Pięknie czcimy setną rocznicę odzyskania Niepodległości! (Po wylaniu morza Patosu, obecnie już topimy się w jadzie żółci. Skowyt. Piana. Ujadanie. Wyścig - Kto pierwszy. To takie nasze, takie swojskie! Na własnym śmietniku! By potem bić się w - cudze - piesi! - Zawsze po - PO. po. - Rachunek krzywd. Rachunek sumienia. Orkiestry dęte. Oczy ku Niebu. Martyrologia. 'Mądrość'. Bóg. Honor. Ojczyzna! I tak w kółko chodzimy - od ściany do ściany - w rytm chocholego tańca.) A nie było łatwo... Nawet Ojciec odzyskanej Niepodległości, Marszałek Józef Piłsudski nie wytrzymywał przed Przewrotem Majowym z naszym ukochanym Narodem, który powołując się na konstytucję robił burdel w kraju. Rzucał 'słowem grubszym' : konstytuta - prostituta! Pierdel, serdel, burdel! Mamy swój własny koszmar, 'krajobraz po bitwie' dnia powszedniego, bowiem obca nam jest cnota Pokory. Bóg za karę PYCHY pomieszał nam nasze języki. "Dlatego dano mu nazwę Bełkot, gdyż tam zbełtał Pan język mieszkańców owej ziemi". (trawestacja). Głowa mała - Wawel ciasny...! Wszak - "Polacy są dla siebie wrogami nieprzejednanymi!"
JĘZYK NASZ JEST NASZĄ OJCZYZNĄ-POLSZCZYZNĄ
WOLNOŚĆ - sposób życia, współodczuwania, Wartościowania - niezmienny, codzienny!
Nie dzięki politykom, tylko - archetypom kulturowym mocno zakorzenionym w naszej mentalności, świadomości, polskim 'kodzie genetycznym' - przetrwaliśmy, jako Naród. Utrata ciągłości w kulturze równa się utracie tożsamości narodowej każdego z nas z osobna.
Przyjaciel z redakcji, z którym 12 lat siedziałem w pokoiku - biurko w biurko, autor m. in. "A jak królem a jak katem będziesz", Tadeusz Nowak, powiedział mi kiedyś, że prostytucja słów w naszym kraju postępuje bardzo szybko i dlatego coraz trudniej nam się porozumieć i zrozumieć. Mówimy, piszemy zbyt emocjonalnie, za szybko i zbyt dużo... Prawda musi się 'UCUKROWAĆ'. W życiu bowiem należy więcej milczeć i słuchać niż mówić. Tym samym NIE różnimy się "pięknie i mocno" - jak pisał Norwid, a zbyt chaotycznie i głupio, popełniamy błędy grzechu PYCHY. Bóg miesza języki. Nie słychać języka, jeno bełkot.
Każdy z nas powinien najpierw nauczyć się słuchać, a dopiero później - zabierać głos, mówić, pisać... Niby takie proste, a tak trudno tę regułę - refleksji i zastanowienia (się) "zastosować" w życiu. Moja profesor językoznawstwa - słynna opozycjonistka prof. Halina Kurkowska, która wychowała naszych znakomitych językoznawców prof. prof. Bralczyka i Miodka o prostytucji słów - mówiła mi wielokrotnie i to tak zapadło mi w pamięć, że kiedy poprosiłem Ją o rozmowę dla mojego "TK" - wyjątkowo zgodziła się (1979 r.) pod warunkiem wszakże, że dam tytuł tej rozmowie z tekstu Jej wypowiedzi właśnie o "prostytucji słów", abyśmy wreszcie otrząsnęli się i mogli porozumiewać w sposób dorzeczny, kulturalny, cywilizowany.
Polacy nie cenią kompromisów, mamy nawet taką zbitkę językową: „zgniły kompromis”. Dlaczego patrzymy pogardliwie na tych, co zawierają ugody? W dyskusji publicznej nie słychać pochwały kompromisu. Polityk, który jest bezkompromisowy, nieprzejednany, jest zwykle lepiej postrzegany niż ten, który potrafi się dogadać.
Dr Joanna Heidtman - socjolog i psycholog w rozmowie z Joanną Tańską - mówi: – Chyba nadal liczy się dla nas przede wszystkim waleczność. Życie to wieczne wojowanie o wszystko i ze wszystkimi. To łączy się z naszym upodobaniem do narzekania, szukania winnych, których chcemy przykładnie ukarać, zniszczyć. To dziwne rozumowanie, które w dużej mierze jest zakorzenione w mentalności niedoboru. Oznacza ono przekonanie czy też obawę, że „jeśli tobie będzie lepiej, to mnie będzie gorzej”. Przy takim nastawieniu nie można sobie wyobrazić świata, w którym i tobie, i mnie jest dobrze. A skoro to jest niewyobrażalne, to nie potrafimy do takiej wizji świata dążyć. Nie zakładamy, że to jest możliwe, że można współpracować ze sobą, że można dążyć do mądrego kompromisu.
Dodajmy jednak, że nie jest to specyfika wyłącznie polska. Takie myślenie jest dużo bardziej powszechne w cywilizacji Zachodu niż w kulturach Wschodu, które w swej filozofii dopuszczają łączenie sprzeczności. My dzielimy świat na zasadzie albo-albo.
Mała Ojczyzna - Salonowe podwórko
Ledwo zaczynam czytać notkę, którą Bloger opublikował, a już pojawia się pod nią 'zażarta dyskusja' Rodzimej Husarii, która z góry swych pryncypialnych pozycji wie, jakie są intencje autora. (Jakbym widział mnogość Monik O., która przeprowadza rozmowy pod z "góry ustaloną tezę"!!!) Natychmiast powstaje Efekt kuli śniegowej - spirala naszych wewnętrznych Salonowych antypatii, animozji, nie powiem, że - nienawiści. Nie powiem też, że wspólnie możemy wypracować consensus, ale podczas tych dyskusji nie wolno nam podkopywać naszej państwowości, naszej Racji Stanu, podrywać autorytetu państwa.
Odrobinę normalności na co dzień. Czy w naszym kraju tylko patos, jad żółci lub krew lać się może.
Po śmierci Zygmunta Krasińskiego Cyprian Norwid pisał: "Wielki to jest szwank postradać szlachetnie różniącego się przyjaciela, w tej epoce zwłaszcza, w której łatwiej może napotkać ludzi zapamiętale się kochających, niż umiejących szlachetnie i z miłością różnić się." W innym liście wyrażał to jeszcze dosadniej: "Najrzadszą albowiem dziś straciłem rzecz: to jest szlachetnie różniącego się ze mną przyjaciela. Cóż bo dziś, a mianowicie u nas, rzadszego jest? – którzy zawsze o niezgodę bywamy pomawiani, a w gruncie rzeczy zupełnie że co innego zbywa nam – to jest: Umiemy się tylko kłócić albo kochać, ale nie umiemy się różnić pięknie i mocno."
Ponad dwa lata temu Zarząd Zespołu Etyki Słowa Rady Języka Polskiego Polskiej Akademii Nauk wystosował Apel, w którym czytamy m.in.: Prosimy wszystkich naszych Polityków i Dziennikarzy o kulturalną, liczącą się z etyką opartą na ważnych dokumentach europejskich, międzyludzką komunikację, zarówno w Sejmie, jak i we wszelkich wystąpieniach medialnych. W wypowiedziach publicznych nie można pozwalać sobie na posługiwanie się językiem nienawiści […] oraz na jakiekolwiek naruszanie empirycznej prawdy To, co się ostatnio dzieje pod tym względem w naszym życiu publicznym, podważa zaufanie do polityków i dziennikarzy, przynosi szkody całemu naszemu społeczeństwu, a także opinii o Polsce w całym świecie.
Fragmenty oświadczenia Rady Języka Polskiego: (...) "obserwujemy postępującą brutalizację języka wystąpień publicznych i coraz częstszą manipulację językową w publicznej narracji. Brutalizacja polega na używaniu słów z dolnego rejestru języka pospolitego, na pograniczu wulgarności. […] Określenia takie pojawiają się w wystąpieniach publicznych posłów, wysokich urzędników państwowych, przywódców partii politycznych, dziennikarzy i publicystów. Budzi to zasadniczy sprzeciw […]. Równie wielki sprzeciw wywołują nadużycia językowe, polegające m.in. na arbitralnej zmianie znaczeń słów, nadawaniu nacechowania ekspresywnego wyrazom dotąd nienacechowanym, w tym terminom specjalistycznym, które powinny opisywać rzeczywistość w obiektywny sposób, a także posługiwanie się wartościującymi etykietami i stereotypami w odniesieniu do przeciwników politycznych. Prowadzi to do naruszenia podstawowych zasad etyki słowa, a także powoduje rozprzestrzenianie się języka publicznego niepozwalającego na dialog społeczny i porozumienie, a – wręcz przeciwnie – jątrzącego i zaostrzającego spory. Wszelkie nieporozumienia zaczynają się od słów, bowiem już od dawna wiadomo, że to słowa kształtują rzeczywistość, przedstawiając ją w określony sposób. […] Jesteśmy przekonani, że wszelkie sądy i oceny, nie mówiąc już o relacjonowaniu faktów, można wyrazić językiem etycznym i estetycznym, polszczyzną kulturalną i pozbawioną elementów brutalnych."
Nasi najwięksi Wieszcze [Wieszczowie] -- Juliusz Słowacki i Adam Mickiewicz -- wiedli ze sobą ostry, jakże Twórczy Spór o kształt Sprawy Polskiej, który pomógł w wyklarowaniu się różnic pomiędzy nimi. Słowacki ukazuje to w swoim poemacie. Uznaje wielkość Mickiewicza i składa mu wspaniały hołd:
Bądź zdrów! – a tak się żegnają nie wrogi
Lecz dwa na słońcach swych przeciwnych – Bogi.
Po wielu latach sporów i konfliktów z Mickiewiczem, Słowacki umiał porzucić „wojenny topór.” W sposób piękny i szlachetny zakończył walkę, włączając Mickiewicza do trójcy, mającej władać całym narodem – „trzymającej ster całej Sprawy Polskiej.”
Mieliśmy Wieszczów - uczmy się od Nich! Nie bądźmy jako ta "leszczyna", która się wiecznie na boki gnie i wygina... („Leszczyna, leszczyna, / Jak ją za mocno przygiąć w lewo, / To w prawo się odgina, / A jak za mocno przygiąć w prawo, / To w lewo bije z wprawą, / A stara sosna szumi radosna: / Brawo, brawo!” W. M.) Nie namawiam, by oponentów, przeciwników traktować jak... 'Bogów'! Ale dla naszej wspólnej Sprawy - szanujmy się choć odrobinę, bowiem zawsze będziemy żyć w "przejściowych czasach", która nas rujnują, a nie - budują.
* * *
Zakończę notkę przesłaniem - drobnym fragmentem rozmowy z Franciszkiem Starowieyskim:
Franciszek Starowieyski: -- …może ja zacznę… Po roku 938, tak, 938, kiedy to nastąpiło nadanie przez Cesarza Ottona I dóbr Bibersteina – powstało wiele państw, cesarstw, królestw, które padły; armii, o których już można poczytać jeno w książkach. Pojawiło się tysiące ważnych i super-ważnych władców i… ślad po nich zaginął był i nic nie pozostało. Toczyła się historia, a jednak Rodzina zdołała się utrzymać. Czyli te wzorce, zasady były słuszne, skoro potrafiliśmy przetrwać. Polityka oraz postępowanie – okazały się właściwe. Zawsze twierdzę, że z tego powodu mam racje, których nie dowodzę argumentami logiki, tylko z funkcjonowania świata i w świecie. Tylko wspólne korzenie rodzin – dają KONTYNUACJĘ - naród i państwo!
marr jr.: -- Dlaczego nosi pan ksywkę „Byk”?
-- To nie ksywka – to pseudonim artystyczny. Był… w komuszym PRL-u. To znacznie krócej, niż: Franciszek Von Biberstein-Starowieyski. Pan sobie policzy: 35. liter...
-- Chciałbym z Bykiem, czy przez Byka pokazać wizerunek prawdziwego mężczyzny – Polaka - dżentelmena...
-- To pojęcie zmienne historycznie. Prawdziwym mężczyzną jest ten, którego kobiety w danym momencie najbardziej potrzebują. Mają one naturalny instynkt selekcji męskich cech, które uważają za istotne do przekazania przyszłym pokoleniom. W dzisiejszych czasach w Polsce „bycze” przymioty powinny ustąpić cechom prawdziwego dżentelmena. Powinny… Tylko to, sądzę, może uratować nasz kraj, w którym brak jakichkolwiek FORM stał się dotkliwy i destrukcyjny. Forma - to nie pedanteria!
(...)
-- Bać się należy 'małych ludzi' z kompleksami! Tych dużych i silnych nigdy się nie boję – oni są mniej agresywni, nie myślą bez przerwy o tym, jak zniszczyć przeciwnika, dla zasady, niejako na zapas…
marr jr: -- Czy dżentelmen nie musi być mądry?
-- Są dwie możliwości: albo mądry, albo dobrze urodzony, czyli posiadający pewne cechy KONTYNUACJI, które są mądrością zbiorową narodu lub grupy społecznej. Świetnie wyraził to Gombrowicz w „Operetce”, kiedy każe księciu Himalajowi stwierdzić: „ jestem idiotą, bęcwałem, kretynem, ale mój idiotyzm, kretynizm i bęcwalstwo – są idiotyzmem, kretynizmem i bęcwalstwem księcia”. Co to znaczy? Że ma on tyle cech odziedziczonych, wyuczonych, że może obejść się bez mądrości.
Gdybym był kobietą odtrącałbym tych wszystkich aroganckich impertynentów, nowobogackich, 'siorbiących zupę', nie ważne, czy w stołówce uniwersyteckiej czy w restauracji klasy super-extra-luks, obrażających się z byle powodu, obrażających bliźnich – z byle powodu i obrażających swoje kobiety. Właśnie – ten styl życia nastawiony na nieustanne obrażanie; obrażanie i lekceważenie ludzi!!! To okropne i przerażające! To było kiedyś nie do pomyślenia. Obraza to jest coś – co trzeba umieć wyważyć, wysmakować i „WYPOJEDYNKOWAĆ”.
[Ostatnią rozmowę przeprowadziłem w styczniu 2008 r. Franciszek Starowieyski zmarł po ciężkiej chorobie 23 lutego 2009 r. ]
Z uszanowaniem pozdrawiam Blogerów i Czytelników
TAGI: Bóg # miłość # nienawiść # grzech # pycha # prostytucja słów # chore, złe emocje # dobre uczucia # jątrzenie # szlachetność # różnice # obrażanie - wypojedynkowywanie # dezawuowanie - docena # racje - sensacje # nauczanie - pouczanie # przebaczanie # zgoda - niezgoda # budowanie - rujnowanie # kontynuacja - ciągłość - przerwa # lekceważenie - uwaga - szacunek
Marr jr.
rzecznik [w:] Centrum Kultury Polskiej na Litwie im. Stanisława Moniuszki (Organizacja non-profit.)
Inne tematy w dziale Kultura