Wczoraj, z powodu natłoku niezałatwionych spraw, jakie zebrały sie w ciągu tygodnia, nieco później niż zwykle wyszedłem z moim Rottie na wieczorny spacer. Jak większość właścicieli swoich ulubieńców, my także mamy swoje wydeptane ściężki, więc udaliśmy się aleją świętego Jana Pawła II, gdzie znajduje się duży Park Lotników Polskich. Było już trochę po północy i nieco mglisto.Dla dodania sobie otuchy podśpiewywałem fragment "two step" z Dave Mathhewsa, zwłaszcza w tych miejscach, które późną nocą uchodzą za niebezpieczne.
Nagle, jak z podziemi, przed nami wyłoniły się dwie duże postacie. Zaskoczeni, stanęliśmy jak wryci.Wydawało mi się, że słyszę nie tylko bicie swojego serca, ale i Rottiego, który chociaż wygląda na pierwszy rzut oka groźnie, jest łagodny jak baranek.
Nie należę do przysłowiowych tchórzy, co boją się własnego cienia, ale kiedy jedna z postaci, niskim, głębokim głosem powiedziała - Co za baran! - włosy autentycznie pod czapką stanęły mi dęba.
Na ucieczkę przy mojej kondycji, wydawało się już za późno, więc nie pozostało mi nic innego jak pójść za radą Poety i gdy Nieszczęście zatopi weń fatalne oczy, odejrzeć mu, jak artysta, co mierzy kształt swojego modelu. Dwóch olbrzymów było tuż tuż.Rottie stał obok napięty jak struna.
-Walnąć go, a cyrku nie robić!
Napiąłem wszystkie możliwe mięśnie. Czy tak zakończy się moje życie? Tak banalnie -przemknęło mi przez głowę. Zatrzymali się równie niespodziewanie jak szli.
-Mario! - powiedział zdziwiony, znajomy głos.
- Bezka? - zapytałem niepewnie.
- Stary! Kurcze blade.Ty też to widziałeś?
I tak okazało się, że najniespodziewaniej w świecie spotkałem starego znajomego, z którym ćwierć wieku temu studiowaliśmy w Gdańsku. Specjalnie przyjechał do Krakowa, aby obejrzeć niewiadomo którą w naszym stuleciu "walkę stulecia" Pudzian versus Popek.
Bezka odkąd pamiętam zawsze był wielkim fanem sportów walki. Specjalnie przejechał z kolegą z pracy przez całą Polskę, aby zobaczyć walkę. Był strasznie rozczarowany przebiegiem pojedynku.
-Oj, Bezka, pozostałeś strasznym naiwniakiem, jeśli liczyłeś, że Popek to co mówi przed walką jest prawdą. W sumie, jest mądry, bo wystrychnął wszystkich na dudka. Zgarnął kasę i nawet siniaka nie zarobił.- wypaliłem, a po chwili pożałowałem słów.
Zapomniałem, że Bezka jest narcyzem i jak cos nie jest na jego to nie ma się zmiłuj.
-Naiwniakiem? Ja, w przeciwieństwie do ciebie siedziałem i wiedziałem jak rozpoznać kto był TW, a kto nasz, gdzie nas pięciu w jednej celi siedziało, a ty u mamusi pod kołderką byłeś. Pewnie myślaleś,że jak raz pobiegniesz z paczuszką żywnościową do Kościoła to wiesz, co to znaczyło wtedy walczyć.
Wtedy i ja nie wytrzymałem.
- Nie pysznij tak się. Nie pod kołderką, ale ulotki roznosiłem prosto z powielacza, a za to wiesz co groziło? - zripostowałem
- Co ty wiesz, co znaczy siedzieć trzy tygodnie, bez mozliwości zmiany bielizny, kiedy minus 25 stopni było, a do jedzenia dawali zmrożoną kapustę i ziemniaki. WY TEGO NIGDY NIE ZROZUMIECIE.
I nie wiem, jak by to sie wszystko skończyło, gdyby nie uratował nas wszystkich telefon od "naszego" Pospieszalskiego. Cały dzień wydzwaniał za mną, a ja nie odbierałem od niego, ponieważ jak piszę książkę, nie odbieram od nikogo żadnych telefonów. Ci, co mnie czytają, wiedzą, że tak robię zawsze. Odebrałem komórkę i podziękowałem Pospieszalskiemu za zaproszenie do "naszego" programu "Warto rozmawiać". Nie mam zamiaru siedzieć obok Gadowskiego, Kani czy Zybertowicza; tych wszystkich "naszych", których w tym miejscu dawno zdemaskowaliśmy zupełnie. Już nawet Kraśko, czy Małgorzata Łaszcz wygląda bardziej autentycznie na tle "naszych".
Aha.W niedzielnym dodatku do Gazety Wybiórczej ukażą się fotografie mojego dziecka Tosi. Będą to "impresje jesienne". Myślę, że warto byłoby wam w początkach zbliżającej się zimy zobaczyć.
Na koniec wszystkich czytelników tego Bloga, tradycyjnie proszę o wsparcie dla naszego niezależnego i wolnego projektu (jak taczanka na stepie) od tych wszystkich cwaniaków-szamanów, wyspecjalizowanych i przyspawanych od lat do naszej kasy, którzy biorą te wszystkie granty z różnych Fundacji, fundacyjek oraz Stowarzyszeń, a tak naprawdę są to nasze pieniądze. Ich czas już minął. Abyśmy mogli go wdrożyć potrzebujemy waszej pomocy. Jak wspominałem we wcześniejszych notkach, wkrótce zamierzamy uruchomić portal o ogólnoświatowym zasięgu. Na razie pod roboczą nazwą Ho(y)tmediaindependent.com .Proszę jeszcze chwilę o wykazanie Cierpliwości! Chcemy wykorzystać nasz wspólny potencjał, który zrodził się w tym miejscu. Na naszym nowym portalu nie będzie miejsca dla Zybertowicza, Hołowczyca, Semki, Terlikowskiego, braci Karnowskich ani Ziemkiewicza "co w alianse nie wchodzi z Hajdarowiczem". Będzie to portal wyłącznie dla Was i realizowany także przez Was.
Jak powiedział mi mój dobry kolega - "w przyszłości zostanie w przestrzeni publicznej tylko yahoo, "nasza" klasa i Hoyt".
Nie mam już czasu więcej dzisiaj o tym mówić, bo muszę lecieć i spotkać się z naszym informatykiem Sławkiem, aby wymyślił znak graficzny dla naszego projektu. Taki jak na przykład ma Nike, Puma czy firma Sony. Coś w ten deseń, abyśmy byli rozpoznawalni na całym świecie.
Podaję tradycyjnie numer konta. Możecie robić przelewy gotówką lub kartą pod tym numerem:
PE(O) 1234 - 5678 - BEEEEE13 -14151617 -TRU z dopiskiem HO(Y)T - MEDIAINDEPENDENT
Pamiętajcie - Liczy się czas i każda złotówka, abyśmy wreszcie jak najszybciej mogli wystartować i rozpocząć naszą działalność! Liczymy na Was.
Ci, którzy sądzą, iż wszystkim rządzi Los, nie myliliby się, gdyby się nie upierali przy tym mniemaniu.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości