Od razu zaznaczam że pewnie nie jest to dokładna diagnoza ale raczej pretekst do dyskusji o kondycji państwowych spółek.
Opowiem swoją historię :
Od 20 lat mieszkam na wsi , we własnym domu, oddalonym od centrum niewielkiego miasteczka o ok. 5 km. Wybudowałem ten dom z własnych środków z pomocą kredytu hipotecznego w czasach kiedy jeszcze pracowałem i zarabiałem jakieś pieniądze (dzisiaj ta kasa to była by tzw. bida z nędzą)
Udało się. Domek niewielki (100m2) ogrzewany był gazem LPG którego cena na owe czasy była bardzo wysoka ( mniej więcej dwa razy drożej niż gaz ziemny) dlatego latami próbowaliśmy załatwić zgazyfikowanie naszej ulicy.
Bez powodzenia. Dopiero pięć lat temu wykonaliśmy szerszą akcję w okolicy zbierając deklarację od sąsiadów ( których przybywało) . Udało się załatwić kilkudziesięciu chętnych w promieniu ok. 2,5 km i wszystkie te deklarację razem dostarczyliśmy do PGNIGE – spółka gazownicza .
Wreszcie nastąpił przełom i podpisaliśmy wszyscy umowę na dostawy gazu z terminem realizacji w 2020 roku. Oczywiście nie było łatwo ponieważ w międzyczasie podpisywaliśmy kilka aneksów przedłużających termin na 21 rok
Następnie na 23r i wreszcie na 25r.
Cóż począć ma człowiek któremu poważna firma przedłuża termin ??
Może oczywiście zerwać umowę i ogrzewać dom węglem, peletami lub czymś podobnym ale to głupie. Normalny człowiek po prostu grzecznie czeka i „ma nadzieję” tak jest na zmonopolizowanym rynku
I wreszcie, całkiem niespodziewanie, pewnego wiosennego dnia, naprzeciw mojego domu zjawiła się ekipa. Ok. 10 osób, małe koparki, jakaś maszyna do robienia przekopów, brygadzista i majster oraz całe wiązki pomarańczowej rury.
GAZ- będą ciągnęli gaz. SUPER - Cała wiocha w pełnej radości . Wszyscy szczęśliwi
Fakt ,że nawet całkiem sprawnie im szło, energicznie i szybko robili po ok. 60 mb na dzień. Po robocie od razu rury zakopywali i zostawiali po sobie porządek.
Przejścia pod drogą także im szły błyskawicznie i już wkrótce pod naszymi (niektórymi) działkami pokazały się , radośnie świecące skrzynki w kolorze żółtym, z napisami GAZ.
W następnych dniach chłopcy od gazu poszli dalej i dalej stawiając żółte słupki i tabliczki ze stosownymi oznaczeniami.
Jak łatwo się domyślić, śledziłem ich postępy udzielając się „spacerowo” z moim pieskiem . W końcu pod koniec sierpnia chłopcy wpieli rurę do istniejącej sieci i zwinęli się zabierając kopareczki, krety do robienia przejść pod asfaltem, resztki rur, zasypując wszelkie dziury i reperując uszkodzenie asfaltu.
KONIEC.
W połowie września udało mi się porozmawiać z pracownikiem PGNiGE który potwierdził że inwestycja jest już skończona, odbyły się wszelkie próby szczelności itp. techniczne zabiegi, stwierdzając na koniec, że pozostała tylko „papierologia’ a decyzja o wpuszczeniu gazu powinna być w połowie września
Policzmy z grubsza:
1. cztery miesiące pracy 10 ludzi - ok. 280 tyś zł
2. cztery miesiące sprzętu – min 2 koparki i 2 krety – 200 tyś
3. materiały ok. 5,5 km ( liczone w gogle maps) - 100 tyś
4. skrzynki przyłączeniowe – ok. 40 szt po 800 zł = 32 tyś
5. osprzęt - 100 tyś
6. projekt i praca biura projektów – wytyczenie trasy zdobycie zgód budawlanych itp. zabiegi przedinwestycyjne = 200 tyś
To już jest ponad 800 tyś zł . a raczej pewny jestem że to ok. 1 mln
To teraz pociągnijmy to dalej :
Myślę że można śmiało przyjąć że takich inwestycji jest ok. 3 x 16 ( po trzy w województwie razy 16 wojewoództw) To daje 48 mln.
Całe te pieniądze do kasa jaką włożyło PGNiG-e aby …….. No właśnie, po co? No chyba oczywistym jest, że nie dlatego aby mnie i moim sąsiadom zrobić dobrze i postawić przed ogrodzeniem żółtą skrzynkę. Taką kasę firma wsadza w inwestycję po to aby ta inwestycja przynosiła zysk. Tymczasem mija już trzeci miesiąc a jak gazu nie było tak go nie ma.
A w związku z tym, nie ma też żadnych wpływów do kasy PGNiG ponieważ ani ja ani moi sąsiedzi nie płacimy za gaz Czyli firma zamroziła 48mln zł /m-c
Zastanawiam się ile jest takich firm które pozwoliły by sobie na generowania takich strat.
Może to głupie ale uważam , że może to być powodem takiego gwałtownego spadku dochodów spółek skarbu państwa.
A co o tym sądzą mądrzejśi odemnie ?
starszy pan, kiedyś w prl-u pracownik budownictwa a nawet członek pzpr. Po zmianie bezrobotny ale krótko. Następnie całkiem przyzwoita kariera w korporacji a nawet w kilku korporacjach. Dzisiaj emeryt - nieco zchorowany bez politycznych ambicji. Mieszkam na wsi i mam dystans.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Gospodarka