wykpiwane kombatanctwo w wykonaniu red. Czuchnowskiego? Ano tak: „Zostaliśmy zatrzymani.” Jak widać diabelnie szeroko się rozpisał się o swoich cierpieniach. Zasłużył na to określenie i już.
Wojciech Czuchnowski:„W 1994 r. znalazłem się dokładnie w takiej samej sytuacji. W Krakowie, gdzie pisałem dla dziennika "Czas", trwały protesty pod konsulatem rosyjskim przeciwko antypolskim wypowiedziom jednego z konsulów. Relacjonowałem ten protest, ale gdy policja dosyć brutalnie zatrzymała JERZEGO BUKOWSKIEGO niosącego do konsulatu petycję, przeszedłem do czynów. Kopałem radiowóz, popychałem policjantów. Kolega z TVP położył się przed policyjnym autem. Zostaliśmy zatrzymani. Kolega z telewizji złożył skargę o "utrudnianie mu czynności służbowych". Ja skargi nie złożyłem, bo atakując policjantów w obronie zatrzymanego i kopiąc radiowóz, świadomie wyszedłem poza rolę reportera. Było dla mnie oczywiste, że w tej sytuacji powoływanie się na status dziennikarza byłoby nieuczciwe”
Witold Gadowski: „Pan Wojciech Czuchnowski raczył ostatnio, w kontekście pobicia pana Michała Stróżyka, wspomnieć o incydencie z 1994 roku. Rzecz działa się pod rosyjskim konsulatem w Krakowie. Pan Czuchnowski opisuje, jak wtedy „kopał samochód policyjny i odpychał policjantów”, dokonuje nawet swoistej ekspiacji, twierdząc, że zatrzymanie należało mu się bowiem wyszedł był z nerw, czy jak to pięknie określił :" z roli dziennikarza”. Wspominając swoje „kombatanctwo” pan Czuchnowski informuje urbi et orbi, iż nie złożył wtedy zażalenia na działania policji bowiem w pełni rozumiał motywację funkcjonariuszy.”
Sam tekst pana Gadowskiego, pomijając jego złośliwości (ale do tego można się przyzwyczaić, bo sądząc po innych jego tekstach – inaczej pisać nie potrafi) jest całkiem ciekawy. To w końcu jak by nie patrzeć kawałek naszej historii.
Mam jednak do niego pretensję o, delikatnie mówiąc, brak dokładności. Pan Gadowski zarzuca red. Czuchnowskiego rzeczy i słowa, których ten nie wypowiedział (wytłuściłem odpowiednie cytaty u obu dziennikarzy). Czuchnowski nie złożył zażalenia z powodu „zrozumienia dla motywacji policjantów” jak mu przypisuje red. Gadowski a z powodu „świadomego wyjścia poza rolę reportera”. W żadnym zdaniu nie pisał, że "zatrzymanie mu sie należało".
To nawet nie jest manipulacja w wykonaniu red. Gadowskiego, to jest po prostu niepisanie prawdy. I to jest przykre zwłaszcza, że dotyczy to nie zwykłego blogera, ale dziennikarza.
Dowcipnie sugeruje panu Czuchnowskiemu „spożywanie lecytynki”. Istotnie, w przypadku pana Gadowskiego lecytyna również by się przydała, skoro nie pamięta z poprzedniego dnia wypowiedzi kolegi albo nie potrafi jej odnaleźć dla przypomnienia sobie. Alternatywą dla kiepskiej pamięci jest w tym wypadku świadome mijanie się z prawda, wole więc, by to była jednak starcza demencja.
Acha, jeszcze jeden cytat z pana Gadowskiego:
„Nigdy natomiast nie słyszałem, aby pan Czuchnowski ogłosił wówczas, że pod konsulatem nie był dziennikarzem i został tam słusznie zatrzymany”
Muszę przyznać, że ja też tego nie słyszałem, w każdym razie nie przeczytałem tego w tekście Czuchnowskiego. Pisał w nim wszak, że był tam jako dziennikarz, a jedynie w pewnym momencie pod wpływem emocji wyszedł z tej roli. No i ani słowem nie dywagował czy jego zatrzymanie było słuszne czy nie.
Ale jak widać to urok twórczości pana Gadowskiego. Opisywać cudze wypowiedzi przypisując im inne słowa.
A co który z panów redaktorów napisał, można samemu przekonać się zaglądając pod poniższe linki.
http://wyborcza.pl/1,75968,9461330,Gdy_dziennikarz_przestaje_byc_dziennikarzem.html#ixzz1Jy9ro73O
http://lubczasopismo.salon24.pl/czerwono-zieloni/post/300058,memuary-albo-pamiec-pana-czuchnowskiego
Ps.:
Dla informacji Ksymenesa oraz ew. innych: tekst red. Gadowskiego nie jest o „pobiciu Michała Stróżyka” a wspomnieniem zdarzeń z 1994 r. oraz opinią tegoż p. Gadowskiego o dzisiejszym red. Czuchnowskim. To tyle jeśli chodzi o uczciwość intelektualną.
kontestator bolszewizmu, wróg nazizmu, antagonista faszyzmu, tępiciel hipokryzji, nieprzyjaciel pisizmu, krytyk klerykalizmu, sympatyk rozsądku, powściągliwości, zrównoważenia, trzeźwości, racjonalizmu, humanizmu, panenteista, Namolna bolszewia będzie banowana
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka