Z przyczyn zaprzeszłych, na które Janusz Palikot sam sobie zapracował, wolałbym nie widzieć i nie słyszeć Go więcej na forum publicznym.
Po raz pierwszy zobaczyłem Go zaraz po wyborach 2005 roku, chyba w programie Tomasza Lisa. Przedstawiony został jako poseł PO oraz filozof z wykształcenia. Pomyślałem – będzie warto kogo posłuchać. Na koniec programu stwierdziłem jednak, że dawno tak drętwego i nudnego posła nie słyszałem. I wykrakałem. Pan poseł stwierdziwszy widocznie, że utrzymując ten styl nie zdobędzie wielkiej popularności, zmienił go. Postanowił szafować bezkompromisowymi wypowiedziami i szokować radykalnymi happeningami. Nawet pozytywne przesłania (np.: nagłośnienie przypadków molestowania na policyjnym komisariacie) zmieniał w show przez przyniesienie na konferencję prasową pistoletu i gumowego penisa. Styl wypowiedzi zapożyczył od pisowskiego przeciwnika doprowadzając go do perfekcji a właściwie jeszcze go prześcigając.
Dzisiaj już nikt nie pamięta, albo raczej nie chce pamiętać, że styl jaki wymyślił i wypracował sobie Janusz Palikot był odpowiedzią na medialną ofensywę PiSu z 2006 roku. W tym czasie Platforma na całym polu ustępowała zagończykom PiSu w stylu posłów Górskiego, Kurskiego, Zawiszy, czy ministra Kamińskiego. Ci, którzy dzisiaj wypominają Januszowi Palikotowi insynuowanie Lechowi Kaczyńskiemu alkoholizmu a Jarosławowi Kaczyńskiemu homoseksualizmu, nie pamiętają jednak chyba jak np.: na przełomie 2005 i 2006 roku politycy PiSu, zarówno z klubu poselskiego jak i z kancelarii premiera i prezydenta, po radiowych i telewizyjnych studiach a także na korytarzach sejmowych, namiętnie przekonywali dziennikarzy i wyborców, że Donald Tusk ma po przegranych wyborach problemy natury psychicznej i powinien skorzystać z fachowej pomocy. To nie był jeden tolerowany a nawiedzony autopromocją poseł partii rządzącej, ale kilkudziesięciu zmówionych i recytujących wyuczoną formułkę polityków rządzącej formacji! Panie i panowie, zwolennicy PiSu! Janusz Palikot to potwór, którego sami powołaliście do życia! A zastanówcie się jeszcze, kto jeśli nie inspirował to przynajmniej dozwalał na akcje typu „Tusk do psychiatry”?
Muszę jednak przyznać, że tak jak Jarosław Kaczyński głosi słowem swoją zmianę, tak i Janusz Palikot wcielił w życie kolejne swoje przeobrażenie. Jego zmiana imagu to co prawda nic innego jak podkreślenie zmiany „wewnętrznej”, ale muszę przyznać, że w prezentowanym poście też jest inny styl.
A post… Gdyby abstrahować od tego kto go napisał, to jest na całkiem przyzwoitym poziomie. Jest krytyczny, momentami delikatnie zjadliwy, ale w żadnym miejscu nie przekraczający granicy dobrego smaku. Jego Salonowi konkurenci z przeciwnej strony: Marek Migalski czy Ryszard Czarnecki, bywało pisali gorzej, głupiej, mniej inteligentnie, bardziej pusto. Ale jest jeden problem: trudno przeczytać ten post w oderwaniu od kojarzenia go z autorem, z osobą która go napisała. Stąd wielu komentatorów pod postem, którzy nie tyle krytykowali samą treść ile osobę. Że nie na temat? Cóż, taki jest Salon24. I na to sobie też Janusz Palikot ciężko zapracował przez kolejne trzy lata. Szkoda, widać że autorowi inteligencji nie brak. Po co ją więc w tak głupi sposób trwonił?
A ze zmianą imagu Janusz Palikot trafił w dziesiątkę, co jeszcze bardziej wkurza Jego adwersarzy. To taki przytyk bez słów: "ja też jestem zmieniony, choć wciąż ten sam". Do aktualnych Jego wypowiedzi formalnie trudno się jest przyczepić. Można krytykować Go za styl i formę z przeszłości. Ale w ten sposób krytykując Palikota... politycy i zwolennicy PiSu stają się podobni do Platformy krytykującej Jarosława Kaczyńskiego za styl w przeszłości! Krytykując Palikota po „zmianie na lepsze”, osłabiają i podważają sens własnej krytyki skierowanej w Platformę, która wytyka Kaczyńskiemu błędy i styl z przeszłości, mimo Jego „przemiany w innego człowieka”. Jeśli Kaczyński uległ pozytywnej przemianie dlaczego Palikot nie mógł ulec takiej metamorfozie? A jeśli nie wolno wierzyć w zmianę na lepsze Palikota, dlaczego miałoby się ufać takiej przemianie Kaczyńskiego?
I w ten sposób Palikot nic w tej materii nie mówiąc powiedział wszystko. I to wkurza.
W sumie mam mieszane uczucia. Krytyka inteligenta, styl poprawny, poziom złośliwości jak na Salon24 na poziomie średnio-niskim, bez wulgarności, w porównaniu ze sporą częścią salonowej twórczości nieagresywny. Niby czepiać się nie ma czego, tylko ten autor… trąci niesmakiem.
Zupełnie odwrotnie niż w starym porzekadle: metody jak metody, ale ten Cyryl!
kontestator bolszewizmu, wróg nazizmu, antagonista faszyzmu, tępiciel hipokryzji, nieprzyjaciel pisizmu, krytyk klerykalizmu, sympatyk rozsądku, powściągliwości, zrównoważenia, trzeźwości, racjonalizmu, humanizmu, panenteista, Namolna bolszewia będzie banowana
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka