Jest cisza przedwyborcza. Może to przepis nieżyciowy, i mimo iż zwłaszcza w odniesieniu do internetu martwy, ale ponieważ byłem wychowywany w poczuciu potrzeby poszanowania prawa {przynajmniej staram się je szanować i przestrzegać :)} a nie jest ani wyjątkowo głupi ani szkodliwy, uszanuję go i nie będę dzisiaj pisał ani na kogo zagłosuję/nie zagłosuje, ani dlaczego, ani jaka wg mnie będzie frekwencja (choć moje przewidywania w zasadzie nie są sondażami).
Z dwa tygodnie temu słuchałem audycji radiowej o ks. Jerzym Popiełuszce. W jej trakcie była współpracowniczka księdza opowiedziała w jakich okolicznościach Go poznała.
Na początku Stanu Wojennego przychodziła na rozprawy sądowe opozycjonistów i robotników, na które i On przychodził. Na rozprawach prowadzący je sędziowie i oskarżający prokuratorzy prezentowali, poza łatwą do przewidzenia stronniczością, przede wszystkim pogardę i cynizm. Na jednej z takich rozpraw zauważyła że ksiądz, do którego widoku zdążyła się już przyzwyczaić, wychodzi jeszcze w trakcie jej trwania. Wyszła za nim i zobaczyła, że stoi oparty pod ścianą. Podeszła i spytała, dlaczego wyszedł i czy nie czuje się źle. Ksiądz Jerzy odpowiedział wtedy: „Uciekam przed nienawiścią”.
Ostatnie dwa miesiące były dla mnie właśnie takim seansem hipokryzji, pogardy, nienawiści i poczucia wyższości nad innymi. Spotykanym zarówno w radio, TV ale przede wszystkim na Salonie24. Z pewnością skala jej była nieporównywalna do tej z czasów Stanu Wojennego, ale widocznie i moja odporność jest wielokrotnie mniejsza niż księdza Popiełuszki. Ja też uciekłem. Uciekłem od nienawiści. Odseparowałem się od bieżących informacji, wiadomości, faktów i zdarzeń. Nie mogłem już dłużej znieść z jednej strony jedynych prawdziwych patriotów ćwiczących gest Rejtana przy ustach ociekających hipokryzją, a z drugiej absolutny absmak budziły we mnie postaci pokroju „pan w okularach zerówkach”. Zrejterowałem. Z czasopism pozostawiłem sobie National Geographic oraz Wiedzę i Życie. Z telewizji głupawe AXN, pouczające Discovery i życiowe TVN Meteo. A z Internetu… pocztę mailową. Na Salon24 wchodziłem co kilka dni właściwie tylko po to by stwierdzić, że jestem jeszcze ciągle zbytnią „pensjonarką”, jak na lokal tej kategorii. I wiecie co? Życie potrafi być piękne. A przynajmniej mieć inne, nie nienawistne oblicze.
Jutro pójdę spełnić swój obywatelski obowiązek oddając głos w wyborach na jednego z dziesięciu kandydatów. Teoretycznie utonie on w masie kilkunastu milionów innych głosów. W praktyce złoży się jednak na falę niosącą jednego z pretendentów do Pałacu Prezydenckiego. Czy zostanie wybrany kandydat, na którego oddam swój głos? Mam taką nadzieję. Czy jest to dobry wybór? Też mam taką nadzieję. Czy ten wybór okaże się dla nas dobry. Staram się wierzyć, że tak.
Nadzieja, wiara i nie-nienawiść. Czy to wystarczy do miłości bliźniego ?
Jak życie uczynić piękniejszym? Proponuję z pomocą kończącej się właśnie wiosny uczynić to niedrogim sumptem.
Należy zerwać z trzy właśnie rozkwitłe koszyczki kwiatostanu czarnego bzu. Zrobić ciasto naleśnikowe. Do ciasta dorzucić garść oberwanych kwiatuszków ze świeżo przyniesionych kwiatostanów. Naleśniki piec na margarynie "w kostce" (wersja poPRLowska – niezdrowa acz smaczna) lub na oleju ryżowym (olej bezzapachowy – wersja smaczna i zdrowa). Podawać z pokrojonymi w cienkie plasterki truskawkami. I rozkoszować się rzadkim aromatem. Tak smakuje wiosna przemieniająca się w lato. Łatwiej wtedy kochać.
kontestator bolszewizmu, wróg nazizmu, antagonista faszyzmu, tępiciel hipokryzji, nieprzyjaciel pisizmu, krytyk klerykalizmu, sympatyk rozsądku, powściągliwości, zrównoważenia, trzeźwości, racjonalizmu, humanizmu, panenteista, Namolna bolszewia będzie banowana
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości