Opowiadano mi, że w przedwojennych redakcjach II RP - był na etacie "dziennikarz do odsiadki". Kiedy redakcja przegrywała w sądzie proces o zniesławienie, pomówienie, szkalowanie na przykład polityka, władzy itp. (argumentami wyssanymi z brudnego palucha) a nie miała pieniędzy by wypłacić zasądzone ogromne odszkodowanie - ten dziennikarz odsiadywał karę w więzieniu.
To był genialny pomysł! Dziennikarz, który na co dzień się obijał, nie pisał, dostawał pensję - był na etacie... A i później życie obchodziło się z nim łaskawie. Miał bowiem - dach nad głową, wyżywienie, opiekę medyczną, romantyczne wieczory na spacerniaku, od czasu do czasu seks pod prysznicem...
Są, niestety, żurnaliści "dworscy, przekupni, interesowni", którzy służą różnym panom, także - sprzedawczykom, o których można napisać... -- na przykład -- fraszkę: Dziennikarze, jak kominiarze, zawód diablo trudny; czyści a sam brudny...
Marr jr.
Inne tematy w dziale Kultura