Na blogu Krzysztofa Leskiego napisałem komentarz odnośnie braku bezstronności Łukasza Warzechy jako dziennikarza, cytując jego wypowiedź z połowy kwietnia:
Łukasz Warzecha:"pomysł nadania Stadionowi Narodowemu imienia zmarłego tragicznie prezydenta ... pretensja, że zgłaszam pomysł w okresie, kiedy nie sposób z nim polemizować .... oczywiście zgłaszam ten pomysł WŁAŚNIE TERAZ w pełni świadomie, rozumiejąc, że GDY MINIE OKRES OCHRONNY, fali nie da się już rozkołysać. Głosy niechętnych wobec Prezydenta blogerów staną się głosami komentatorów, wreszcie uwolnionych spod uwierającego ich kagańca żałoby narodowej."
Bufon:„Mnie tam rybka, czyjego imienia jest jaki stadion. No, może głupio bym się czuł na stadionie imienia Stalina. Ale tak samo głupio się czuję, gdy "niezależny" dziennikarz wzywa do czegoś argumentując "spieszmy się, zanim przeciwna strona polityczna będzie miała siłę, odwagę i chęć przeciwstawienia się naszemu pomysłowi". W ten sposób nie tylko nie stara się być bezstronnym obserwatorem, ale i inicjuje akcje oraz ustawia się po jednej stronie politycznej barykady a nie na jej środku.”
Łukasz Warzecha: „Całkowicie i zapewne świadomie myli Pan pojęcie dziennikarza/reportera z komentatorem/publicystą. Tłumaczyłem to wiele razy i do znudzenia. Oczywiście, że nie jestem żadnym bezstronnym obserwatorem. Mam swoje poglądy i więcej nawet: za to, że je mam i o nich piszę, płacą mi w mojej redakcji. Przy czym są to poglądy na sprawy, a nie na partie czy osoby.
Dlaczego uważam, że LK powinien mieć duży obiekt swojego imienia - wyjaśniałem. Co do ataków osób mu niechętnych - takich jak Pan - nie pomyliłem się. Więc strzela Pan kulą w płot.”
Co do tego, że nie byłem chętny Lechowi Kaczyńskiemu (ściślej – nie byłem Jego zwolennikiem) – nie myli się Pan. Choć bez wątpienia oceniałem Go lepiej niż Jego brata. O tym mógłby się Pan przekonać, gdyby się Panu chciało, przeglądając choćby moje archiwum. Ale tego ni wymagam od Pana.
Bycie krytycznym wobec Lecha Kaczyńskiego to grzech śmiertelny w oczach każdego zwolennika PiSu. Rozumiem, że w Pana oczach też? W takim razie grzech taki popełniali przed 10 kwietnia nie tylko przeciwnicy PiS ale i jego zwolennicy. Również tacy, którzy niewątpliwie mimo tego krytycyzmu raz jeszcze glosowali by na Niego.
Dominika Zdorta z Rzeczpospolitej Pan zapewne zna. 26 czerwca przypominałem w swoim wpisie „Prezydentura Kaczyńskiego Lecha a Jarosława” Jego noworoczny komentarz o Prezydencie – nie był on laurką. Mógłbym się w zasadzie pod nim całkowicie podpisać. Nie przeczę zaletom Lecha Kaczyńskiego o jakich pisał Pan Zdort. Ale również całkowicie podpisuję się pod wypunktowanymi w komentarzu Rzeczpospolitej wadami prezydentury.
Ocenę prezydentury Lecha Kaczyńskiego ujmę z innego punktu widzenia niż Pan to zwykle robi. Lech Kaczyński nie był katastrofalnym Prezydentem, miał swoje zalety i dobre strony. Przede wszystkim dobre chęci i uczciwość osobistą. Ale fatalność jego prezydentury (gdzie zalety charakteru, wiedzy, planów i chęci niwelowały jej niedostatki) polegała na podporządkowaniu jej interesom PiSu oraz potrzebom politycznym brata.
Co do bezstronności publicystów – pełna zgoda. Publicysta nie musi być obiektywny. Publicystami bywają przecież często również i politycy. Publicysta opisuje coś z pewnego subiektywnego punktu widzenia. Jednego czego ma obowiązek się trzymać to prawdy faktów. Ale również takiych faktów, które najchętniej subiektywnie by pominął.
Reporter z kolei powinien być o niebo bardziej obiektywny. On ma przedstawić zdarzenia, stan, zrelacjonować je. Może je okrasić swoim subiektywnym komentarzem ale w taki sposób, by czytelnik (widz, słuchacz) czuł granicę, gdzie są fakty a gdzie już ich reporterska interpretacja.
Dziennikarze/komentatorzy są zwykłymi ludźmi, więc jako ludzie posiadają swoje subiektywne poglądy. Ale w pracy zawodowej by zachować standardy dziennikarskie (bezstronność) tych swoich poglądów nie mają prawa ujawniać.
Dziennikarz prywatnie może być zakochany w BMW, ale jedyną subiektywną ocenę opisywanego przez siebie samochodu jaki może zawrzeć w pisanym przez siebie artykule, może być sformułowanie typu: „kocham takie linie nadwozia”, by podkreślić jej subiektywność.
Dziennikarz opisując zalety kolektorów słonecznych musi również napisać o ich wadach i zagrożeniach jakie mogą spotkać inwestora chcącego je zainstalować.
Dziennikarz relacjonujący strajk w zakładzie ma obowiązek zaprezentować nie tylko racje strajkujących, ale również kierownictwa oraz właściciela zakładu i musi to zrobić tak, aby nie faworyzować żadnej ze stron.
Podobnie dziennikarz komentujący wydarzenia polityczne winien starać się, mimo swych subiektywnych poglądów, aby jego komentarze były jak najbardziej obiektywne. Aby ganiąc A i chwaląc B, nie zamykał oczu na pozytywne aspekty A oraz wady B. W przeciwnym razie staje się w najlepszym razie publicystą a nie dziennikarzem i komentatorem. A w tym gorszym razie, staje się dyspozycyjną tubą propagandową partii, biznesmena, ugrupowania, producenta, etc.
Jestem jak najdalszy od twierdzenia, że jest Pan dyspozycyjny wobec kogokolwiek poza swoimi własnymi poglądami. Ale przedkładając subiektywny punkt widzenia ponad powinność obiektywizmu oraz zamykając uszy na słowa krytyki wskazujące Panu w jakich miejscach nie jest Pan obiektywny, stał się Pan publicystą. Nie niezależnym komentatorem politycznym – bo pańska niezależność zniknęła wraz z idiosynkrazją do Platformy. Nie dziennikarzem politycznym – bo komentując i relacjonując jest Pan wybiórczy w dobieraniu faktów i stronniczy w ich interpretowaniu. Ale publicystą politycznym. Opowiadającym się już jawnie po jednej stronie sporu politycznego. Mającym barwny i żywy język. Ale nie obiektywnym.
Kategoryczność sądów w jakich wytyka Pan wady Platformy, wątpiąc w merytoryczność poglądów jej zwolenników, przy jednoczesnym nie dostrzeganiu błędów PiSu i umniejszaniu znaczenie tych, które Pan ew. wymienił, jest chyba proporcjonalna do pewności we własną nieomylność.
I na koniec. Jeżeli uważa Pan, że stwierdzenie "Mnie tam rybka, czyjego imienia jest jaki stadion" jest „atakiem osoby Lechowi Kaczyńskiemu niechętnej”, to mam wrażenie, że może nie z armaty ale ze sporego kalibra dubeltówki, w płot to strzelił Pan sam. Ja bym chciał, aby wszystkie osoby mnie atakujące, atakowały mnie właśnie w taki sposób.
Jako osoba ze średniego pokolenia osobie ze średnio-starszego pokolenia wyjaśnię, że sformułowanie „mnie tam rybka”, jest idiomem wyrażenia „mnie to jest wszystko jedno”, co jest wyrażeniem raczej neutralnym, nie wartościującym ani pozytywnie ani negatywnie. Wskazującym na to, że sam pomysł mnie "ani ziębi, ani grzeje" (ten idiom też mam Panu wytłumaczyć?). Chyba, że wg Pana brak postawy czołobitnej w stosunku do Lecha Kaczyńskiego już sam w sobie jest przejawem ślepej wrogości wobec Niego. Ale to tylko tym bardziej podkreśliłoby Pana emocjonalne zaangażowanie po jednej ze stron.
Z wyrazami szacunku
(wobec Lecha Kaczyńskiego oraz Pana osobiście)
Bufon
kontestator bolszewizmu, wróg nazizmu, antagonista faszyzmu, tępiciel hipokryzji, nieprzyjaciel pisizmu, krytyk klerykalizmu, sympatyk rozsądku, powściągliwości, zrównoważenia, trzeźwości, racjonalizmu, humanizmu, panenteista, Namolna bolszewia będzie banowana
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka