Tadeusz Borowski. Fot. arch.
Tadeusz Borowski. Fot. arch.
Marek Różycki jr Marek Różycki jr
11179
BLOG

Tadeusz Borowski: Zostanie po nas złom żelazny i głuchy, drwiący śmiech pokoleń

Marek Różycki jr Marek Różycki jr Literatura Obserwuj temat Obserwuj notkę 92

Pisarz niezwykle wrażliwy i doświadczony przez okrutny czas wojny. Żył zaledwie 29 lat. 3 lipca 1951 roku popełnił samobójstwo, była to już druga Jego próba samobójcza, pierwsza miała miejsce w czerwcu 1947 roku. Przyczyną były traumatyczne przeżycia wojenne, pobyty w wielu niemieckich obozach zagłady, które pozostawiły niezatarty ślad na psychice i poczucie winy. Podczas okupacji związany był ze środowiskiem skupionym wokół pisma "Droga". W latach 1943-45 więzień obozów koncentracyjnych w Oświęcimiu (był sanitariuszem w szpitalu obozowym), Natzweiler-Dautmergen i Dachau-Allach; 1945-46 działał w środowiskach polonijnych w Niemczech; od 1946 dziennikarz, organizator młodzieżowych środowisk literackich, od 1950 współredaktor "Nowej Kultury".

 

W poezji ("Gdziekolwiek ziemia" 1942, konspiracyjny debiut; "Imiona nurtu" 1945) Borowski zawarł w apokaliptycznych obrazach gorzki obrachunek pokolenia wojennego z historią ("Zostanie po nas złom żelazny...") i tragizm osobistej winy, i odpowiedzialności wobec dziesiątków milionów zmarłych -- pomordowanych przez Niemców, Austriaków, także -- przy pomocy okrutnych strażników obozowych zwerbowanych przez Niemców, ukraińskich banderowców, którzy w sposób najbardziej wyszukany i sadystyczny pastwili się nad więźniami.

 

W głośnych opowiadaniach -- między innymi "Proszę państwa do gazu" 1946, (cóż za dramatyczno-sarkastyczny tytuł),  "Dzień na Harmenzach" 1946; wyd. 1948 w zbiorach "Pożegnanie z Marią" i "Kamienny świat" -- obnażył istotę i mechanizmy deprawacji człowieka w hitlerowskim systemie obozowym, będącym dla Borowskiego logiczną konsekwencją pewnego nurtu 'kultury europejskiej'.

 

Jakże bliski Tadeuszowi Różewiczowi (1921 -- 2014), któremu udało się przetrwać... i dawać świadectwo wojennej traumy, jako pewnej cezury -- odnośnika do rzeczywistości,  znacznie, znacznie dłużej...

 

Debiutował w 1942 cyklem poetyckim "Gdziekolwiek ziemia..." (odbity na powielaczu, wydany anonimowo). Kontynuujący nurt przedwojennego katastrofizmu (Czechowicz, Miłosz, Sebyła, Zagórski) cykl przyniósł głęboko pesymistyczną wizję kosmicznego zniszczenia, wobec którego jednostka jest zupełnie bezradna.

 

Katastrofa w rozumieniu Borowskiego jest nieuchronna i immanentnie wpisana w porządek wszechświata. Swoją wizję końca poeta przedstawił w patetycznych heksametrach, odwołując się do obrazów biblijnych, przede wszystkim z "Apokalipsy" św. Jana ("Jeźdźcy Apokalipsy"). Kolejny tom, "Arkusz poetycki nr 2", ukazał się w 1944 nakładem "Drogi". Zawierał sześć erotyków Borowskiego, klasycyzujących w formie, podkreślających rolę Miłości, jako ostoi człowieczeństwa w totalnie zdegradowanym świecie.

 

25 lutego 1943 Borowski został aresztowany w mieszkaniu przyjaciół i wywieziony na Pawiak (z więziennego okna obserwował likwidację getta), a następnie do Auschwitz. Dzień przed nim gestapo schwytało Marię -- trafiła do obozu kobiecego w Birkenau. W obozie Borowski pełnił funkcję sanitariusza. Pisał wtedy wiersze oraz cenione przez współwięźniów piosenki i kolędy obozowe. Od wiosny 1944 wysyłał do odnalezionej w Birkenau Marii listy, wykorzystane potem w tomie "Byliśmy w Oświęcimiu" i opowiadaniu "U nas, w Auschwitzu...".


Tadeusz Borowski przebywał w wielu obozach, miał okazję poznać różne relacje i mechanizmy, jakie rządziły między ludźmi w takim ekstremalnym -- środowisku. 12 sierpnia 1944 roku wraz z 200 000 innych więźniów został przewieziony do obozu Dautmergen pod Stuttgartem, w lutym 1945 przeniesiono go z kolei do Dachau - Allach. Po wyzwoleniu Dachau przebywał w obozie dla dipisów (DP - ang. displaced person -- więźniów wyzwolonych z obozów koncentracyjnych) na przedmieściach Monachium. Stad wyniósł obserwacje, dotyczące oficerów polskich i amerykańskich, krytykował później ich pozorny patriotyzm i sposób organizowania obozu. Udało mu się uwolnić dzięki pomocy Anatola Grisa (wydawca, miłośnik literatury, bibliofil). Zwolniony we wrześniu 1945, rozpoczął działalność wśród Polaków w Niemczech, współorganizując Biuro Poszukiwania Rodzin przy PCK (sam szukał narzeczonej -- Maria z Birkenau trafiła do Ravensbrück, a po wyzwoleniu do sanatorium w Szwecji). Podczas pobytu w Monachium opublikował tom wierszy "Imiona nurtu" (1945) oraz wydał wraz z Januszem Nelem-Siedleckim i Krystynem Olszewskim książkę "Byliśmy w Oświęcimiu" (1946).

 

Na początku czerwca 1946 powrócił do Warszawy. W listopadzie do kraju wróciła Maria, niedługo potem wzięli ślub. Borowski ukończył studia polonistyczne, otrzymał stanowisko asystenta w Korbutianum [Gabinet Filologiczny Towarzystwa Naukowego Warszawskiego], był członkiem redakcji "Świata Młodych" i miesięcznika "Nurt". Współpracował z dwutygodnikiem "Pokolenie".


MEMENTO DLA NAS

 

Własne doświadczenia obozowe zawarł w zbiorze opowiadań "Pożegnanie z Marią" (1948) i nowel "Kamienny świat" (1948). Dał w nich obraz "człowieka zlagrowanego". Narrator "Pożegnania z Marią" -- vorarbeiter Tadek (mylnie utożsamiany przez pierwszych krytyków z autorem) -- przystosowuje się do rzeczywistości obozowej, podejmując walkę o życie i zgadzając się na BIERNE  uczestnictwo w zbrodni. Sam Oświęcim jest według Borowskiego logiczną konsekwencją rozwoju cywilizacji europejskiej, opartej na podboju i terrorze, a także dobrze zarządzanym "przedsiębiorstwem" eksploatacji człowieka...!

 

Człowiek "zlagrowany", to człowiek, który pragnie przeżyć za wszelką cenę, nawet -- ludzkiej godności; doprowadzony do skrajnych sytuacji myśli tylko o własnym przetrwaniu i nie ma dla niego znaczenia, jakim kosztem. Przypuszcza, że będąc posłusznym, spełniając polecenia Niemców, uniknie najgorszego. Ten nieustanny lęk prowadzi ludzi do najstraszniejszych zachowań, przestają działać według podstawowych ludzkich odruchów, norm,  jeśli nawet czują współczucie, to dobrze je tłumią. Człowiek w nieludzkich warunkach staje się nieludzki, strach przed śmiercią, tłumi wszelką aktywność. Autor w opowiadaniu "U nas w Auschwitzu" sam się zastanawia: "Jakże to jest, ze nikt nie krzyknie, nie plunie w twarz, nie rzuci się na pierś...?! Zdejmujemy czapkę przed esmanami wracającymi spod lasu, jak wyczytają idziemy z nimi  na śmierć i -- nic?! Głodujemy, mokniemy na deszczu, zabierają nam najbliższych. Widzisz: to mistyka. Oto jest dziwne opętanie człowieka przez człowieka. Oto jest dzika bierność, której nic nie przełamie".


Tadeusz Borowski zmarł 3 lipca 1951 roku, zaledwie kilka dni po narodzinach córki. Jak już wspomniałem na wstępnie -- nie przeżył drugiej próby samobójczej. Został pochowany w Warszawie, na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach.

 

Poezja Tadeusza Borowskiego pozostaje w cieniu Jego twórczości prozatorskiej, tymczasem stanowi nie tylko w pełni dojrzałą część dorobku artysty, ale i zapowiada wszystkie wątki wykorzystane potem w prozie. Przynosi obraz Apokalipsy spełnionej, dziczejącego-niszczejącego świata, w którym człowiek jest niewolnikiem, a historia -- cyklem mordów i nienawiści.

 

Choć historia wciąż się powtarza, tylko w ‘zmieniających się dekoracjach świata’ -- istnieją wszakże Wartości, których trzeba bronić zawsze, za wszelka cenę: to Godność Życia nie tylko  w sensie biologicznym i Miłość, czemu Borowski daje wyraz między innymi w obozowych erotykach, skierowanych do Marii "Pamiętasz słońce Oświęcimia", "Tak mi się twoja twarz rozpływa". Ze względu na przedstawioną w niej historiozofię i przekonania etyczne twórcy, poezja jest koniecznym kontekstem dla nowelistyki i opowiadań Tadeusza Borowskiego.

 

Pamiętajmy, dopóki 'nowa historia' pisana choćby przez Niemców --  nie zawłaszczy i naszej pamięci...

 

PIEŚŃ – Tadeusz Borowski

Nad nami noc. W obliczu gwiazd -

ogłuchłych od bitewnych krzyków

jakiż zwycięzców przyszły czas

i nas odpomni, niewolników?

 

Pustynię, step i morza twarz

mijamy, depcząc, grzmi karabin,

zwycięzców krzyk, helotów marsz

i głodny tłum cyrkowych zabaw.

 

Wołanie, śpiew, pariasów wiara,

łopoce wiatrem wrogi znak,

krojony talar, łokieć, miara

i chodzą ciągle szale wag.

 

Niepróżno stopa depcze kamień,

niepróżno tarcz dźwigamy, broń,

wznosimy czoło, prężne ramię

i ukrwawiamy w boju dłoń.

 

Niepróżno z piersi ciecze krew,

pobladłe usta, skrzepłe twarze,

wołanie znów, pariasów śpiew

i kupiec towar będzie ważył.

 

Nad nami noc. Goreją gwiazdy,

dławiący, trupi nieba fiolet.

Zostanie po nas złom żelazny

i głuchy, drwiący śmiech pokoleń.

 

POŻEGNANIE Z MARIĄ – Tadeusz Borowski

 

Jeżeli żyjesz -- to pamiętaj,

że jestem. Ale do mnie nie idź.

W tej nocy czarnej, opuchniętej

śnieg się do szyb płatami klei.

 

I gwiżdże wiatr. I nagi kontur

drzew bije w okno. I nade mną

jak dym zagasłych miast i frontów

płynie niezmierna, głucha ciemność.

 

Jak strasznie cicho! Po cóż było

aż dotąd żyć? Już tylko gorycz.

Nie wracaj do mnie. Moja miłość

jest zżarta ogniem krematorium.

 

Stamtąd cię miałem. Twoje ciało

w świerzbie, w flegmonie tak się pięło

jak obłok wzwyż. Stamtąd cię miałem,

z niebiosów, z ognia. Przeminęło.

 

Nie wrócisz do mnie. Razem z tobą

nie wróci wiatr, co mgłą się opił.

Nie wstaną ludzie z wspólnych grobów

i nie ożyje kruchy popiół.

 

Nie chcę, nie wracaj. Wszystko było

grą naszą, złudą, czczym teatrem.

Krąży nade mną twoja miłość

jak dym człowieka ponad wiatrem.

 

Oprac. Opowiadania z książek i gazet. Utwory zebrane (t. 1-5, 1954).

 

Marr jr.

Życie duże i małe         

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (92)

Inne tematy w dziale Kultura