bufon bufon
53
BLOG

Do trzech albo więcej razy sztuka

bufon bufon Rozmaitości Obserwuj notkę 11

 

Na dworze w ciągu dnia mamy trzydzieści parę stopni, 35% wilgotności względnej, a o 5.00 rano za oknem są już 230C – nie ma kiedy odetchnąć od upału. Ci, co urlop zaplanowali pod koniec czerwca lub w pierwszej połowie lipca są „wygrani”. Ale tylko urlopowo. Per saldo jesteśmy jednak znowu waleni po tyłku.
 
Nie będę mówił, że to dotyczy tylko nas, Polaków, bo seria plag na które sami w dużej mierze zapracowaliśmy, a które na nas właśnie spadły, dotyka też inne kraje. Po kilku latach tłustych przyszedł czas lat chudych. Na początek ogólnoświatowy kryzys niemile zaskoczył naszych polityków wszystkich opcji. Potem okazało się, że niezależna waluta stanowiąca, zdawało się o suwerenności monetarnej, ma jednak swoje wady. W tym roku najpierw nastąpiła dekapitacja podstawowych instytucji państwa polskiego. Następnie nasze doświadczenie wzbogaciła kolejna w ostatnim piętnastoleciu powódź tysiąclecia. A na dokładkę, aby nie zapomnieć czym się różni statystyka i statystyczne opady od rzeczywistości i rzeczywistych opadów, powódź tysiąclecia powtórzyła się po raptem dwóch tygodniach. Teraz,, o czym jeszcze nikt głośno nie mówi, jesteśmy właśnie w trakcie jednego z najsuchszych, najgorętszych i najdłuższych letnich upałów w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat w Europie. W skrócie mówiąc: mieliśmy powódź – mamy suszę.
 
Powódź, która dla wielu rodzin była pandemonium, w skali kraju kosztowała nas jednak zaledwie kilka procent rocznej produkcji żywności oraz ułamek procenta PKB. Mimo tak „ograniczonych” skutków, jej wpływ na ceny żywności możemy codziennie sprawdzić na kramach i sklepowych ladach.
 
Trwające właśnie upały oraz susza może przynieść skutki jednak o wiele większe, ponieważ obejmuje nie jak powódź tereny lokalne, ale jest zjawiskiem ogólnokrajowym a nawet szerszym, ogólnoeuropejskim. Na polach zasychają właśnie jeszcze do końca nie dojrzałe zboża, z braku wody rośliny okopowe nie osiągną pełnych rozmiarów. Nie tylko ilość żywności, jaką wyprodukują w tym roku nasi rolnicy będzie mniejsza niż w latach poprzednich, ale i jakość tych produktów będzie pozostawiała wiele do życzenia. A za jakością kryje się zdolność do jej trwałego przechowywania.
 
Mniej i gorsze produkty rolne to droższa żywność. Zwłaszcza, że tym razem będzie problem z poratowaniem się żywnością pochodzącą z innych europejskich krajów. Tam też mają upały palące pola. Cała nadzieja w tym, aby dopisały zbiory farmerom w USA, Kanadzie, RPA czy Australii. Wówczas chlebek będzie może i drogi, ale będzie w ogóle.
 
A my, co my mamy robić? Co? Nic. Zacisnąć zęby i pasek w spodniach. Lata chude też się kiedyś kończą. A co nas nie zabije to nas wzmocni.
 
 
 
 
bufon
O mnie bufon

kontestator bolszewizmu, wróg nazizmu, antagonista faszyzmu, tępiciel hipokryzji, nieprzyjaciel pisizmu, krytyk klerykalizmu, sympatyk rozsądku, powściągliwości, zrównoważenia, trzeźwości, racjonalizmu, humanizmu, panenteista, Namolna bolszewia będzie banowana

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (11)

Inne tematy w dziale Rozmaitości