Marek Różycki jr Marek Różycki jr
8353
BLOG

Bronisław Pawlik: - A teraz, drogie dzieci, pocałujcie misia w dupę

Marek Różycki jr Marek Różycki jr Film Obserwuj temat Obserwuj notkę 141

Kultura jest próbą zmuszania dziejów ludzkości, żeby służyły Wartości. (Henryk Elzenberg). Verba docent, exempla trahunt -  słowa uczą, przykłady kształcą (skłaniają do naśladowania, pociągają). Wartości ukazywane przez przykład - najbardziej trafiają do wyobraźni.

Bronisław Pawlik był jednym z ostatnich Arystokratów Kultury i Sztuki. Właśnie w poszukiwaniu Mistrzów, Nauczycieli, Przewodników, Autorytetów nachodzi mnie bardzo smutna refleksja, że istnieją już prawie wyłącznie na 'Cmentarzu Powązkowskim'. No cóż, nowe kalki zachodnich 'estetyk' łyknęliśmy, jak pelikany... Dyletantyzm Celebrytów - kajdankami Szoku i Prowokacji przykuwających uwagę - poraża. Komercja - zawłaszcza… Żyjemy w czasach, w których najbardziej szokują Wartości z Krainy Normalności!

Podstawowym prawem i regułą w Kulturze jest ciągłość Kontynuacji, przejmowania wszystkiego co najlepsze, wynikania i Twórczego Przetwarzania, Rozwijania, Dopełniania a nie bezmyślnego KALKOWANIA obcych (nam) estetyk zachodniego świata, które topią nas w zalewie Pustych Kalorii.

TYTAN PRACY. MISTRZ PUENTY. Wydawało się, że ma wszystko – niebywały talent, charyzmę, popularność, wierną publikę, kochającą żonę i udane życie rodzinne. Niewiele osób wiedziało, że rzeczywistość Bronisława Pawlika wcale nie wyglądała tak kolorowo i aktor zmagał się z poważnymi problemami związanymi z  chorobą alkoholową. Sam aktor tłumaczył, że nie potrafi odnaleźć się w nowej rzeczywistości. "Złe czasy przyszły dla sztuki. Teatr przestał być rodziną. Zniknęły bezpowrotnie wszystkie więzi emocjonalne między aktorami – opowiadał z żalem w »Tygodniku Ciechanowskim«. – Wszędzie króluje chamstwo i agresja. Nie widać przyjaźnie wyciągniętych dłoni! Zawiść i podłość stały się zboczeniem początku XXI wieku. A to jest naprawdę straszne." Być może kieliszek czegoś mocniejszego stał się zatem dla niego odskocznią od nieprzyjaznego, zmieniającego się na gorsze świata pseudo-wartości

@ Bronisława Pawlika - perfekcjonistę w każdym calu -  cechowała wrodzona Kindersztuba, Klasa, Dystynkcja - tak obca Dzisiejszym Celebrytom - "ludziom na sprzedaż" i wszelkim Uzurpatorom (bez korzeni Estetyk wypracowanych przez naszych Klasyków i Mistrzów), którzy wdarli się na Parnas, korzystając z sytuacji dziejowej, że Bogowie przysnęli...

Czas bije nas... 16 lat temu zmarł po ciężkiej chorobie jeden z najbardziej fascynujących i najpopularniejszych polskich Aktorów. Telewizyjna widownia zapamiętała go z takich seriali, jak: "Kariera Nikodema Dyzmy", "Alternatywy 4", czy "Lalka". (fenomenalna rola Rzeckiego). Pamiętamy go także jako pracownika klubu sportowego Tęcza w filmie "Miś" i z Kabaretu Starszych Panów… W ciągu swojej półwiecznej kariery udało mu się stworzyć 130 ról filmowych i blisko 200 kreacji teatralnych...!

@ Bronisław Pawlik – urodził się 8 stycznia 1926 w Krakowie, zmarł 6 maja 2002 w Warszawie – aktor teatralny, filmowy i radiowy. Robotnik kolejowy podczas II wojny światowej. Zadebiutował w 1946 roku w Teatrze Wybrzeże w Gdańsku (1946-1949); następnie był aktorem Teatru im. Jaracza w Łodzi (1949-1952), teatrów warszawskich (Teatr Narodowy, Teatr Polski, Teatr Ateneum, Teatr Powszechny (od 1952), Teatru Współczesnego (od 1989). Właśnie w Teatrze Powszechnym poznałem Mistrza i kilkakrotnie z Nim rozmawiałem w kawiarence teatralnej.

W latach 50. udzielał się nie tylko jako aktor, ale również jako reżyser. Wspólnie z Zygmuntem Hubnerem reżyserował "Cień bohatera" Seana O'Casey'a w Teatrze Współczesnym, sam podjął się reżyserii "Osaczonych" Janusza Warmińskiego w teatrze Ateneum.

Równolegle rozwijała się Jego WIELKA KARIERA FILMOWA. U Kawalerowicza zagrał Leona w "Celulozie" i Leona Krusiewicza w "Pod gwiazdą frygijską"; u Rybkowskiego - fryzjera Szczeżuję w "Godzinach nadziei" i komisarza-kapitana milicji w "Kapeluszu pana Anatola". Wystąpił między innymi w wielu ekranizacjach znanych powieści – jako alchemik w „Hrabinie Cosel” Jerzego Antczaka (1968), kowal Michał, zięć Boryny w „Chłopach” (1972) i niespełniony poeta w „Granicy” (1977) Jana Rybkowskiego, Larive w „Spowiedzi dziecięcia wieku” Marka Nowickiego (1985), Orłowski w „Komediantce” Jerzego Sztwiertni (1986), czy wreszcie, jako Ignacy Rzecki w „Lalce” Ryszarda Bera [1977, Złoty Ekran, nagroda aktorska na Festiwalu Polskiej Twórczości Telewizyjnej, Nagroda Przewodniczącego Komitetu d/s Radia i Telewizji „za całokształt współpracy artystycznej z TVP, ze szczególnym uwzględnieniem kreacji Rzeckiego”]. Z Berem spotkał się później niejednokrotnie, na planie takich filmów, jak: „Thais” (1983), „Kanclerz”, „Żelazną ręką” (oba 1989), „Niech żyje miłość” (1991) i „Kamień na kamieniu” (1995).

Był jedną z gwiazd tak znanych seriali, jak: „Stawka większa niż życie” (1967-68), „Polskie drogi” (1976), „Doktor Murek” (1979), „Rodzina Połanieckich” (1979), „Kariera Nikodema Dyzmy” (1980), "Alternatywy 4" i „Bank nie z tej ziemi” (1993-94). Pawlik był profesorem w telewizyjnych "Niewiarygodnych przygodach Marka Piegusa". Zapamiętaliśmy Jego kreacje w "Mężu swojej żony" Stanisława Barei, "Zmorach" Marczewskiego i "Pensji pani Latter" Różewicza. Brawurowo zagrał w "Misiu" i "Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz"... By 'podglądać' aktorów przy pracy - udało mi się przebrnąć przez casting na... epizodystę -- właśnie w "Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz". Podziwiałem BRONISŁAWA PAWLIKA oraz "zapoznałem się" ze Stanisławem Tymem i samym Stanisławem Bareją, którego zapraszałem później do Ośrodka Dyskusyjnego w klubie  'Hybrydy'.

W jednym z wielu artykułów o Bronisławie Pawliku -- przeczytałem dość znamienną -- wiele mówiącą o Nim -- dykteryjkę...: "Aktor dostał kostium - nowy waciak. Milena Celińska [kostiumolog] chciała go patynować za pomocą sprayu, ale okazało się, że Bronisław Pawlik bez porozumienia się z kimkolwiek wybrał zdecydowanie bardziej naturalistyczną metodę charakteryzacji: poszedł do zakładu ślusarskiego i tam wytarzał się w smarach" -- Pawlika, który w filmie Barei grał pracownika klubu sportowego Tęcza, wspominał w książce "Miś, czyli rzecz o Stanisławie Barei" Maciej Łuczak.

W latach 60. występował w telewizji w niezwykle popularnej wieczorynce "Miś z okienka". Ze słynną... "wpadką", kiedy zamknął był już "okienko" i głośno powiedział: -- A TERAZ, DROGIE DZIECI, POCAŁUJCIE MISIA W DUPĘ (…) Rzecz jasna, był przekonany, że mikrofon i kamery są już wyłączone...

@ PIERWSZE SKOJARZENIE: Trzeba wiedzieć, w jaki sposób Twórczo przekraczać granice przepisów dobrego wychowania, nie niszcząc ich! Przed wojną stara księżna Czetwertyńska, taka „first lady” Warszawy, zapytana co sądzi o pewnym dobrze ułożonym młodzieńcu, który gdzieś tam się pojawił, odpowiedziała: bardzo pozytywny młody człowiek, tylko gdyby jeszcze „dupa” głośno powiedzieć umiał, byłoby dobrze. A to się umie, albo nie. Sic!

W 1977 roku wystąpił w słynnym telewizyjnym serialu "Lalka" w reżyserii Ryszarda Bera na podstawie powieści Bolesława Prusa.  "Część recenzentów wytykała reżyserowi błędy obsadowe, narzekano też na stosunkowo niską temperaturę relacji między Wokulskim a Izabelą. Zgodny aplauz wywołała chyba tylko kreacja Bronisława Pawlika jako Rzeckiego. W interpretacji aktora pan Ignacy był jakby żywcem przeniesiony z Prusa. Rozbrajająco naiwny politycznie, do końca wierny w przyjaźni, przywiązany do staroświeckich zasad w handlu, dla ludzi dobry i współczujący, w interesach uczciwy" -- czytamy w obszernym opisie filmu na stronie Filmpolski.pl.

@ Za rolę Rzeckiego otrzymał m.in. nagrodę przewodniczącego Komitetu ds. Radia i Telewizji w 1979 roku.  Bronisław Pawlik otrzymał także nagrodę ministra kultury za 2000 rok w dziedzinie teatru. Podczas ceremonii rozdania nagród aktor zażartował, że przygotowując się do uroczystości: "po raz pierwszy przy goleniu rano spojrzał na siebie z szacunkiem". ;))

Odtwórca roli "Mordeczki" w cyklicznym słuchowisku Okno na świat Programu Trzeciego Polskiego Radia. Aktor Teatru Polskiego Radia. W 1988 roku nagrodzony „Wielkim Splendorem” – prestiżową nagrodą przyznawaną przez Zespół Artystyczny Teatru Polskiego Radia dla aktorów-wykonawców słuchowisk radiowych.

Jego ostatnimi kreacjami teatralnymi były role Dziadka w "Uroczystości" Thomasa Vinterberga i Mogensa Rukova w reżyserii Grzegorza Jarzyny w Rozmaitościach oraz Ogrodnika w "Bambini di Praga" Bohumila Hrabala w reżyserii Agnieszki Glińskiej w Teatrze Współczesnym.

Ostatnie występy filmowe aktora, to rola u Filipa Bajona w historycznym „Poznaniu’56” (1996), u Tomasza Wiszniewskiego w koprodukcji polsko-amerykańsko-niemieckiej „Where Eskimos Live” (2001) i u Andrzeja Barańskiego we „Wszystkich świętych” z telewizyjnego cyklu „Święta polskie” (2002). Teatr równie chętnie widział Pawlika w rolach komediowych – często kreował on postacie błaznów, czy klaunów, umiejętnie pokazując całą ich złożoność, wielokrotnie grał też w repertuarze fredrowskim (m.in. jako Cześnik w „Zemście” 1978), ale nie tylko. Jedną z jego najbardziej znanych ról scenicznych jest niejednokrotnie nagradzana, tytułowa kreacja w „Sprawie Dantona” w reżyserii Andrzeja Wajdy (1975).

Jak wspomniałem we wstępie: Pawlik miał też jednak nałóg, słabość, która w konsekwencji doprowadziła do jego śmierci. Aktor, nie mogąc poradzić sobie ze STRESEM nieodłącznie towarzyszącym pracy aktora, coraz częściej zaglądał do kieliszka. I choć żona próbowała odciągnąć go od alkoholu, jej starania szły na marne. "Wylewał na siebie hektolitry wody kolońskiej, to była taka próba oszukania otoczenia przez nałogowego alkoholika", opowiadał w "Na żywo" jego znajomy. Alkohol, spożywany często i w dużych ilościach, nie miał dobrego wpływu na stan zdrowia Pawlika. Aktor narzekał na coraz gorsze samopoczucie, przestał dogadywać się z żoną, czuł się coraz bardziej samotny, wyobcowany ze świata obcych Mu pseudo-wartości...

W 1998 roku trafił do szpitala z powodu wylewu krwi do mózgu, ale dzięki szybkiej interwencji lekarskiej Pawlik wrócił do zdrowia i do pracy. Potem zdiagnozowano u niego nowotwór żołądka. Tym razem lekarzom nie udało się go uratować. Aktor zmarł 6 maja 2002 roku.

Ostatnim filmem z jego udziałem był dramat obyczajowy „Wszyscy święci”, którego premiera odbyła się już po śmierci.

@ -- Dla mojego pokolenia Bronisław Pawlik był mistrzem, jeżeli chodzi o świadomość reakcji widowni. Nieomylnie wiedział, jak wywołać określone reakcje, kiedy zrobić pauzę, kiedy się odwrócić, kiedy akcent słowny -- na przykład pauza -- wywoła reakcje dramatyczną, kiedy komediową. Był mistrzem puenty -- mówił o swym koledze ze sceny Olgierd Łukaszewicz.

@ -- Był bardzo lubiany jako człowiek. Z temperamentu raptus, bardzo pobudliwy, co powodowało często wiele zabawnych sytuacji, ale też, jeżeli ktoś go jeszcze nie znał, zadrażnień. Nikt tego nie brał na serio, bo był to człowiek o gołębim sercu i w gruncie rzeczy bardzo nieśmiały. Pawlik  rozkwitał przed mikrofonem, na scenie. Był człowiekiem, który wiedział o teatrze niemal wszystko. Mam wrażenie, że razem z nim odchodzi cała epoka – mówił o Pawliku wspomniany już Olgierd Łukaszewicz.

Cóż mogę dodać? Ten Czuły Nadwrażliwiec - to jeden z moich ukochanych, perfekcyjnych Aktorów z najwyższej półki; którego wielki Talent "niósł ponad scenę i plan filmowy". Dodatkowo - kochałem go za niebywałe wprost poczucie humoru; 'na własny temat' - szczególnie...! ;)

-- Zasadniczo jestem życzliwy ludziom, ale mam krewki charakter. Nie zapominam zbyt łatwo urazów i jeżeli zostanę mocno trafiony, niestety, pamiętam to długo. Ale na ogół jest tak, że w jednym momencie rozdarłbym kogoś na kawałki, a w następnym… już bym go pozszywał…– tak sam siebie charakteryzował Bronisław Pawlik, który dla wielu kolegów i koleżanek z branży był Wzorem, Autorytetem i Mentorem.

@ -- Aktorstwo było z nim zrośnięte niemal biologicznie – powie później jego kolega, Jan Kocinak, dla którego przez wiele lat Pawlik był mentorem, arystokratą ducha, słowa, intelektu.

@ Opowiadano mi w teatrze Powszechnym, w czasach jego świetności, gdy dyrektorem był Zygmunt Hubner, jak przed spektaklem Pan Bronisław oglądał publiczność na widowni zza kotary i ze smutkiem konstatował: -- Coraz mniej okularów,  coraz więcej złotych zębów… :((
---------------------------------------------------------------------------------------

Żegnając Bronisława Pawlika, Maciej Englert powiedział:
"Pozostawia po sobie całą galerię postaci wielkich i małych, ludzi uplecionych z przywar i cnót, śmiesznych i wzruszających, obdarzonych wdziękiem i wiedzą o nich Artysty, który je tworzył. Żegnamy dziś prawdziwego Aktora. Prawdziwego nie tylko dlatego, że swoimi kreacjami zasłużył na miano wielkiego, ale też dlatego, że przedmiotem jego aktorskich poszukiwań była prawda o człowieku. Dlatego tak kochaliśmy jego role i rólki, tych Jego ludzi i ludzików, których tworzył bez jednego fałszywego tonu, te jego portrety dziwnie nam znajomych i bliskich ludzi. Dlatego tak kochaliśmy jego za jego POKORĘ i SKROMNOŚĆ, za jego złości i zirytowania na własną niedoskonałość, na naszą niedoskonałość, za lęki i niepokoje, bo wszystko to zmierzało do kreacji, która budziła najwyższy szacunek i zachwyt. Pan Bronisław kochał ludzi i widać to było w cieple, jakim obdarzał swoje postaci; nie wiem tylko, czy dostatecznie jasno zdawał sobie sprawę, że ludzie kochają Jego, więc chciałbym dzisiaj jeszcze raz Mu to powiedzieć”.

-- Obserwowałam go, ceniłam jego robotę. Lubiłam go. Zauważyłam jego dziką dbałość o szczegół kostiumu – wspominała z kolei Marta Lipińska. -- Miał zawsze pomysł na rolę i znajdował prawdę. Potrafił wymyślić, a następnie uprawdopodobnić każdą postać. Interesował się wszystkim...

"Bronisław Pawlik był świetnym partnerem scenicznym, bardzo precyzyjnym, i tej precyzji wymagał też od innych. -- Taki partner ciągnie aktora w górę. To niezwykle kształcące." -- mówił Krzysztof Kowalewski.

Podobnie wspominała aktora Barbara Krafftówna: - Jako aktor straszliwie się spinał do różnych zadań. Są takie sytuacje, które wymagają milimetrowej precyzji, bo błąd powoduje "awarię" poważną w skutkach. Denerwowało go, gdy koledzy nie zwracali na te niuanse uwagi. Marta Lipińska przywołała w tym kontekście zdarzenie z pewnej próby, podczas której Bronisław Pawlik zdenerwował się na partnera: "- Dlaczego pan pije piwo w ten sposób? Przecież wczoraj przełknął pan dopiero po następnej kwestii !"… ;))

Urocze to i śmieszne, lecz Perfekcjonizm w swej 'nadwrażliwości' - jest prostą drogą do samozagłady...

P. S.

"Polsko! lecz ciebie błyskotkami łudzą!
Pawiem narodów byłaś i papugą;
A teraz jesteś służebnicą cudzą —
Choć wiem, że słowa te nie zadrżą długo
W sercu — gdzie nie trwa myśl nawet godziny:
Mówię — bom smutny — i sam pełen winy!"

------ Juliusz Słowacki w pełni aktualny - niemal od samych początków tacy byliśmy, jesteśmy i będziemy... Na całe szczęście... świadomie nad tym bolejemy - żeśmy takie papugi, gdzie myśl własna i oryginalny pomysł nieliczne czoła mącą. Najważniejsze, że  jednak wciąż i - pomimo wszystko - trwaMY! W myśl pięknej, zdrowej, narodowej zasady Polskiego Ruchu Uporu.

Marr jr.

Zobacz galerię zdjęć:

Życie duże i małe         

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (141)

Inne tematy w dziale Kultura