Tomasz Rożek napisał dzisiaj bardzo ciekawy i rzeczowy post (i jednocześnie artykuł w Rzeczpospolitej) na temat jutrzejszej akcji „zgaś żarówkę”. Zgadzam się prawie w 100% z przytoczonymi przez niego argumentami. Ze swojej strony dodam jednak jeszcze jeden aspekt, o którym jakoś nikt nie wspomina przy okazji tej bezsensownej akcji.
Przy okazji masowego wyłączania i włączania żarówek nikt jakoś sie nie zająknął nie tyle jaki wpływ na ilość zużytej energii ma akcja wyłączania milionów energooszczędnych żarówek, ale jaki to ma wpływ na pracę samych elektrowni oraz bezpieczeństwo energetyczne kraju.
Jeśli wszyscy odbiorcy podłączeni do systemu ciepłowniczego, zimą nagle na godzinę zakręcą kaloryfery, nim uda się zmniejszyć moc pracujących kotłów nadmiar wyprodukowanego ciepła zmagazynuje przesyłowa sieć ciepłownicza. A zgromadzone w ten sposób ciepło pobiorą godzinę później wychłodzone przez tą godzinną przerwę w grzaniu budynki, podczas gdy ciepłownia z kolei będzie miała czas na powtórne doprowadzenie kotłów do właściwej wymaganej mocy.
W wodociągach jeśli grupa bezmyślnych zapaleńców skutecznie zachęci odbiorców do masowego zaprzestania poboru wody przez godzinę, sprawę załatwią zmienne charakterystyki pomp, falowniki sterujące ich pracą, zbiorniki retencyjne oraz np.: zmniejszenie liczby pracujących pomp głębinowych. Prawdziwy kłopot byłby jedynie w sytuacji, gdyby takiego zaprzestania poboru wody wykonało 100% odbiorców i to w sposób wyjątkowo skoordynowany w ciągu np.: 10 sekund. Wówczas w rurociągach mogłoby zaistnieć bardzo ciekawe zjawisko zwane uderzeniem hydraulicznym niszczącym rury, klapy lub pompy. Na szczęście brak jest szansy na techniczną koordynacje takiej akcji.
Z prądem elektrycznym jest jednak inaczej niż z płynami oraz ciepłem – nie ma możliwości jego gromadzenia i akumulowania. Elektrownie produkują dokładnie tyle energii elektrycznej ile jest akurat zużywanej. Wszelkie zmiany w ilości pobieranego prądu są odzwierciedlane od razu spadkiem lub wzrostem napięcia, wahaniami częstotliwości, itp. Stąd by zapobiec skokom parametrów prądu w naszych sieciach, non-stop są monitorowane jego wahania i na bieżąco korygowane wysyłaniem poleceń do poszczególnych elektrowni nakazujących zmniejszanie lub zwiększanie mocy turbin. Stąd takim niewygodnym źródłem energii elektrycznej są kapryśne wiatraki. Stąd takim błogosławieństwem dla dużych sieci są hydroelektrownie a zwłaszcza hydroelektrownie pompowo-szczytowe, umożliwiające błyskawiczną dostawę prądu (wystarczy jedynie otwarcie zasuwy na dolocie do turbiny wodnej) lub odbiór nadmiaru tego prądu w godzinach pozaszczytowych.
Akcja „zgaś miliony żarówek” to dla zakładów energetycznych pandemonium, taka „mała katastrofa” albo przynajmniej „stan wyjątkowy”. Gdy wy w poczucie dobrze spełnionego obowiązku, będziecie właśnie pstrykali wyłącznikiem gasząc żarówki i pogrążając się w ekologiczno-patriotycznej ciemności, setki techników energetyków będzie nerwowo obserwować monitory w centrach nadzoru i dystrybucji starając się zapanować nad szalejącym systemem. Możecie być pewni, że automatycy w tych centrach oraz serwisanci pogotowia najwyższych napięć oraz średniego napięcia, mają na sobotę i niedzielę odwołane wszystkie urlopy. Muszą być gotowi, że jeśli nie udało im się w prawidłowy sposób przewidzieć wielkości i rozmieszczenia spadków (oraz późniejszego wzrostu) poboru prądu powstałego w wyniku waszej radosnej akcji proekologicznej, a co za tym idzie właściwie zaplanować sekwencje wyłączania i ograniczania mocy turbin, wówczas może rozhuśtać się cała sieć energetyczna, mogą zacząć padać poszczególne stacje transformatorowe lub nawet jakaś elektrownia. A wtedy możecie sobie już w sposób niezbyt ekologiczny zafundować blackout, czyli zaciemnienie nie tylko waszego mieszkania, ale np.: części województwa i do tego na okres nieco dłuższy niż tylko jedną godzinę, bo np.: co najmniej do rana.
Żeby uzmysłowić wam jeszcze jaka to jest super zabawa takie zbiorowe wyłączanie świateł powiem jeszcze tylko, że dla energetyków zabawa powtórzy się po godzinie, w momencie gdy wszyscy pełni radości i dumy z dobrze wypełnionego obowiązku będziecie włączali światła.
Jako świadomy ekologicznie i energetycznie Polak, z powodów jakie przytoczył Tomasz Rożek ale przede wszystkim z powodu jaki podałem powyżej, nie wezmę jutro udziału w akcji „zgaś żarówkę”. Po prostu ją zignoruję. Jak każdą bezsensowną i realnie szkodliwą akcję. A wam życzę miłej zabawy. W końcu nie każdy musi być tak przeraźliwie technicznie uświadomiony jak ja.
http://tomasz.rozek.salon24.pl/165758,ostatni-gasi-swiatlo
kontestator bolszewizmu, wróg nazizmu, antagonista faszyzmu, tępiciel hipokryzji, nieprzyjaciel pisizmu, krytyk klerykalizmu, sympatyk rozsądku, powściągliwości, zrównoważenia, trzeźwości, racjonalizmu, humanizmu, panenteista, Namolna bolszewia będzie banowana
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka