W swoim słynnym na całą Polskę obiektywizmie Kataryna nie podaje linku do listu Stefana Bratkowskiego, dzięki czemu każdy mógłby go przeczytać i samemu wyrobić sobie zdanie na jego temat. Kataryna za to cytuje taki jego fragment, który pasuje do Jej własnej tezy. Na temat niezwolnienia Pani Janiny Jankowskiej z pracy w WSD niepokalana Kataryna wyraża oto taką swoją opinię:
„W całej historii (nie)wyrzucania Janiny Jankowskiej z uczelni za rzekome odchylenie pisowsko-kaczystowskie najbardziej zdumiewa, szokuje nawet, sposób załatwienia tego rodzaju sprawy przez Stefana Bratkowskiego. Abstrahując od tego co zainspirowało studentów do sporządzenia donosu na niektórych wykładowców, dziwi, dziwi nadany mu bieg.
…
Z przerażeniem myślę, że kiedyś opinię publiczną kształtować będą kadry nauczone eliminowania donosami niewygodnych, bo nie myślących po linii, ludzi. To akcja tak obrzydliwa, że ktoś powinien się za nią spalić ze wstydu. Nie tylko studenci-donosiciele, ale przede wszystkim ten, który ten donos przyjął, rozpatrzył i nie informując jego "bohaterki" wyciągał z niego takie lub inne konsekwencje. Ohyda.”
No właśnie, jaki to „sposób załatwienia sprawy”i jakie Stefan Bratkowski „wyciągał konsekwencje”? Może jakieś konkrety Pani Kataryno? Pani Jankowska została zwolniona? Dostała naganę? Wpis do akt? Obcięto Jej premię? Napiętnowano na szkolnym apelu? Podano do wiadomości publicznej? Wybatożono ją? Udzielono o niej wywiadu prasowego? Nie? Cóż więc takiego „OHYDNEGO” uczynił Pan Stefan Bratkowski?
W przeciwieństwie do Kataryny będę stronniczy i oddam głos oskarżonemu zaocznie już przez Katarynę skazanemu „Stefanowi Bratkowskiemu - seniorowi zawodu”:
„Po pierwsze, Jankowska nie została zwolniona ani też nie jest na żadnej liście do zwolnienia (sprostowała to sama).
Po drugie, Fundacja nie ma takich uprawnień, żeby zwalniać pracowników WSD.
Po trzecie, otrzymaliśmy od studentów WSD jako jej założyciel listę osób identyfikowanych przez nich jako bardzo aktywni zwolennicy PiS, wraz z pytaniem, czy Szkoła ma być aż tak bardzo PiSowska.
Po trzecie, nikt z Fundacji na ten temat niczego nie publikował ani do publicznej wiadomości nie podawał…”
Czyli jakie są fakty?:
1) Ktoś napisał list ze skargą (niech będzie po Katarynkowemu – donos) do organu założycielskiego (Fundacji Centrum Prasowe dla Europy Środkowo-Wschodniej) uczelni (Wyższej Szkoły Dziennikarstwa) na niektórych wykładowców.
2) Stefan Bratkowski NIE NADAŁ SPRAWIE ŻADNEGO BIEGU (nie przygotował listy osób do zwolnienia, ukarania, nie opublikował, etc.) – jeśli ktoś jest innego zdania niech poda jakiś fakt, sposób w jaki Stefan Bratkowski wykorzystał ów list.
3) Ktoś zadzwonił do pani Janiny Jankowskiej informując ją:
„Kilka dni temu otrzymuję telefon od jednego z wykładowców, ŻE ZNALAZŁAM SIĘ NA LIŚCIE DO ZWOLNIEŃ z powodu swoich pro-pisowskich poglądów. ZADECYDOWAŁ O TYM PREZES FUNDACJI, która prowadzi tę szkołę czyli Stefan Bratkowski.”
4) Kataryna oraz wielu innych wbrew ww. powyższym faktom wieszają psy na Stefanie Bratkowskim za… no właśnie za co?
Stefan Bratkowski dostał jakiś „donos”. Jak znam polskie realia, zapewne jeden z wielu donosów na jeden z licznych tematów. Ot, taka nasza w rosyjskim zaborze ukształtowana polska natura. I nic z nim nie zrobił ! Nie użył go do zwolnienia niewygodnych mu osób (choć sam przecież pisze: „Jej święte prawo mieć takie, a nie inne poglądy, ale mnie przysługuje święte prawo niezgody…”). Hańba! Co za „Ohyda”! Nie wykorzystał okazji, by dzięki anonimowi oczyścić szkołę z elementów propisowskich! Mało tego, widocznie uznał go za tak nieważny i mało istotny, że nie upublicznił go a zachował jedynie do wiadomości Fundacji! Głupiec! Nawet samemu nie potrafił zainspirować powstania tego listu!
I to jest właśnie ten „ohydny”, potępiany przez Katarynę „sposób załatwienia sprawy”.I to jest właśnie to powodujące „spalenie ze wstydu” nie„wyciąganie konsekwencji”. A powinien jakieś wyciągnąć! Jeśli już nie miał odwagi na podstawie donosu zwolnić Janiny Jankowskiej, to może by chociaż rozstrzelał tego nieskutecznego donosiciela?
Hmmm… Czy aby na pewno nieskutecznego? W końcu… „jeden z wykładowców”, uprzejmy był poinformować Panią Janinę Jankowską,
- że „znalazła się na liście do zwolnień z powodu pro-pisowskich poglądów „(choć była to„lista osób identyfikowanych przez nich (dop: studentów) jako bardzo aktywni zwolennicy PiS”przysłana S.Bratkowskiemu a nie stworzona przez niego);
- że „zadecydował o tym prezes fundacji… czyli Stefan Bratkowski” (choć takiej decyzji nie tylko nie podjął ale i nie ma takich uprawnień).
Nie przypomina wam to nic? Nie, nie dowcipu o samochodach rozdawanych w Leningradzie. Ale może jakiegoś… intrygowania? Rozpuszczania fałszywych plotek opartych na zmienionych, niepełnych i zmanipulowanych faktach?
Dlaczego Katarynę oburza fakt niewykorzystania przez Stefana Bratkowskiego donosu jaki otrzymał, a nie tylko że nie oburza ale nawet nie dziwi „doniesienie” Pani Janinie Jankowskiej przez „życzliwego”?
Dlaczego Kataryny nie dziwi fakt, że donos jaki otrzymał i postanowił nie rozpowszechniać (czyli nie uznał go za istotny) S.Bratkowski, w sposób tendencyjnie poprzekręcany i przekłamany dotarł do obmawianej w donosie osoby?
Dlaczego Kataryny nie dziwi i nie oburza fakt, że została rozpętana medialna afera w oparciu zmanipulowane informacje?
Dlaczego ta słynna Kataryna, o legendarnie analitycznym umyśle, nie zauważa różnicy między informacjami „dostarczonymi” Pani Jankowskiej a rzeczywistymi faktami?
Na jakiej podstawie szlachetna Kataryna pisze o Stefanie Bratkowskim, że „przyjął, rozpatrzył i nie informując jego "bohaterki" wyciągał z niego takie lub inne konsekwencje” i jakie wg Niej Stefan Bratkowski wyciągnął konsekwencje z owego donosu?
Dlaczego dla Kataryny „ohydnym” jest fakt nierozpowszechniania donosów a nie ich upublicznianie?
Kataryna na koniec swego postu dzieli się jeszcze swoją refleksją świadczącą o jej niezwykłej wrazliwości:
„Z przerażeniem myślę, że kiedyś opinię publiczną kształtować będą kadry nauczone eliminowania donosami niewygodnych, bo nie myślących po linii, ludzi.”
Ja bym nie był takim pesymistą. Przecież na rynku funkcjonuje już coraz większa rzesza absolwentów Wyższe Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu. Tam wykładowcy są już wyselekcjonowani i żaden ze studentów nie będzie miał podstawy, aby Ojcu Dyrektorowi donosić o nieprawomyślnych odchyleniach któregoś z nich. W końcu i studenci i wykładowcy mają tam poglądy takie same jak ojciec Dyrektor, który znany jest z niezwykłej wręcz tolerancji cudzych poglądów. I do którego jak ulał pasuje stwierdzenie „Jch święte prawo mieć takie, a nie inne poglądy, ale mnie przysługuje święte prawo niezgody”.
Niestety, czytając wynurzenia tak opiniotwórczej i obdarzonej takim autorytetem osoby jaką jest Kataryna, a tak odbiegające od rzeczywistych faktów, podzielam Jej przerażenie. Z tą różnicą, że Kataryna nie „kiedyś”, ale już teraz kształtuje opinie publiczną.
kontestator bolszewizmu, wróg nazizmu, antagonista faszyzmu, tępiciel hipokryzji, nieprzyjaciel pisizmu, krytyk klerykalizmu, sympatyk rozsądku, powściągliwości, zrównoważenia, trzeźwości, racjonalizmu, humanizmu, panenteista, Namolna bolszewia będzie banowana
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka