Piosenkarz, gitarzysta, aktor Piotr Szczepanik - wykonawca jednej z najpiękniejszych polskich ballad o miłości "Kochać"; także takich utworów jak "Goniąc Kormorany" i "Żółte kalendarze".
@ W czasach, kiedy na polskich scenach szaleli pierwsi polscy rockandrollowcy, Piotr Szczepanik przechadzał się spokojnie, pykając fajkę i mrucząc sentymentalne mruczanki. Według charakterystyki Polskiego Radia Piotr Szczepanik "był taką oazą, wyspą spokoju, w tym szalejącym świecie big beatu".
Romantyzm towarzyszył Piotrowi Szczepanikowi przez całą jego karierę, najpierw czyniąc go bardem wszystkich zakochanych PRL-u, a potem obsadzając go w roli nadwornego muzyka Solidarności, który jako niezwykle wyczulony na prawdę twórca, kompozytor, poeta -- z czasem wyczuł był fałsz i aby dobitnie wyrazić wielkie rozczarowanie III Rzeczpospolitą, został członkiem Honorowego Komitetu Poparcia Lecha Kaczyńskiego podczas jego kampanii prezydenckiej oraz dwa lata później, podczas wyborów parlamentarnych, stając na czele ruchu wspierającego Prawo i Sprawiedliwość. Tak, to powód do chwały, że pan Piotr, niczym Skała nie chciał budować Polski od -- bardzo wątpliwej kondycji i proweniencji -- 'dymu z komina'...
Urodzony 14 lutego 1942 roku w Lublinie zainteresowania muzyczne młody Piotr rozwijał samodzielnie. Mając w ręku dyplom maturalny rozpoczął współpracę z lubelskim Teatrem Lalki i Aktora, a już jako student historii sztuki na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim występował w tamtejszym kabarecie "Czart" oraz w Teatrze Akademii Medycznej "Dren 59". Jako piosenkarz zadebiutował podczas Festiwalu Piosenki Studenckiej w Krakowie w 1963 roku (IV miejsce), by przez kolejne lata kontynuować romans ze sceną na wielu innych żakowskich imprezach w kraju i zagranicą.
* * *
W dwa lata po debiucie Szczepanik nawiązał współpracę z kompozytorem Andrzejem Korzyńskim, a swoich pierwszych nagrań dla Polskiego Radia dokonał wspólnie z grupami Tajfuny oraz Ricercar '64. Jego spokojne, liryczne ballady, będące o ironio ostrym kontrastem dla rockandrollowych harców Niebiesko- czy Czerwono-Czarnych przez lata stały się niejako medytacyjnym rewersem polskiej sceny muzycznej i cichym azylem dla romantyków tamtego okresu. Wśród największych przebojów Piotra Szczepanika wymienić obowiązkowo należy choćby takie pościelowe evergreeny, jak "Żółte kalendarze", "Kochać" , "Goniąc kormorany" i "Nigdy więcej", ale także "Puste koperty", "Zabawę podmiejską" i wiele, wiele innych.
W latach 1967-1973 współpracując z Bohdanem Łazuką i Jackiem Fedorowiczem Szczepanik na dłuższą chwilę powrócił do kabaretowych korzeni, tworząc z wyżej wymienionymi satyryczno-estradowy kolektyw o programowej nazwie "Popierajmy się". W jego szeregach piosenkarz pełnił oczywiście rolę naczelnego liryka i -- jak kolegę na stronie Polskiego Radia wspomina Bohdan Łazuka: -- Jego słodki timbre głosu dodawał kleju słodkim melodyjkom. Był z naszej trójki najmłodszy i tę młodzieńczość udawało mu się wspaniale sprzedawać.
Na początku lat 70. artysta skłonił się w kierunku piosenki poetyckiej, którą zaczął propagować coraz liczniejszymi recitalami, zarówno w kraju, jak i zagranicą (często grywał dla amerykańskiej Polonii), podczas których występował kameralnie, przy akompaniamencie tylko akustycznej gitary. W 1979 roku rozpoczął flirt z filmem i zadebiutował przed kamerą w tytułowej roli w telewizyjnej adaptacji "Chama" Elizy Orzeszkowej (dzieło Laco Adamika nie było jedynym spotkaniem piosenkarza z kinem, pojawił się on bowiem także jeszcze w 1966 roku w "Cierpkich głogach", jako piosenkarz na zabawie oraz w 2006 roku, w obrazie Andrzeja Seweryna "Kto nigdy nie żył...").
We wczesnych latach 80. piosenkarz kontynuował misję popularyzatora poezji śpiewanej, coraz poważniej wspierając jednocześnie działania opozycji antykomunistycznej. Programy jego występów coraz mocniej obejmowały tematy patriotyczne, a wśród nich pojawiały się m.in.: "1831 -- Pieśni powstania listopadowego", "Pieśni powstań narodowych", "Wizja 44", "Madonny polskie" czy "Modlitwa polska". Okrzyknięty wówczas "bardem Solidarności" (wraz z moimi dobrymi znajomymi -- Przemkiem Gintrowskim i Jackiem Kaczmarskim) był organizatorem Festiwalu Piosenki Prawdziwej w 1981 roku oraz w latach 1981-89 setek koncertów poetyckich w Muzeum Archidiecezji Warszawskiej i kościołach całej Polski.
"Mój program, który wykonywałem po Sierpniu, ludzie chłonęli, bo wpisywał się w nasze wolnościowe tradycje. To była poezja, pamiętniki, deklaracje kolejnych przywódców powstania listopadowego oraz ich czyny. Był to krótki wstęp publicystyczny i pieśni powstańców, a także utwory naszych wieszczów, którzy, jak wiadomo, przebywali w tym czasie na emigracji, ale na to, co się działo w Polsce, reagowali swoją twórczością" - opowiadał w "Przewodniku Katolickim".
Czytaj więcej na http://muzyka.interia.pl/wiadomosci/news-piotr-szczepanik-konczy-75-lat-bez-tesknoty-za-mlodoscia,nId,2352164#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox
"Mój program, który wykonywałem po Sierpniu, ludzie chłonęli, bo wpisywał się w nasze wolnościowe tradycje. To była poezja, pamiętniki, deklaracje kolejnych przywódców powstania listopadowego oraz ich czyny. Był to krótki wstęp publicystyczny i pieśni powstańców, a także utwory naszych wieszczów, którzy, jak wiadomo, przebywali w tym czasie na emigracji, ale na to, co się działo w Polsce, reagowali swoją twórczością" - opowiadał w "Przewodniku Katolickim".
Czytaj więcej na http://muzyka.interia.pl/wiadomosci/news-piotr-szczepanik-konczy-75-lat-bez-tesknoty-za-mlodoscia,nId,2352164#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox
"Mój program, który wykonywałem po Sierpniu, ludzie chłonęli, bo wpisywał się w nasze wolnościowe tradycje. To była poezja, pamiętniki, deklaracje kolejnych przywódców powstania listopadowego oraz ich czyny. Był to krótki wstęp publicystyczny i pieśni powstańców, a także utwory naszych wieszczów, którzy, jak wiadomo, przebywali w tym czasie na emigracji, ale na to, co się działo w Polsce, reagowali swoją twórczością" -- opowiadał w "Przewodniku Katolickim".
-- Prymitywne, podstępne działania władzy ludowej, (...) przy całkowitym pomijaniu polskiej tradycji oraz sprawy fundamentalnej, czyli niepodległości, (...) do tego ta nasza odwieczna przyjaźń z odwiecznym ciemiężcą, to było po prostu ohydne -- opisał kiedyś w rozmowie z "Rzeczpospolitą" swoje obrzydzenie byłym systemem. -- Do stoczni wskoczyłem nie przez mur, bo wnosiłem ciężki sprzęt nagłaśniający -- kontynuował, wspominając tamte czasy. -- Od maja radiowęzeł w stoczni nie działał, organizatorom strajku ciężko było mówić przez tubę z gazety. Wiedziałem, że bardziej niż moje śpiewanie przyda się aparatura, przez którą nadawałem różne kasety. W chwilach zagrożenia miałem cały zestaw nagrań z pielgrzymek Ojca Świętego, bardzo to ludzi podnosiło na duchu. (...) tamte dziesięć dni były najpiękniejszymi w moim życiu. Wspaniale jest mieć świadomość, że jest się w danej chwili w tym miejscu na Ziemi, gdzie się być powinno i robi się to, co robić się powinno.
-- Solidarność traktowałem jako kontynuację naszych romantycznych powstań narodowych -- charakteryzował dalej fascynację ruchem, na którego fali w roku 1991 zgodził się przyjąć funkcję szefa Zespołu Współpracy ze Środowiskami Twórczymi w kancelarii prezydenta Lecha Wałęsy. Wkrótce potem jednak posadę rzucił. "Ewakuowałem się naprawdę z ulgą, z uśmiechem na ustach (...). Byłem szczęśliwy, że mam za sobą to bagno." -- nie krył radości we wspomnianej już rozmowie z "Rzeczpospolitą". "Najbardziej byłem zawiedziony, kiedy jeszcze w 1988 roku zauważyłem u pewnych ludzi skłonność do ustawiania się z wiatrem oraz do topienia tych, którzy są niewygodni. (...) Na tym, że zaufanie narodu do elit solidarnościowych zostało w tak okrutny, bezmyślny i pogardliwy sposób roztrwonione".
W 1992 roku poetycki repertuar powiększył o piosenki do wierszy Leśmiana, Lechonia, Miłosza i Zagajewskiego. Jeśli zaś chodzi o Jego działalność pozaartystyczną: w 2005 roku postanowił jednak dobitnie wyrazić wielkie rozczarowanie III Rzeczpospolitą, zostając członkiem Honorowego Komitetu Poparcia Lecha Kaczyńskiego podczas jego kampanii prezydenckiej oraz dwa lata później, podczas wyborów parlamentarnych, stając na czele ruchu wspierającego Prawo i Sprawiedliwość. Wyraz patriotyzmowi artysta dał także na wydanej z okazji 90. rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości płycie "Nasza niepodległa" (2008), gdzie zaśpiewana przez niego piosenka znalazła się w towarzystwie kompozycji wykonywanych m.in. przez Marylę Rodowicz, Irenę Santor, Natalię Kukulską, Justynę Steczkowską czy zespół Zakopower. W tym samym roku piosenkarz został odznaczony Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski.
Przez ostatnie lata Piotr Szczepanik nie nagrywał już zbyt wiele, jego stare utwory mają dziś jednak status evergreenów dla zakochanych i nie tylko, czego dowodem są liczne wznowienia na składankach "złotych przebojów"... z lat PRL-u... Chociaż graniczył swoją artystyczną działalność, jednak jego utwory wciąż zyskują uznanie nowych słuchaczy, dodatkowo prezentując się w powstających filmach. Sam artysta także nie porzucił swoich aktorskich aspiracji. Pojawił się w filmie „Kto nigdy nie żył...” (reż. Andrzej Seweryn) i „Mój rower” (reż. Piotr Trzaskalski) a także etiudzie szkolnej. "Nie ma we mnie tęsknoty za młodością. Gdybym ją miał, to byłbym w jakimś sensie kaleką. Młodość była, minęła, trzeba iść do przodu. Każdy wiek ma swoje prawa, trzeba umieć się godnie zestarzeć, choć czasami jest to trudne. Staram się zachować wewnętrzną młodość." -- stwierdził był Szczepanik w jednym z wywiadów.
W 2015 r. na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim świętował 50.-lecie pracy artystycznej. Prywatnie był miłośnikiem jazdy konnej -- posiadał rasową klacz Nainę. Mieszkał nad Świdrem niedaleko Kołbieli. Wielu z nas znało ten adres...
Marr jr
Inne tematy w dziale Kultura