Admini Salonu24 niezmiennie potrafią mnie zadziwiać umieszczając na szczycie SG posty blogerów promieniujących pięknem języka i ducha, promujących najpiękniejsze cechy narodowe oraz ludzkiego charakteru, mogących być wzorem postaw dla innych. Takoż i dzisiaj umieścili na szczycie SG Salonu24 najnowszy post Toyaha. Post jak post. Rozwlekłość języka i myśli tego blogera nie robi już na mnie wrażenia. Widocznie inaczej nie potrafi pisać, niż lać słowami jak podczas potopu niebiosa leją wodą. Z tego jałowego słowotoku można jednak wyestrachować, że jest pod głębokim wrażeniem zniesmaczenia, jakie wywołał w nim widok Zbigniewa Hołdysa jedzącego ciasteczka przed kamerami TV w czapeczce na głowie (Uff…).
Nie wiem dlaczego Zbigniew Hołdys wszędzie pojawia się w nakryciu głowy i nie zdejmuje go nawet podczas prysznica. Może ma tam ślady po oparzeniu słonecznym, albo po gorącej jajecznicy jaką mu na nią wyłożyła żona. Może przeszedł na judaizm. A może po prostu wstydzi się swojej rozrośniętej łysiny. To sprawa jego dziwactwa na jakie jako artysta ma większe od przeciętnej przyzwolenie, ale także naszych ocen czy nam się to podoba czy nie. Mnie to „dynda” a panu Toyahowi się to nie podoba. To i jego i moje prawo do oceny innych.
Druga kwestia jaką poruszył to błąd rzeczowy jaki popełnił pan Hołdys w swojej wypowiedzi o prezydencie Carterze. Śmieszne, żenujące, przykre, ale każdemu się zdarzają takie wpadki. Nie tylko artystom, nie tylko celebrytom ale również dziennikarzom czy politykom. Pan Hołdys ma prawo się pomylić a pan Toyah pośmiać się i podrwić z tego.
Najdziwniejsze z tego jest jednak, że i ta pomyłka Hołdysa i jego niezdjęta czapeczka, dały asumpt Toyahowi do uogólnionego wniosku o zdychaniu elity.
Tonem języka pełnego szacunku Toyah przedstawił Zbigniewa Hołdysa jako przedstawiciela elit oraz źródło symbolu ataku, nienawiści i wściekłości, które jest jednocześnie nędznym teatrem, w którym zdechnie.
„Ten atak, ta nienawiść, ta wściekłość, mają swoje źródło. Dziś, po raz kolejny zresztą, można było to źródło ujrzeć w całej swojej okazałości. A Zbigniew Hołdys w czapce i głupstwami wyciekającemu z jego ust przez rozgryzione ciastka był zaledwie tego źródła symbolem. To źródło to jest jednocześnie ten nędzny teatr i to pragnienie, by zrobić wszystko, by się w tej swojej przestrzeni, na tej scenie, zabetonować. I tam zdechnąć.
I dla podkreślenia ponadczasowego znaczenia swojego wolnego od wściekłości i nienawiści stylu oraz języka, dla podkreślenia piękna swego ducha, umysłu i osobowości, na zakończenie postu raz jeszcze powtarza piękną i konsyliacyjną polszczyzną, godną nauczyciela, którym niegdyś był, zgodną z aktualnym politycznie poprawnym, pełnym miłości i zgody językiem premiera Kaczyńskiego: „Oni rzeczywiście tam zdechną”.
„Jestem pewien, i jest to wiadomość i zła i dobra. Dla nich zła, a dla nas dobra. Oni rzeczywiście tam zdechną”
Komentatorzy Toyaha z zachwytu nad przenikliwością, klasą, jakością pióra autora, oraz jego chrześcijańską empatią, oczywiście omdlewają i rozpływają się w czołobitnych pochwałach.
„Boże jak nam brakuje takiej prostej wiary i pokory ,prostych zasad”
„Nie czytałem tej notki w czapce. Ale gdybym ją czytał, to był z pewnością ją zdjął. Bo warta tego”
Duch swego religijnego uniesienia i źródła chrześcijańskiego miłosierdzia Toyah podkreśla jeszcze w ostatnich zdaniach.
„[czapkę] zdejmują, by oddać cześć Stwórcy. A wtedy, gdy ją zdejmują, Pan spuszcza na nich mądrość.”
Mam takie nieodparte wrażenie, że naszemu drogiemu Toyahowi czapeczka przyrosła do główki. A z kolei dzisiejszemu adminowi opadła na oczy, skoro taki pełen chrześcijańskiej miłości post, kończący się wizją zdechnięcia inaczej myślących, umieszcza na szczycie SG, jako wpis godzien upowszechnienia.
kontestator bolszewizmu, wróg nazizmu, antagonista faszyzmu, tępiciel hipokryzji, nieprzyjaciel pisizmu, krytyk klerykalizmu, sympatyk rozsądku, powściągliwości, zrównoważenia, trzeźwości, racjonalizmu, humanizmu, panenteista, Namolna bolszewia będzie banowana
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości