Jak go zwał, tak go zwał – napadł mnie był zawał. Niby nic. Normalka. Cud zwyczajności. Używając języka hydraulików: "Droserklapa się zablindowała i ryksztosuje". Tak zjawisko to po mistrzowsku opisał był kochany Julek Tuwim.
-- Proszę o podanie osoby bliskiej z adresem, którą możemy powiadomić... – usłyszałem głos lekarza dyżurnego, który wybudził mnie z drżączki cierpienia dusznicy jakże bolesnej.
-- Nie mam – odrzekłem, choć w głowie kołatała się myśl o Matce. Zdawałem sobie jednak sprawę, że powiadomienie Jej o fakcie, że ma syna, którym na dodatek jest obarczona i zań odpowiedzialna – może wywołać u niej szok. A od szoku do zapaści i zawału u 80.-letniej kobiety – blisko. Poza tym nigdy nie legitymizowałem swojego życia życiem Rodziców. Tak więc informację zmilczałem.
-- No, kogoś z rodziny, najlepiej żonę, siostrę, córkę… Może jest pan w konkubinacie…
-- Nie mam; nie jestem! – odrzekłem ponownie, nie bez zdrożnych emocji. Może być ZUS!
-- Pan mnie źle zrozumiał… No to może wymieni pan kogoś jakoś emocjonalnie związanego z panem, z kręgów przyjaciół, bliskich znajomych…
-- Pani doktor, kręgi zbliżone do mnie są jak kółka na wodzie. Tworzą się okazjonalnie, bywa że – koniunkturalnie... Nie minie chwila na zegarku u motyla, a już mają wymiar linii prostych, nieskończonych i to bez wybrzuszeń, że się tak wyrażę; linie te nie łączą się w mej czasoprzestrzeni. Idą jeno równoległą ścieżką obok mej wyboistej drogi. To moje życie, a może jeno – imitacje przedtaktów i wariacji „na temat”... Żadnych adresów. Żadnych kontaktów. Świetnie nadawałbym się do wszelkich ruchów oporu; nawet gdybym mógł - nikogo bym nie wsypał…
Leżałem podłączony pod pompę z nitrogliceryną – dysponując wiedzą z westernów – byłem prawie przekonany, że niebawem wybuchnę. I wówczas na OJOM wszedł był ksiądz, a widząc moje chore zakłopotanie i bijące na mnie poty – spytał, ratując mi życie:
-- W czym Ci mogę pomóc, SYNU?!
---------------------------------------------------------------------------------
Przeżyłem zawał w trakcie strajku pielęgniarek. W tak zwanym międzyczasie – podyktowałem do wypełnienia stos rozmaitych ankiet ‘personalnych’. W mijającym tygodniu ludzi poznałem wielu, Człowieka – jak na lekarstwo.
Marr jr @^
Inne tematy w dziale Rozmaitości