Nos Heleny trojańskiej czy Kleopatry, gdyby był krótszy, całe oblicze ziemi wyglądałoby inaczej. -- PASCAL. Wszyscy doskonale znamy najsłynniejszą parę antycznych kochanków. Parę, której rodowód należy wywodzić z lat wojny trojańskiej, to jest z czasów około 1200 lat przed naszą erą. Pisząc o „harlequinie starożytności” – rzecz jasna ani myślę postponować genialne dzieła Homera: chodzi mi jedynie o motyw i intrygę – starą jak świat – miłości najsłynniejszych antycznych kochanków: Parysa i Heleny.
Wielkie Uczucie kształt swój zawdzięcza Im Dwojgu. Lecz i stylom, jakimi miłuje się w rozmaitych czasach, epokach, kulturach, środowiskach. Przez oblicze miłości prześwituje świat dyktujący miłosny alfabet wraz z regułami jego użycia.
Starożytni Grecy ukuli pojęcie homeryckiego śmiechu. U Homera tym gwałtownym, serdecznym, niepohamowanym śmiechem wybuchają bogowie nad ludzkim losem., bo przecież człowiek jest zaledwie igraszką w rękach Nieśmiertelnych: dzisiaj mówimy – losu, ale przecież na dobrą sprawę nic się nie zmieniło.... w sztuce kochania i zdradzania.
Klio, muza historii, to kobieta ze specjalnym poczuciem humoru. Lubi ironię, nie stroni od rozwiązań przewrotnych. Sprawia liczne niespodzianki. Przypatrzmy się jej poczynaniom. A nuż znajdziemy analogie z własnego życia?
Patriarchalna kultura Greków żyjących w wieku IX-VIII p.n.e. (czas powstania „Iliady”) wykluczała zbyt intensywną obecność kobiet w klasycznie męskim porządku świata. Kobieta mogła co prawda stać się przyczyną wojny, lecz samą wojnę uważano za męską grę. Zresztą dla Greków w czasach Homera nie dzielność miłosna stanowiła najwyższą wartość, ale męstwo.
Wojna odbita najgłośniejszym echem w historii świata, czyli zmagania Greków z Trojanami, rozpoczyna się w momencie, gdy obrażone w swej godności plemiona achajskie ruszają na Ilion (tj. Troję), aby pomścić zniewagę. Drugi z synów trojańskiego króla Priama porwał przecież żonę króla Sparty i nie zamierzał jej zwrócić prawowitemu mężowi. Spór o kobietę między Parysem a Menelaosem przerodzi się w gigantomachię pod murami Ilionu.
Helena, wiemy to wszyscy doskonale, uchodziła za najpiękniejszą kobietę starożytności. Co prawda, walczyć o nią zamierzali tylko młodzi, ale za to kiedy już wojna rozgorzała na dobre, w ostatnim roku urok Heleny i miłość, jaką żywił do niej Parys stała się warta stosów trupów, śmierci najzacniejszych bohaterów, wreszcie zagłady całego Ilionu. Słowem – już pierwszy z wielkich literackich romansów przybrał tak znamienny dla późniejszych ujęć miłosnych wymiar tragiczny. Jak zatem doszło do powstania uczucia, które przynajmniej w świetle literatury wstrząsnęło podstawami świata antycznego?
Helena wychowywała się na dworze króla Sparty, Tyndareosa, i powszechnie uważano ją za córkę tego władcy. Ale prawda wyglądała inaczej. Najpiękniejsza została stworzona jako owoc związku samego Zeusa, który po postacią łabędzia romansował z Ledą (ach te mistyfikacje od wieki wieków...) Helena wykluła się z jaja wraz z nie byle jakim rodzeństwem – Dioskurami i Klitajmestrą. Troskliwy gromowładny ojciec wyposażył córkę w niebiańską urodę i zapewnił jej odpowiednie wychowanie. Helena wyrosła na nieporównaną z nikim piękność, rywalizowali o nią najzacniejsi z władców greckich. Szczęście dopisało Menelaosowi, jeśli szczęściem nazwać ślub z kobietą, która pokocha rywala i odejdzie z nim, ośmieszając biednego rogacza. „Ale każdego swa nadzieja uwodzi” – jak zwykł był mawiać Jan z Czarnolasu. A poza tym, przecież Menelaos nie wiedział, że wszystko stało się za sprawą Afrodyty...
Bogini miłości zaś, sprowadzając na Helenę uczucie do Parysa – wypełniła po prostu przyrzeczenie. Otóż Parysowi, drugiemu z kolei synowi króla Priama, wyrocznie już w niemowlęctwie przepowiedziały, że stanie się przyczyną klęski rodzinnego Ilionu. Rodzice więc schowali go między pasterzy. Ale bogowie greccy nie zwykli byli zmieniać raz powziętych decyzji i piękny młodzieniec stał się sędzią pierwszego konkursu miss.... Trzy boginie: Hera, Afrodyta oraz Atena – poleciły chłopcu rozstrzygnąć, która z nich jest najpiękniejsza...
No cóż, bogowie, jak ludzie... Tak naprawdę Afrodyta zwyciężyła nie dzięki walorom urody, lecz przekupstwem! (Skąd my to znamy?!...) Na usprawiedliwienie bogini wypada jednak powiedzieć, że przekupstwa próbowały również rywalki. Parys wszelako odrzucił ofiarowane przez Herę władzę i bogactwo, przez Atenę – mądrość i sławę, wybierając najpiękniejszą kobietę świata, Helenę, dar Afrodyty. I ona właśnie, Afrodyta, otrzymała jabłko, jako potwierdzenie wygranej.
Grecka bogini, władająca uczuciem, odznaczała się jednak iście miłosną przewrotnością. U podłoża uczucia, jakie za pomocą swych czarów rzuciła na Parysa oraz Helenę, legło nieszczęście innej kobiety. Parys bowiem, kiedy poznał Najpiękniejszą, porzucił dla niej dotąd ukochaną nimfę Oinone, która prawdopodobnie kochała Parysa najmocniej. Choć śmiertelnie rannemu odmówiła później ratunku, to jednak sama padła ofiarą własnej zemsty: po śmierci Parysa powiesiła się z rozpaczy.
Parys, po swoich pasterskich perypetiach, powracał do Troi jako królewicz. Afrodyta w perfidny sposób wypełniła daną mu obietnicę zyskania względów Najpiękniejszej – Heleny. Cóż, była kobietą, a choć Parys jako sędzia jej właśnie rzucił jabłko, to przecież królową urody Olimpu została dzięki sfałszowaniu wyborów, a nie własnym przymiotom! W związku z tym miała powody, aby odczuwać niechęć wobec takiego sędziego, na którym zwycięstwo musiała wymusić. A Parys zapłacił drogo, bardzo drogo za swoje niezdecydowanie. Niech jego dalsze losy staną się więc pouczeniem dla współczesnych mężczyzn – szczególnie jurorów konkursów piękności....
Stało się, że Parys przybył do Sparty, gdzie rządził Menelaos, mąż pięknej Heleny. Przybysz z Troi oraz żona gospodarza za sprawą złośliwej Afrodyty zapałali do siebie gorącym uczuciem. Miłość ta złamała świętość małżeństwa! Parys zbiegł z Heleną do troi. Tam pojął ją za żonę i żyli długo i szczęśliwie. Naprawdę! Biedny rogacz Menelaos bardzo długo organizował wyprawę na Troję w celu zmazania hańby i odzyskania niewiernej, choć królowie greckich polis zobowiązani byli do pomocy władcy spartańskiemu.
Lecz dopiero po 10 latach ruszyła ekspedycja karno – rewindykacyjna, a przez następne 9 lat trwały toczone ze zmiennym szczęściem zmagania. Rozstrzygnięcie nadeszło dopiero w dziesiątym roku wojny, dwadzieścia lat od porwania menelaosowej małżonki. Ktoś złośliwy mógłby nawet powiedzieć, że w chwili odzyskania Helena odznaczać się musiała urodą nieco przygasłą, zaś Menelaos odzyskiwał ją już wyłącznie dla zasady.... ;))
Właściwie należy się dziwić greckiemu śpiewakowi, ukrytemu pod imieniem Homera. Bądź co bądź zwycięstwo pod Troją złamało potężnego przeciwnika Greków i umożliwiło im znaczącą ekspansję terytorialną. Fakt, że wygrana okupiona została wielkimi stratami, lecz cóż warta jest wygrana osiągnięta tanim kosztem...?
Z punktu widzenia interesów greckich, królewicz Parys stał się dla plemion achajskich błogosławieństwem. Wszelako Homer nie opisuje przewrotności, lecz głównie docenia męstwo. Bohaterski Hektor, starszy brat Parysa uciekającego przed Menelaosem z pola bitwy, ginie z ręki Achillesa. Jednak męstwo Hektora obdarza Homer pełnym uznaniem. Natomiast Parys przedstawiony został jako bawidamek, w dodatku nieodpowiedzialny. Zarówno bowiem porwanie Heleny ze Sparty, jak późniejsze, tchórzliwe momentami, zachowanie trojańskiego męża Heleny – wywołuje wobec Parysa odruch pełnego politowania lekceważenia.
I jest swoistą ironią, że dalsze – krótkie już – życie pierwszego wielkiego miłośnika w dziejach literatur europejskich zwiera w sobie pierwiastek tragicznej wielkości. Bo Achillesa zabija strzałą z łuku nie kto inny jak właśnie Parys. W ten sposób mści śmierć najmężniejszego z Trojan, Hektora. Sam zaś ginie wkrótce również od strzały. Zabija go Filoktet, spadkobierca wielkiego Heraklesa.
Homer w „Iliadzie” milczy, jak na śmierć Parysa zareagowała piękna Helena. „Odyseja” wszakże informuję, że przed zdobyciem Troi Helena poślubiła na krótko jeszcze innego z synów Priama, Dejfobosa!
Tak skończył się wielki, szalony romans, obracający narody w proch i pył. Jak można było łatwo spostrzec, miłość dla najstarszych Greków nie była najcenniejszym, godnym opiewania uczuciem. Doceniano jej siłę, lecz podkreślając raczej destruktywny niż konstruktywny wpływ, jaki namiętność wywiera na los nie tylko jednostek, ale i całych społeczeństw.
Ludy greckie nie pogodziły się jednak łatwo z niemoralnością przekazu Homera. Najświętsze z podań bohaterskich zbyt odbiegało od ich wyobrażeń moralnych. Dlatego następcy wielkiego śpiewaka próbowali złagodzić obyczajową drastyczność „Iliady” oraz „Odysei” (bo niektóre z epizodów dotyczących Heleny odnajdziemy tam właśnie). Stopniowo Helena zyskiwała usprawiedliwienie.... Wielki grecki historyk, Herodot, posługując się opowieściami kapłanów egipskich informuje, na przykład, że Helena... wcale w Troi nie przebywała, lecz zatrzymana została przez egipskiego faraona Proteusa, który miał jakoby pochwycić parę występnych kochanków i oburzony uwięził Helenę do powrotu spod Troi Menelaosa. Nawiasem mówiąc, wersja Herodota pozostaje w sprzeczności z relacją Homerową. Autor „Iliady” nigdzie bowiem nie wspomina o wizycie w Egipcie Parysa z Heleną; przeciwnie – podkreśla, że ich droga ze Sparty do Troi trwała zaledwie trzy dni, a towarzyszyły im pomyślne wiatry...
Po Herodocie inni Grecy, z Eurypidesem włącznie, szukali usprawiedliwień dla Heleny, kierując się tu oczywiście kryteriami obyczajności - tym samym niejako cenzurując arcydzieła Homera...
Z czasem zresztą poprawiacze nieobyczajności Homera posunęli się tak daleko w interpretacjach postaci Heleny trojańskiej, że Grecy zaczęli oddawać jej boską cześć i stawiać świątynie, co jeszcze raz pokazuje, że nieważne jak postępujemy – ważne, jak nasze czyny tłumaczy propaganda!
Śmiech homerycki – pogarda bogów dla ograniczonych możliwości, jakie daje ludzka, przyziemna namiętność – rozległ się ze stronic „Iliady” i trwał przez całą starożytność. Chciałoby się powiedzieć – trwa do dziś. A jeżeli bogowie dotkną człowieka swym szyderstwem, przed fatum, przed Ananke, przed przeznaczeniem – nie uciekniemy, drodzy Czytelnicy, nie uciekniemy...
Jaki był epilog historii Najpiękniejszej? Parys, co już wiemy, zginął. Dejfobos również. A ona? Wraz z Menelaosem przykładnie wróciła do Sparty, gdzie znów zasiadła na tronie i... urodziła Menelaosowi córkę imieniem Hermiona.
Afrodyta – mimo wszystko – nie zyskała pełnej satysfakcji, więc dlaczego się dziwicie, że cierpienia miłosne dotykają i Was?... ;))
Marr jr.
Inne tematy w dziale Kultura