Marek Różycki jr Marek Różycki jr
5707
BLOG

Marian Hemar - gigant rozrywki, który do dziś budzi sumienia

Marek Różycki jr Marek Różycki jr Literatura Obserwuj temat Obserwuj notkę 86

“Moja gorąca miłość nie może się pogodzić z inną Polską, tylko tą najlepszą, najszlachetniejszą, najuczciwszą w świecie. (…) Uczyli mnie tej miłości Słowacki, Żeromski i Piłsudski”- Marian Hemar (1901-1972), autor wierszy, piosenek, skeczy i sztuk dramatycznych, także reżyser, dyrektor teatru. Urodzony we Lwowie, mieszkał w przedwojennej Warszawie. W latach 1940-41 był żołnierzem Karpackiej Brygady w Palestynie i w Egipcie. Po wojnie nie wrócił do Polski. Przez 16 lat dla Radia Wolna Europa przygotowywał cotygodniowe kabarety. Do wybuchu wojny napisał około 1400 piosenek, poza krajem powstało drugie tyle.

Mało kto zna wielki dorobek Mariana Hemara, ponieważ w powojennej Polsce Jego twórczość objęta była cenzurą - szczególnie od 1952 roku, gdy autor zaczął współpracować z Rozgłośną Polską R.W.E. Może teraz przypomni się Państwu refrenem piosenki, żartem, rymem, błyskotliwym sformułowaniem ten nasz Klasyk Rozrywki - wybitny poeta, satyryk, artysta słowa i teatru, kompozytor, Mistrz kabaretu, komediopisarz, dramaturg, autor tekstów piosenek oraz słynnych szlagwortów. Na taki powrót zasłużył.

@@ "Nasz stosunek do literatury był stosunkiem nabożeństwa, myśmy owo nabożeństwo i uwielbienie przenieśli na pisarzy. Od młodości tak wczesnej, że niemal od dzieciństwa, żyłem w tej niezachwianej wierze, że być polskim pisarzem wierszy lub powieści, to najwyższa ranga ludzka, najwyższa nobilitas, że to znaczy być już pół-duchem, pół-bogiem na ziemi". -- Tak mawiał był Marian Hemar jeden z najwybitniejszych Polskich Satyryków i Twórców Kabaretowych.

Marian Hemar był jednym z niewielu, o których z przekonaniem można powiedzieć: polski patriota pochodzenia żydowskiego. Ten, który 'z urodzenia był Lwowiakiem, z pochodzenia Żydem, a z wyboru - Polakiem'.

Cytując za Kazimierzem Wierzyńskim: "Marian Hemar wydaje mi się najdroższą perłą polskiego patriotyzmu, pośród spolszczonych Żydów, wyznających naszą wiarę i nasze polskie obyczaje."

…. Niezależnie od tego, z jakiego pochodzę miasta,
Ja w ogóle nie jestem Polakiem z króla Piasta.
Z krwi lechickiej, z przypadku i metrykalnych przyczyn.
Moja ambicja, że jestem Polakiem ochotniczym,

Z zaciągu, nie z poboru. Nie pamiętam od kiedy-
Od Ojca Zadżumionych, czy od Lilli Wenedy?
Od pojedynku z Bohunem? Czy byłem zaczęty
Od mojej śmierci w ciele Longina Podbipięty?

Mogłem urodzić się w Pińsku, w Radomiu czy Leżajsku,
Mógłbym dziś Horacego przekładać po hebrajsku,
Mógłbym być w Izraelu satyrycznym gwiazdorem,
W tym sęk, że… bym nie mógł, bo jestem… Polakiem - Amatorem.
Z miłości od pierwszego wejrzenia, a nie zaś – od przymusu,
Tym bardziej muszę strzec mego… amatorskiego statusu.

*   *   *

Moją Ojczyzną jest polska mowa,
Gdy umrę, w niej pochowają mnie,
I w niej zostanę.

Jan Marian Hescheles, syn Ignacego i Berty z domu Lem, urodził się w polskim Lwowie 6 kwietnia 1901, gdzie mieszkał 24 lata. Później w Warszawie 14 lat, a w Londynie 30 lat. Ukończył VII gimnazjum we Lwowie, następnie studiował na Uniwersytecie Jana Kazimierza medycynę i filozofię. Debiutancki wiersz “Więzień” ukazał się na łamach “Gazety Porannej i Wieczornej".

W wieku siedemnastu lat zgłosił się jako ochotnik do wojska polskiego i brał udział w wojnie polsko-bolszewickiej 1920 roku. Po zakończeniu kampanii wrócił na studia, jednak nigdy ich nie ukończył. Po powrocie do naszego, polskiego Lwowa podjął współpracę z Henrykiem Zdzierzchowskim, redaktorem “Szczutka”, w którym zaczął publikować swoje utwory: fraszki, bajki, wiersze, utwory rewiowe, parodie. Jako osobne publikacje ukazały się: zbiorek “Dzik i świnia” (1922), oraz “Ballada o białym byku” (1923).

Sukces odniosła rewia wystawiona w 1924 w Teatrze Miejskim pt. “Łątki lwowskie”, do której teksty w przeważającej mierze sam napisał. Dzięki Ludwikowi Lawińskiemu i Ludwikowi Orlańskiemu w 1924 w grudniowym programie “Qui pro Quo” pt.: “Kupa śmiechu” znalazł się obrazek “U Lwowi” – składający się z najlepszych fragmentów tekstów Hemara.

Z okresem lwowskim wiąże się jeszcze jeden fakt – epizodyczna współpraca z Brunonem Jasieńskim, z którym stworzyli kabaret – jednak nie istniał on długo. Jasieński wyjechał do Paryża jako korespondent “Wieku Nowego”, a Hemar otrzymał z dyrekcji “Qui pro Quo” propozycję podjęcia stałej współpracy.

@ W roku 1925 Hemar przeniósł się do Warszawy i do 1931 razem z Julianem Tuwimem był kierownikiem literackim teatrzyku “Qui pro Quo”, a następnie kabaretów: “Banda”, (1931-33), “Cyganeria Warszawska” (1933-34), “Wielka Rewia” (1934-35), “Cyrulik Warszawski” (1935-39).

W latach 1933-34 kierował założonym wraz ze Stefanem Jaraczem i Marią Modzelewską teatrem “Nowa Komedia”. Repertuar musiał nawiązywać bezpośrednio do współczesności widzów, oddziaływać na emocje, komentować rzeczywistość, był -- “Formą Obrachunków Inteligenckich”, jak określił go mój najukochańszy profesor: Artur Sandauer i “serialem epoki przedtelewizyjnej”, jak określili go późniejsi krytycy. Wpływało to na zmianę statusu pisarza, który stawał się z niezależnego twórcy – “technikiem rozrywki”, jak określił to zjawisko wybitny krytyk: Stefan Żółkiewski.

PRZYSŁOWIA – Marian Hemar
Przysłowia są najtrwalszym bogactwem narodów,
W każdym najgłębsza mądrość kryje się u spodów –
Ileż mądrości ludziom z tego zdania przyszło:
„Nie ma nic złego, co by na dobre nie wyszło”?

Pan A – kradł, zdzierał, łupił, szachrował, paskował,
Co mógł, z kraju wywoził, czego nie mógł – chował.
Było złe: Głód, drożyzna, nędzy kierat twardy –
Ale wyszło na dobre: Pan A ma miliardy.

Pan B – ze szkół wylany, jął się dziennikarstwa,
Szkalował, szantażował, lżył, rozsiewał łgarstwa.
Było złe: Bezwstyd, cynizm, czci zanik i kwasy –
Ale wyszło na dobre: B jest królem prasy.

Pan C był politykiem. Waśnił, wichrzył, wadził.
Dziś – za dolara – pomógł. Jutro – za dwa – zdradził.
Było złe: każdy dojrzy okiem najmniej bystrem –
Ale wyszło na dobre: Pan C jest ministrem.

Mądrość w mądrym przysłowiu trzeba mądrze pojąć.
Każde przysłowie prawdę pokazuje twoją-ć!
Pojąwszy zło, czyń śmiało i miej serce chrobre –
„Nie ma nic złego, co by nie wyszło na dobre”…

Takim "technikiem" stał się Hemar, jego zadaniem było nawiązanie porozumienia z publicznością, wsłuchanie się w jej głos, wyrażanie jej nastrojów i zaspokajanie jej potrzeb, i w tej dziedzinie Hemar okazał się Mistrzem. Nie tylko odnosił triumfy dzięki odpowiadaniu na życzenia publiczności, on jednocześnie publiczność tę wychowywał, uwznioślał ucząc ją rozpoznawać literaturę NAJWYŻSZEGO LOTU, w odróżnieniu od wulgarności tekstów krytykanckich i wypaczających osąd rzeczywistości.

Wraz z rozwojem kabaretu i estrady nastąpił rozwój piosenki i Hemar był jednym z najciekawszych piosenkarzy dwudziestolecia (słowo “piosenkarz” w znaczeniu używanym w czasach Hemara, kiedy o autorach tekstów nie mówiono tekściarz, ale piosenkarz właśnie). Napisał, opracował, przetłumaczył, sparafrazował ponad 3 TYSIĄCE piosenek, z których KILKASET! zasłużyło sobie na miano PRZEBOJÓW. Pisał o fatalnej dramatycznej miłości, życiu codziennym, nie unikał podejmowania żartu czy satyrycznego komentarza. Poetyka jego piosenek w dużej mierze nawiązywała do skamandryckiego ducha spod znaku Juliana Tuwima.

Hemar był niewątpliwym Mistrzem tak zwanych -- szlagwortów, tj. refrenowych zwrotów zapadających w pamięć, jak np.: “Czy pani Marta jest grzechu warta”, “Chciałabym i boję się”, “Nikt, tylko ty”, “Wspomnij mnie”. Być może w powiedzeniu, że Hemar opracował własną teorię piosenki, tkwi odrobina przesady, niemniej jednak wyłożył swoje poglądy na ten temat w 1934 roku na łamach “Wiadomości Literackich”.

@ Według Niego doskonałość piosenki polega na jej zgodności z elegancką, uwznioślającą prostotą codziennego języka i z muzyką, jej melodycznymi rymami. Natomiast sukces piosenki to zupełnie odrębna i właściwie trudna do przewidzenia dziedzina, niemająca wiele wspólnego z doskonałością utworu. I tak jest w istocie rzeczy... Żaden gatunek literacki tak silnie nie wyraża nastrojów i nie ma takiego wpływu na społeczeństwo pod względem politycznym, estetycznym czy obyczajowym, jak piosenka. A Hemar był  mistrzem tego gatunku. Jego teksty, to małe arcydzieła. 

Inne znane szlagworty Mariana Hemara, to: "Kochać nie warto – lubić nie warto (...) Jedno co warto – to upić się warto!", "Może w maju, może w grudniu, Może jutro popołudniu"...

Hemar pisywał także wiersze i fraszki, które opublikował w 1936 roku w wyborze zatytułowanym “Koń trojański”. Drwił w nich z samego siebie (a to szczególnie uwielbiał), z otaczającej go rzeczywistości, przybierając niekiedy ton wręcz profetyczny. Podejmował próbę zrozumienia, w czym tkwią źródła słabości, kapitulacji wobec faszyzmu i dzielił się smutnym przeświadczeniem, że zawsze epoka beztroskiego hedonizmu kończy się zwycięstwem totalitaryzmu.

"Na demokrację"
Nie lubię nikomu dokuczać
Niewinnie dziwię się czemu
Tak łatwo innych o niej nauczać
Tak trudno ją umieć samemu

„Do młodego”
Zapamiętasz chyba, pókiś jeszcze młody,
Tylko zdechła ryba płynie z prądem wody

„Na tragedię idei”
Tragedia Idei:
Kiedy gladiatorzy
Schodzą z areny
I siadają w loży

Jeszcze inną dziedziną twórczości Mariana Hemara było pisanie szopek politycznych od 1927, kiedy to dołączył do wielkiej trójki “szopkopisarzy”: Jana Lechonia, Antoniego Słonimskiego, Juliana Tuwima.

@ Pod koniec września 1939 roku przedostał się do Rumunii, a następnie na przełomie 1940/41 do Palestyny i Egiptu. Walczył jako żołnierz Samodzielnej Brygady Strzelców Karpackich w stopniu starszego strzelca. Został przydzielony do Wydziału Prac Kulturalno-Oświatowych Biura Opieki nad Żołnierzem.

Hemar prowadził program radiowy oraz Karpacką Czołówkę Teatralną, pisząc teksty propagandowe, rozrywkowe, piosenki żołnierskie, wiersze. Publikował je w czasopismach Brygady: “Nasze Drogi”, “Gazetka Obozowa”, “Ku wolnej Polsce”. Od 1942 pracował w Londynie w Ministerstwie Informacji i Dokumentacji, współpracował z “Wiadomościami Polskimi” (1941-44), “Dziennikiem Polskim” (1942-43), “Dziennikiem Żołnierza” (1942-43), “Polską Walczącą” (1942-44). Od 1944 stale współpracował z “Dziennikiem Polskim” i “Dziennikiem Żołnierza”.

Po wojnie pozostał na emigracji w Londynie, gdzie założył wkrótce kabaret “Biały Orzeł” (White Eagle). Związał się z tygodnikiem “Wiadomości” [wydawanym przez Mieczysława Grydzewskiego] – regularnie do niego pisywał; był również w jury przyznającym nagrody tego pisma. Śmiano się w Londynie z hemarowych żartów nutką ironii podszytych: „Narzeczonego mi trzeba na gwałt.  Narzeczonego  na  randkę  i  raut...”, czy też wierszyków, rymowanek dla „dzieci  i  dorosłych”. Hemar kojarzył się ciągle z satyrą, a  jego poezję „serio” liryczną, muzyczną, pełną zapachów, kolorów i wspomnień odkryto znacznie później. Emigracja  spowodowała,    że wyraźnie ujawnił się drugi nurt w twórczości Hemara, nurt  liryczny i refleksyjny. Stał się on stałym elementem jego poezji. 

W latach 1952-68 współpracował z Rozgłośnią Polską R.W.E., w której miał swój cotygodniowy autorski program kabaretowy. W 1955 powstał w Londynie Teatr Literacko-Satyryczny Hemara, w którym prezentował swoje nowe rewie i kompozycje muzyczne. Zajmował się również działalnością translatorską, tłumacząc wiele z języka angielskiego i łacińskiego (Horacego, Owidiusza).

W A R I A

Polskę i Lwów kochał wręcz bałwochwalczo. Gdy po studiach wyjechał do Włoch pisał korespondencje do “Gazety Porannej” zatytułowane “Z Włoch” i co ciekawe, w tych tekstach nie przeważały włoskie opisy, lecz lwowskie, pełne nostalgii i tęsknoty za rodzinnym miastem.

W 1925 przeprowadził się do Warszawy, pracował wraz z Julianem Tuwimem w kabarecie literackim Qui Pro Quo, Banda i Cyruliku Warszawskim. Wraz z Tuwimem, Lechoniem i Słonimskim był autorem wielu skeczy i dowcipów i szopek politycznych. Jego dorobek literacki jest ogromny: ponad 3.000 niezwykle popularnych piosenek, do których sam komponował muzykę, setki wierszy, kilkanaście sztuk i słuchowisk radiowych.

Hemar był niewątpliwym mistrzem tzw. szlagfortów, tj. refrenowych zwrotów zapadających w pamięć, jak np.: „Czy pani Marta jest grzechu warta”, „Chciałabym i boję się”, „Nikt, tylko ty”, “Wspomnij mnie”. (…)

@ W 1935 przyjął chrzest katolicki.

Jego patriotyzm i miłość do Polski wywołała interwencję ambasadora Niemiec w Warszawie, gdyż jego piosenka “Ten wąsik, ach ten wąsik...”, fenomenalnie śpiewana przez Ludwika Sempolińskiego w popularnej rewii “Orzeł czy rzeszka...”, uznana została za “ośmieszającą głowę państwa”. Po wejściu Niemców do Polski musiał uciekać z kraju, gdyż za tę piosenkę szukało go gestapo. Będąc w Aleksandrii napisał słynny wiersz zatytułowany “Modlitwa”. Przytoczę go tu w całości:

Nie sprowadzaj nas cudem na Ojczyzny łono,
Ni przyjaźnią angielską, ni łaską anielską.
Jeśli chcesz nam przywrócić ziemię rodzicielską,
Nie wracaj darowanej... Przywróć zasłużoną !

Nasza to wielka wina, żeśmy z Twoich cudów
Nic się nie nauczyli. Na łaski bezbrzeżne
Liczyliśmy, tak pewni, jakby nam należne,
Aby nas wyręczały z Jej należnych trudów.

Za bardzośmy Ojczyznę kochali świętami.
Za bardzośmy wierzyli, że zawsze nad Wisłą
Cud będzie czekał na nas i gromy wytrysną
Z niebieskiej maginockiej linii ponad nami.

I co dzień szliśmy w pobok Niej – tak jak przechodzień
Mija drzewo, a Boga w drzewie nie pamięta.
A Ojczyzna codziennie przecież była święta,
A Ona właśnie była tym cudem na co dzień.

Spraw, by wstała o własny wielki trud oparta,
Biała z naszego żaru, z naszej krwi czerwona,
By drogo kosztowała, drogo zapłacona,
Żebyśmy już wiedzieli, jak wiele jest warta.
By już na zawsze była w każdej naszej trosce
I już w każdej czułości, w lęku i rozpaczy,
By wnuk, zrodzon w wolności, wiedział, co to znaczy
Być wolnym, być u siebie – Być Polakiem w Polsce.

Wiersz ten został zamieszczony w tomie “Dwie Ziemie Święte”. Książką tą i wierszem zachwycił się Kazimierz Wierzyński i napisał był tak:  “Z pięknej książki jego bije patriotyzm, żarliwa polskość, szczera i rzetelna. Jest to pamiętnik uchodźcy i śpiewnik żołnierza, pamflet współczesny i elegia o zmarłym wodzu i jest w niej także coś z modlitewnika. Wszystko w książce tej żyje, jest ciepłe – chciałoby się rzec – ogrzane porywczym, lwowskim sercem. Hemar, dziecko polskiego miasta, które leży pod Wysokim Zamkiem i jeszcze wyżej, w niezdobytych górach polskiej miłości, okazał się także semper fidelis”.

@ Gdy w Londynie w Izbie Gmin pojawił się zarzut antysemityzmu w wojsku polskim -- " Hemar nie zawahał się przypomnieć swego prawdziwego żydowskiego pochodzenia. I napisał do “Timesa” tak: “Jeśli jednak zbyt wielu Anglików jest skłonnych widzieć każdego Niemca jako raczej ‘dobrego’, a każdego Polaka jako raczej faszystę i antysemitę – proszę mnie nie podejrzewać, że jestem jednym z nich, ponieważ jestem Żydem”.

Po wojnie do kraju już nie wrócił. Bolał nad tym,że jego Polska, która doznała tak wielu krzywd od niemieckiego okupanta, znów jest zniewolona, tym razem przez stalinowski totalitaryzm. Wciąż podkreślał mocno: “Moja gorąca miłość nie może się pogodzić z inną Polską, tylko tą najlepszą, najszlachetniejszą, najuczciwszą w świecie. (…) Uczyli mnie tej miłości Słowacki, Żeromski i Piłsudski”.

Nie udało mu się urzeczywistnić tego marzenia:

“Ach, jak to się stało?
Z wszystkich tęsknot do świata, do złota
Do tryumfów, i wieńców na głowie,
Pozostała ta jedna tęsknota,
Aby kiedyś umierać we Lwowie.
Pozostała tęsknota jedyna,
Wszystkie inne tęsknoty zagłusza:
Gdy ostatnia wybije godzina,
By z lwowskiego wybiła ratusza.”

Genialny wiersz patriotyczny: "Odpowiedź" -- Mariana Hemara z 1938 roku.

Nikt z nas z Ojczyzną umów nie zawierał.
Z nikim Ją pacta nie wiążą conventa,
Jak mu żyć przyjdzie, jak będzie umierał,
Że go dostrzeże w tłumie, że spamięta.
Że — choć spóźnionej — nie cofnie buławy
Odchodzącemu. Niesytemu sławy.

Nie przyrzekała oszczędzać goryczy,
Ani że słodkim będzie karmić chlebem,
Ani że łzy, czy zasługi policzy
I krzyk dosłyszy pod wysokim niebem.
Niczyje do niej nie dotrą pretensje
O “wolność”, “równość”, o łupy i pensje.

Jednakie wiano, łaska Jej jednaka
Złożyła w każdej kołysce dziecięcej
Muśnięciem świętych warg: miano Polaka,
By potem nie dbać, nie pamiętać więcej
I samej, dalej, w mrozach i purpurach,
Skrzydłami wieków bijąc — płynąć w chmurach.

A potem nie ma już takiego sądu,
Ani władz takich, potęg ani ocen,
Ani instancji takiej, ani rządu,
Ani synodu, który byłby mocen
Wymazać z czoła, jak w paszporcie kreską
Rubrykę Polak — Jej łaskę niebieską.

Kto raz ochrzczony niewidzialnym znakiem,
Błogosławiony potem, czy przeklęty,
Będzie Polakiem, nie więcej Polakiem
Niż byle łajdak, i nie mniej niż święty.
Już nim zostanie, choćby sam się burzył,
Choćby nie chciał sam. Chociażby stchórzył.

Choćby nie wiedział. Będzie już, tak samo,
Jak bez zasługi każde dziecko, które
W pierwszym swym słowie powiedziało “mamo”
I pomyślało “niebo” patrząc w górę
I dziś wie: “ziemia” — “chleb” — “woda” i “drzewa”
I polskie słowa w polskiej piosnce śpiewa.

A ci, co krzyczą, że u nich w arendzie
Patenty zasług różnych kategorii,
Że wedle zasług będą stawać w rzędzie,
Wyznaczać działki na kartach historii —
Jeśli ci lepsze przydzielili grunta,
Ciesz się. Kupiłeś kolumnę Zygmunta.

Może cię inni Polacy wypędzą,
Wzgardą zaszczują, zelżą jeszcze w grobie,
Głodem zamorzą, zakatrupią nędzą —
Nie wiń Jej o to — Jej nie ma przy tobie.
Ale cios każdy, który w ciebie zmierza,
W Jej piersi trafia! W Jej serce uderza!

Gdy miecz i pióro z ręki ci wytrącą,
Gdy cię przemocą osaczą bezprawną,
Gdy cię “odprawią”, jak z domu służącą,
By tylko śmierć ci zostawić niesławną -
Odpowiedz wzgardą. Ale w łzach nie mięknij!
Im trudniej być Polakiem — tym bądź piękniej!

Wytryśnie czasem tłumu wrzask zwycięski,
Bywają wielkie, błyszczące wiktorie,
Od których potem czarny cień, cień klęski
Upada taką plamą na historię,
Że tylko klęską można zmyć te ślady.
Nasza historia zna takie przykłady.

Zna i ordery i wieńce wawrzynów,
Które umarłym na nic — czoła palą
I są po wiekach jeszcze hańbą synów,
I zna, miotane nienawiści falą
Klątwy, co tylko mocy archanielskiej
Przydają potem trumnie — już wawelskiej.

Dulce, decorum est pro patria mori!*
Ale też wszędzie, gdzie walczący pada
Twarzą do wroga — jest pole Cecory.
I tam się Polska nad nim chyli, blada,
Choćby w swym boju sam jeden był całem
Wojskiem i sam był wojska generałem.

Niech tyle wskóra twoje biedne męstwo,
Że z takich setek i setek tysięcy
Klęsk bezimiennych — Jej wielkie zwycięstwo
Powstanie kiedyś. Nie trzeba więcej
W godzinie śmierci i w obliczu trumny.
To dość — by wnuk twój mógł być z ciebie dumny.

Nie trzeba więcej. Nie trzeba nadziei.
Potrzebny tylko jeden krzyk Rejtana.
Czasem potrzebna jedna śmierć Okrzei.
Chociażby bitwa była już przegrana
I sztandar w prochu, choćby go deptali

Ktoś jeszcze zginął. Więc wojna trwa dalej!

W powojennej Polsce twórczość Hemara objęta była cenzurą. Nawet w żadnej encyklopedii PWN nie było wzmianki o naszym genialnym Rodaku. W "Tygodniku Kulturalnym" dwa razy udało nam się przemycić liryczną poezję Hemara na całej kolumnie, jednak bez podpisu... - jako wiersze 'anonimowe', kiedy zaś w "Kulturze i Ty" po konsultacjach z moim prof. Arturem Sandauerem zrobiłem wkładkę pisma 'Poeci Niepokorni' z wierszami Hemara i notą o autorze, dwa miesiące później, w stanie wojennym, SB zamknęło nasz tytuł. "Żeby przemycić jego piosenki, mówiło się np. że są to piosenki Tuwima" - wspominał Wojciech Młynarski, którego spektakl "Hemar" w warszawskim Ateneum pod koniec lat 80., był dla wielu Polaków pierwszą okazją do poznania powojennej twórczości autora "Kiedy znów zakwitną białe bzy".

Jednak "mimo poczytności, której mógł mu zazdrościć każdy autor na emigracji, mimo sukcesów w teatrze i w objazdach autorskich po świecie, miał poczucie, że traktowany jest poniżej swej miary i wciąż jako pisarz lżejszego kalibru" - pisał emigracyjny krytyk literacki Juliusz Sakowski. Sam Hemar, zapytany pod koniec lat 50. o swoją wizję teatru odpowiedział, że stara się podważyć własne motto: Polacy to mają przekonanie płonne, że co zabawne - błahe, co nudne - uczone.

Marian Hemar był laureatem wielu nagród, w tym m.in.: Związku Pisarzy Polskich na Obczyźnie (1959), "Wiadomości" (1962), "Dziennika Polskiego" i "Dziennika Żołnierza"(1967), Fundacji A. Jurzykowskiego w Nowym Jorku (1969). Władze emigracyjne uhonorowały go Krzyżem Oficerskim (1966), Krzyżem Komandorskim (1971) Orderu Polonia Restituta.

Polska Teoria Względności - Marian Hemar

Teoria względności
Gdy się ludzi ocenia
Z różnych punktów widzenia --
Ciekawa rzecz, jak się skala
Pewnych wartości zmienia.

Wada staje się cnotą,
A zaletą -- głupota.
O przeciwniku -- gdy zacny --
Mówimy, że idiota.

O stronniku, gdy trudno
Przyznać nam, że rozsądny --
Nie powiemy, ze cymbał.
Powiemy: "Z gruntu porządny".

Gdy się mądrym człowiekiem
Chlubi wrogi nam obóz --
Stwierdzamy, że "inteligentny"
I dodajemy: "łobuz".

Gdy się w naszym obozie
Łobuz szasta wybitny --
Mówimy: "Twardy człowiek.
Zdolny -- mówimy. -- Sprytny".

Gdy nasz przeciwnik się potknie,
"Zdrajca!" -- głosimy krzykiem.
Gdy stronnik zdradzi, stwierdzamy:
"Nie był naszym stronnikiem".

I to nas niesłychanie
Na duchu podtrzymuje,
Że przeciw nam zawsze
Idioci tylko i szuje.

A z nami, wszyscy albo
Roztropni, albo dumni,
Albo z gruntu porządni,
Albo bardzo rozumni.

*
Dziwne, jak punkt widzenia
Automatycznie zmienia
Skalę naszych kryteriów
Uznania czy potępienia.

Gdy my konfiskujemy --
Zasługa to narodowa.
Kiedy nas konfiskują --
Gwałcą swobodę słowa.

Kiedy nas zamykają --
Tyrani! Despoci! Kaci!
Kiedy my zamykamy --
Tośmy furt demokraci.

Kiedy my "Precz!" wrzeszczymy --
Tośmy patrioci polscy.
Ci, co "Precz" wrzeszczą na nas
Wywrotowcy warcholscy.

"Dwa a dwa cztery" u nas --
To dogmat, to teologia.
"Dwa a dwa cztery" u wroga --
Wulgarna demagogia.
*
Przyznać komu, po męsku,
W sposób najprościej rozsądny,
Że choć wróg nasz -- rozumny,
Choć przeciwnik -- porządny,

I walczyć z nim, aż do końca,
do końca ceniąc go szczerze --
Na to nas nie stać. To w naszym
Nie leży charakterze.

Nasza zasada: siebie
Ze wszystkiego rozgrzeszać,
Ale na przeciwniku
Psy -- o to samo -- wieszać.


@ Marian Hemar zmarł 11 lutego 1972 roku w Dorking pod Londynem.
----------------------------------------------------------------------------

PODSTAWOWE ŹRÓDŁA:

Rozmowy z prof. Arturem Sandauerem i Wojciechem Młynarskim; Diapozytyw.pl (portal powstał jako element działalności Instytutu Adama Mickiewicza): Culture.pl; korzystałem także ze wspomnień: Stefana Żółkiewskiego, Kazimierza Wierzyńskiego, Mieczysława Grydzewskiego.

Oprac.: Marr jr

@ Wybrane piosenki Mariana Hemara:

https://staremelodie.pl/teksciarze/1/Marian_Hemar




Zobacz galerię zdjęć:

Życie duże i małe         

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (86)

Inne tematy w dziale Kultura