SOR-y (przepraszam za słowo) 'olewają' pacjentów. I nawet nikt tam nie mówi: SORRY... W piątek czekałem 9 godzin z ciśnieniem ponad 220 / 115 w SOR-ze szpitala Dzieciątka Jezus w Warszawie na pojawienie się lekarza! Bezskutecznie. Sam brałem doraźnie tabletki Captoprilu 25 mg, które tylko na moment obniżały ciśnienie. Litościwa pielęgniarka dwa razy przyniosła mi kieliszek Hydroxiziny... Bałem się wylewu! Wreszcie zadzwoniłem... na policję (997) i poprosiłem, by oficer dyżurny sporządził notatkę dla prokuratora, bo mam wrażenie, że niebawem zejdę... Co uczynił był bez specjalnego namawiania, bo słyszał mój niepokojący tembr głosu (patrz: łabędzi śpiew)...
Pikanterii dodaje fakt, że dokładnie rok temu miałem rozległy zawał i fachowi, wspaniali lekarze - uratowali mi życie na OIOM-ie tego właśnie szpitala przy ulicy Lindley'a, a najwyższej klasy specjaliści - wszczepili mi stenty.
Sam wyrwałem wenflon, który założyli mi w karetce i... przez komórkę wezwałem taksówkę, by zawiozła mnie z powrotem do domu. Kolejny już raz zetknąłem się z potworną znieczulicą, obojętnością, bezdusznością "lekarzy" w SOR-ze! To zupełnie inni lekarze, niż ci w pogotowiu czy - piętro wyżej - w szpitalu ! Ale jak się dostać na szpitalny oddział - oto jest pytanie... Być albo nie być? (Czytaj: Bić albo nie bić?!) Nie było rady, wezwałem prywatnie kardiologa, który natychmiast dodał mi dwa leki na szaleńcze nadciśnienie, ale podczas robienia EKG (aparat miał ze sobą w walizeczce) stwierdził był, że już miałem stan przedzawałowy...
Prywatny lekarz, który świetnie był zorientowany, co się w SOR-ach dzieje - dał mi radę na tak zwaną przyszłość: w 'stanie alarmowym' -- wzywać taksówkę i kazać się wieść na pogotowie ratunkowe, na ulicę Hożą w Warszawie, bo tam natychmiast zajmą się "panem / panią" -- kardiolodzy i lekarze z powołania!
Karetka, czy karawan? A może jednak... -- zaczarowana taksówka, zaczarowany taksówkarz, zaczarowany taksometr...
Spokojnej nocy Życzę.....
PS. Już dzisiaj - we wrześniu - kupiłem kalendarz na przyszły rok. Ta inwestycja ma przyszłość... -- pomyślałem optymistycznie, 'zaklinając rzeczywistość' magicznym myśleniem na zaś...
marr jr.
Inne tematy w dziale Rozmaitości