Talent jest często wadą charakteru. -- Karl Kraus
Wersja pierwsza
W poszukiwaniu autorytetów człowiek gotów zajść na sam koniec świata i wcale mu nie za daleko. Ja na ten przykład odwiedzam poetę z drugiego piętra - druga klatka na lewo. Jest to dusza nadwrażliwa, trapiona wzniosłym niezadowoleniem. Osobowość nieprzeciętna. Genialny umysł do towarzystwa.
Gdzie mnie do Niego z moja nędza losu, ubóstwem przeżyć, ciasnotą marzeń i małostkowością cierpień! A jednak ciągnie mnie do tego człowieka skazanego na swoja piękną „walkę z szatanem”. Wcale nie ukrywam, że liczę na literaturę. To znaczy, że będzie u mnie górą, że wygra z pokusami pijaństwa, rozpusty, i wszystkich innych grzechów głównych. O te drobne już nie stoję. Tak więc i ja - od wielkiego dzwonu - przebywam w niebie wysokich abstrakcji odwiedzając Twórcę.
-- Co u pana słychać, Mistrzu? -- Człowiek w kaftanie myśli z nieodłącznym opiekunem -- wesołym /?/ sanitariuszem spojrzał na mnie niczym Ofelia w scenie szaleństwa. -- Jakże ci zazdroszczę -- kontynuowałem -- że twoja dusza artysty wyje do gwiazd na zew geniuszu!
-- Widziałeś - pokazał na książkę - to o mnie jest napisane. Ooo, tu... -- pokazał palcem stronę.
-- Cóż w tym dziwnego - odrzekłem. -- Nie pierwszy i nie ostatni raz recenzują, interpretują, analizują twoje dzieła.
-- Nie rozumiesz mnie... Nie o to tu chodzi...! Posłuchaj - rzekł z błyskiem w oku - piszą o twórczej roli stanów dezintegracyjnych, a mówiąc prościej: o wzmożonej pobudliwości intelektualnej i emocjonalnej, stanach lękowych, obsesjach, nerwicach, psychonerwicach..., nawet o schizofrenii…
-- Tak, tak, wiem to nie od dziś -- skwapliwie przytaknąłem -- że stany te wpływają pozytywnie na twórczy rozwój osobowości, wzbogacają jednostkę i czynią ja nieprzeciętną. Wielokrotnie mówił o tym Czesław Niemen, Wojciech Młynarski, Marek Grechuta czy Grzegorz Turnau i wielu, wielu innych.
-- O ja nieszczęsny... -- jęknął Mistrz. -- Co ja zawiniłem Stwórcy, że tak ciężko mnie doświadcza. Za co, pytam, za co pokarał mnie i powołał do życia wśród piszących?...
-- Czy jest to fragment kwestii z twojej nowej książki...? -- spytałem z zainteresowaniem.
-- Idioto! - wybuchnął poeta. -- Tu jest czarno na białym, tak sobie, ot po prostu, opisane moje cierpienie!
-- Ależ wiem, przecież wiem, że cierpisz za miliony. Aż taki głupi nie jestem -- odparłem nieco rozżalony.
-- Jestem chory... -- wyszeptał Mistrz i osunął się w fotelu.
-- Piękna to choroba - mówiłem z tkliwością, jak dziecku. -- Gdybyś był taki, jak my wszyscy - to nie tworzyłbyś, nie pisał tych pięknych utworów, tomików, poetyckich, powieści - powiedziałem z przekonaniem.
-- Czy ty w ogóle wiesz co mówisz -- z rezygnacją w głosie Mistrz próbował nawiązać ze mną kontakt myślowy. -- Ty nie masz stanów lękowych, obsesji, nerwic, natręctw. Tak, ty tego nie masz...
-- ???
-- Od tygodni nie tworzę, bo rzuca się na mnie mój stareńki laptop złowieszczo szczerząc klawisze...
-- ?!?
-- Od tygodni nie mogę zasnąć, bo mam taka gonitwę myśli - tak te myśli gonią i gonią, wciąż gonią i gonią, że nie mogę żadnej złapać... -- Zaszlochał. -- I ty śmiesz mówić o pozytywnym wpływie tej paranoi na twórczy rozwój osobowości!
Wyszedłem cicho, na palcach utwierdzony w przekonaniu, że Mistrz tworzy, a i ja poczułem się z lekka dowartościowany obcując tych kilka chwil z namaszczonym.
----------------------------------------------------
Wersja II
NA SPADOCHRONIE IDEI
"Żeby pisarze mogli rozwinąć skrzydła, muszą mieć swobodę korzystania z piór.” -- St. Jerzy Lec
-- Co u pana słychać, Mistrzu? - Człowiek w kaftanie myśli z nieodłącznym opiekunem - wesołym (?) sanitariuszem spojrzał na mnie niczym Ofelia w scenie szaleństwa:
-- ...ludzie są groźni
obdarzeni niezwykłymi siłami
odczytują myśli
działają różnymi promieniami
tworzą tajemne spiski
podsłuchują
wydają na odległość rozkazy
osądzają
wciąż patrzą i obserwują
znają każdą najskrytszą myśl
którą wypaczą na własną modłę
oszkalują, splugawią
najmniejszy odruch zaufania
jest zgubny
rzeczywistość pęka
szczelinami wciska się groza
gdzie jesteście bezpieczne systemy poglądów
przyzwyczajeń, norm i wartości
-- No dobrze już, dobrze. Wiem przecież, że dusza artysty wyje do gwiazd na zew geniuszu. Ale skąd u ciebie te lęki obsesje? Przecież twoje książki idą jak woda. Masz uznanie, ba, nawet naśladowców! Trafiłeś do kanonu lektur. Jesteś czytany!
-- Widziałeś – rzekł z błyskiem w oku -
klienci
w sklepach z książkami
operują tymi zdumiewającymi porcjami
zatrzymanego czasu, przestrzeni, życia.
Kupują głosy zmarłych
myśli zmarłych
oczy zmarłych
uszy zmarłych
i wychodzą z tą znakomitą śmiercią
pod pachą
po to, żeby jej zaprzeczyć
w cudzie zmartwychwstania
między sztachnięciem się
łykiem wina
bluzgiem plotki
a przypadkowym komentarzem!
-- Tak, Mistrzu, bywa, że jest to kiepska reanimacja. Musisz się z tym pogodzić! Tak powstaje najnowsza historia literatury, tworzona przez tych, którym nie dane jest prowadzić swojej walki z Szatanem.
Marr jr.
Inne tematy w dziale Kultura