bufon bufon
993
BLOG

Lanserzy

bufon bufon Polityka Obserwuj notkę 20

 

W siermiężnych latach PRLu lansem zajmowała się władza. Samo słowo wtedy jeszcze nie było znane, stosowano wtedy tzw. propagandę sukcesu. Polska była dziesiątym mocarstwem świata, największym producentem statków, lokomotyw i czego tam jeszcze propagandyści nie wymyślili. Władza musiała być kochana, choćby pałą do tego przymuszano, a to umiłowanie władzy i przez władzę, odbywało się za pomocą środków masowego przekazu. W Dzienniku Telewizyjnym obywatele Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej mogli przeto zobaczyć jak Pierwszy Sekretarz KC wraz z robotnikami z Ursusa sadzi drzewka na osiedlu. Albo jak dogląda pracy pracowników PGR w Manieczkach. Albo jak na Stadionie X-lecia w trakcie corocznych dożynek odbiera z rąk ludu pracującego chleb, symbol owoców pracy całego Narodu.
 
Wzorem Pierwszego Sekretarza również pomniejsi sekretarze, i ci powiatowi, i ci zakładowi, i ci wojewódzcy, kilka razy w roku pojawiali się na tzw. czynach społecznych aby ramię w ramię ze zwykłymi obywatelami wykonać jakąś pracę na rzecz wspólnej socjalistycznej Ojczyzny (ach, zmieniają się przymiotniki a do Narodu i Ojczyzny przywódcy wciąż lubią się odwoływać aby pokazać swą miłość do współobywateli oraz patriotyzm).
 
Czasy się zmieniają ale politycy nadal się lansują na mównicach gardłując ile to by dali i czego to by nie zrobili, gdyby tylko mogli. Obok polityków, którzy co rano i co wieczór z marsowymi minami występują w programach Gadające Głowy, opowiadając jak to oni są bardzo a jak ich przeciwnicy wprost przeciwnie. Obok polityków, którzy na blogach, facebookach i tweeterach obśmiewają swoich przeciwników i jak pliszki zachwalają swoje partyjne ogonki.
 
Ale obok polityków pojawił się nowy gatunek autolanserów, to celebryci. Czasem są to znani aktorzy, dziennikarze, muzycy. Coraz częściej są to jednak osoby znane z tego, że są znane. To zawodowi autolanserzy. Pozują na grobach rodziców, pokazują się z dziećmi na izbie porodowej, ustalają sesje zdjęciowe na grzybobraniu, przypadkiem dają się sfotografować w topless na plaży. Słowem – robią wszystko aby zwrócić uwagę na siebie i stać się centrum uwagi. Starają się stworzyć swój obraz medialny, a to jako ciepli rodzice, a to kochające dzieci, a to czuli małżonkowie, a to równe chłopaki, a to szaleni rock’n’rollowcy, a to moralne ostoje, a to wszystkiego autorytety.
 
Ze zdumieniem o takich dowiadujemy się, że to aktorzy, albo muzycy. Najczęściej jednak uprawiają bliżej nieokreślony zawód polegający na bywaniu i pokazywaniu się. Dla większości z nich to jedyny dostępny sposób aby zaistnieć w przestrzeni publicznej, z która wiążą nadzieję na zrobienie kariery, zdobycie sławy i pieniędzy. Dla niektórych to dopełnienie swego ja.
 
Mamy więc lanserów - polityków, lanserów - gwiazdy ekranu i estrady, oraz lanserów - celebrytów. Czy ktoś natomiast widział lanserów dziennikarzy? (Pomijam zdjęcia „paszportówki”, które zamieszczają dziennikarze nad swoimi tekstami.)
 
Czy ktoś widział aby redaktor Michnik publikował swe zdjęcia z bratem, gdy go gani za kierowanie stalinowskim sądem?
Czy widział ktoś, aby czeszący się na pożyczkę redaktor Lisiecki na łamach Rzeczpospolitej zamieścił na piątej stronie Rzeczpospolitej zdjęcie ze swego pobytu w zakładzie fryzjerskim?
Albo redaktor Lis we wprost umieszczał fotoreportaż ze swego pobytu w największym w Polsce kurniku ?
Może ktoś swego czasu widział zdjęcia w Przekroju, jak redaktor Najsztub oprowadza się pod wiedeńską katedrą z aktualną narzeczoną ?
Albo że redaktor Rolicki w śp. Trybunie pozuje z wnukami na zbiórce pionierów?
No to może redaktora Warzechę, który umieszcza w Fakcie zdjęcia jak w domowej kuchni pozuje z warząchwią w lewicy oraz chochlą w prawicy ?
Nikt nie widział jak dziennikarze lansują siebie na tle rodziny i najbliższych? Jak zdjęciami podkreślają swoje zalety ?
 
No to teraz możecie zobaczyć. W numerze 14 Gazety Polskiej sprzed dwóch tygodni. Wśród zdjęć morza anonimowych głów. Między zdjęciami Jarosława Kaczyńskiego, trumny Prezydenta Kaczorowskiego a zdjęciem Jadwigi Kaczyńskiej, ni z gruszki, ni z pietruszki. W rozdziale „Pamieć”, jako ci którzy w waszym imieniu pamiętają, nie są jednymi z wielu ale tymi szczególnymi, których twarze i nazwiska musicie zapamiętać tak samo jak nazwisko Kaczyński i Kaczorowski. Jako prawdziwych katolików i patriotów. Którzy cierpią za miliony. Za Was. I za Was pamiętają i nie pozwolą zapomnieć. Także o sobie. Zdjęcia w kościele zadumanego redaktora naczelnego Tomasza Sakiewicza z żoną oraz głęboko przejętej jego zastępczyni Katarzyny Gójskiej-Hejke wraz synem.
Skromność szefostwa Gazety Polskiej wzruszyła mnie. Gdzie tam do nich Lisickiemu, Michnikowi albo Lisowi. Przy redaktorze Sakiewiczu to pyszni buce i nadęte bufony.
 
 
PS.1:
Przypomniałem sobie właśnie, jak dwadzieścia lat temu kolega pokazał mi zdjęcie Jerzego Urbana, który we własnej gazecie „NIE” chwalił się na zdjęciu basenem we własnym domu, wyrzucając nad wodę tę część ciała w kąpielówkach, w którą wszyscy go mogli pocałować. Ale to był autolans Urbana i jego NIE, więc nie dziwiło nic.
 
 
PS.2:
Chciałem zamieścić skany obu zdjęć, ale doszedłem do wniosku, że syn pani Hejke oraz żona pana Sakiewicza nie są wcale winni zamiłowaniu szefostwa redakcji Gazety Polskiej do autopromocji na własnych łamach. Kto chce obejrzeć dowody niebywałej skromności szefostwa najbardziej patriotycznej gazety w kraju, musi niestety wybulić 6,90-zł.
bufon
O mnie bufon

kontestator bolszewizmu, wróg nazizmu, antagonista faszyzmu, tępiciel hipokryzji, nieprzyjaciel pisizmu, krytyk klerykalizmu, sympatyk rozsądku, powściągliwości, zrównoważenia, trzeźwości, racjonalizmu, humanizmu, panenteista, Namolna bolszewia będzie banowana

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (20)

Inne tematy w dziale Polityka