Poseł Ludwik Dorn pochwalił był się wczoraj, jak to DZIĘKI NIEMU została uratowana dla Skarbu Państwa firma Radwar.
„Na początku lipca br. otrzymałem pismo od pana ministra Aleksandra Grada. Wynika z niego, że dzięki moim interwencjom minister podjął rozmowy z zarządem Bumaru i podjęto kroki ostatecznie zabezpieczające Skarb Państwa przed utratą kontroli nad Radwarem. Była to bodaj najmilsza chwila w obecnej kadencji Sejmu. Dla takich chwil warto być posłem i się szarpać.”
Z całym szacunkiem dla pana posła, ale poseł tym razem sobie trochę podmaśla. W piśmie jakie otrzymał Ludwik Dorn, min. Grad napisał: „W odpowiedzi na pismo Pana Posła z 14 maja 2010 r. … uprzejmie informuję, iż sygnalizowane kilkakrotnie przez Pana Posła w interpelacjach poselskich kwestie związane z ustanowieniem zastawu rejestrowego na akcjach Sp. Radwar zostały szczegółowo omówione z Zarządem i Radą Nadzorczą Bumar Sp. z o.o.”. I dalej: „…w dniu 10 czerwca 2010 r. bank przedstawił oświadczenie o zrzeczeniu zastawu rejestrowego i umożliwił tym samym wykreślenie przedmiotowego zastawu z rejestru.”
O ile potrafię jeszcze czytać ze zrozumieniem, minister Grad poinformował w piśmie posła Dorna, że sprawy te „zostały szczegółowo omówione z Zarządem i RN Bumaru” a poniżej napisał dodatkowo, że „problemu już nie ma bo zastaw został zdjęty z akcji spółki”. W piśmie nie ma ani słowa o tym, że „po otrzymaniu pisma od posła sprawa została szczegółowo omówiona z Zarządem”. To już jest całkowicie autorska interpretacja posła Dorna o jego wpływie na pozytywne rozwiązanie sprawy. Wolno mu, choć dlaczego nie miałaby to być zasługa np.: przywoływanej przez Niego red. Edyty Żemły z „Rzeczpospolitej”? Albo po prostu ministerialnych urzędników, którzy w "pocie czoła walczyli z oporem materii" ponad i mimo artykułów i interpelacji?
Jak znam urzędnicze zwyczaje, poseł Dorn dostał odpowiedź w momencie, kiedy mógł zostać poinformowany właśnie o rozwiązaniu problemu. Czy poseł napisałby pięć interpelacji i dwa wpisy na blogu więcej, odpowiedzi nie dostałby wcześniej niż dopiero po zwolnieniu akcji Radwaru. Ponadto, bez względu na to czy interweniowałby tylko raz, razy siedem czy ani razu, rozwiązanie sprawy z zastawem na akcjach Radwaru byłoby takie samo. Interpelacje poselskie nie mają na działalność urzędniczą wpływu innego ponad taką, że urzędnik będzie musiał na tą interpelacje odpowiedzieć – bo taki ma obowiązek. Ani nie przyspieszają ani nie opóźniają rozwiązania większości problemów, poza zwykłymi proceduralnymi.
W związku z tym, że żaden urzędnik nie lubi oficjalnie udzielać odpowiedzi w duchu: „sprawa jeszcze nie jest rozwiązana”, „rozmowy trwają”, „o wynikach poinformujemy Pana w późniejszym terminie”, etc., udzielenia jej przewleka aż do momentu, gdy może poinformować o swoim sukcesie.
Sprawa Radwaru nie była kwestią złego ulokowania zamówienia na partię spinaczy biurowych. Pomijając więc fakt, że zawsze w takich sytuacjach pozytywnym jest nadzór opinii publicznej (poselski, prasowy, etc.), rozwiązaniem problemu ministerstwo i tak by się zajmowało, bez względu na to, czy byłoby to ministerstwo w rządzie PO, PiS czy jakiegoś innego rządu. I gdyby z jakichś powodów pozytywnie nie udało się sprawy rozwiązać, liczba artykułów w Rzeczpospolitej oraz interpelacji poselskich i wpisów na blogu Ludwika Dorna nie miałaby na to żadnego ani dodatniego ani ujemnego wpływu. Tak jak i nie miała tym razem wpływu na jego pozytywne rozwiązanie.
Nie kwestionuję wagi kontroli poselskiej nad rządową działalnością, ale wpływ posła Ludwika Dorna na rozwiązanie sprawy Radwaru w rzeczywistości sprowadzał się, jak zwykle to w takich przypadkach bywa, do przypominania urzędnikom, że ktoś im patrzy na ręce (co jest pozytywnym aspektem) oraz do angażowania części ich uwagi kosztem ich właściwej działalności (co jest negatywnym acz ubocznym efektem tego aspektu).
Przypisywanie sobie zasługi rozwiązania problemu w wyniku złożonej interpelacji poselskiej oraz wpisu na blogu przypomina dumę małego chłopca, po którego okrzyku „odjazd!” ze stacji kolejowej odjeżdża wielka lokomotywa ciągnąca za sobą liczne wagony. Większość procesów dzieje się nie dzięki nam, albo przeciw nam, ale po prostu mimo nas.
Dlatego nie ujmując nic posłowi Ludwikowi Dornowi, jego zaangażowaniu w pilnowanie aby Skarb Państwa nie stracił nadzoru nad spółka Radwar, Jego autopochwała i duma z własnej skuteczności, wygląda jak duma tego koguta, co to chwali się, że „jakby rano nie zapiał, to by słońce nie wzeszło”.
Sądząc po komentarzach pod postem pana posła, wielu kogutowi - że wpływa na słońce - uwierzyło. A mnie sympatycznie rozbawiło.
kontestator bolszewizmu, wróg nazizmu, antagonista faszyzmu, tępiciel hipokryzji, nieprzyjaciel pisizmu, krytyk klerykalizmu, sympatyk rozsądku, powściągliwości, zrównoważenia, trzeźwości, racjonalizmu, humanizmu, panenteista, Namolna bolszewia będzie banowana
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka