mariuszroman.gdy@gmail.com
Mariusz A. Roman (ps. "Powstaniec" i „Hubal”), urodzony w 1969 roku - gdynianin w drugim pokoleniu, mgr politologii, specjalizujący się w samorządzie terytorialnym, ukończył również studia podyplomowe na kierunku zarządzania i przedsiębiorczości. Przywiązany do tradycyjnych wartości katolickich, od 1984 prowadził działalność niepodległościową, a od 1991 roku znany jest ze swojejdziałalności na Kresach.
W latach 80-tych tworzy w podziemiu struktury gdyńskiej Federacji Młodzieży Walczącej. Początkowo w składzie redakcji gdańskiego pisma FMW - „Monit”, następnie wydawał „Antymantykę” - pismo regionu Pomorze Wschodnie, oraz inicjował wydawanie pism: „Wolni” w Wejherowie, "Strzelec" w Chojnicach i „Piłsudczyk” w Gdańsku, a także szeregu pism szkolnych. Od 1987 r. działał w strukturach Polskiej Partii Niepodległościowej i wydawał pismo młodzieżowe „Szaniec”, inicjował wydawanie pisma „Solidarność i Niepodległość” wychodzącego na Wybrzeżu w latach 1989 - 1991. W maju i sierpniu 1988 roku czynnie wspomagał protest robotniczy na Wybrzeżu. Wielokrotnie represjonowany za działalność polityczną przez organa władzy komunistycznej.
W latach 1993-2002 redaktor naczelny „Prawicy Polskiej”, pisma redagowanego przez środowiska prawicowe Kaszub i Pomorza. Z czasem wokół „PP” powstało środowisko polityczne. Był pierwszym korespondentem „Naszego Dziennika” na Wybrzeżu. Współpracował z kilkoma ogólnokrajowymi tygodnikami prawicowymi, prasą polonijną oraz lokalną. Obecnie pisuje do kilku prawicowych portali internetowych.
W latach 1998-2006 radny Rady Miasta Gdyni. Przez trzy lata był w gdyńskim samorządzie, przewodniczącym komisji ds. Rodziny. Jest m.in. współautorem programu pomocy rodzinie oraz nowatorskiego projektu: „Bilet rodzinny elementem integrującym rodzinę wielodzietną w Gdyni”. Z jego inicjatywy powstał raport o stanie rodziny w Gdyni.
Nowości od blogera
Pozdrawiam
Nasuwa się pytanie ilu sowieckich agentów w sztabie generalnym układało ten "genialny" plan.
Prosze nie zapominać o cichociemnych. Oni trafili prosto z UK. Przecież w większości byli dowócami albo co najmniej doradcami dowódców. Prestiż wśród naszych mieli wielki. Ich wiedza tamtego czasu była zupełnie inna niż nasza dzisiaj. Im w głowie nie świtała nawet myśl, że sovieci będąc aliantami mogą dopuścić się tego, czego dopuścili. Zresztą informacje były utajniane w zarodku. Na tyle, że podobnie potraktowano całą naszą "górę" AK rok pózniej.
Chyba oczywiste, że gdyby Okulicki wiedział co go czeka to raczej nie skorzystałby z zaproszenia. A miał sporo czasu, by się dowiedzieć.
---------------
Któż z nas nie słyszał Maryli R. spiewającej to:
...Miała baba koguta, koguta, koguta.Wsadziła go do buta, do buta, siedź!O mój miły kogucie, kogucie, koguciekogucie, kogucie, kogucie.Jakże ci tam w tym bucie, w tym bucie,w tym bucie, w tym bucie jest?"...
....
Autor słów tej piesni biesiadnej też zapewne marzył o jej śpiewaniu w wolnej Polsce. Marzył o wielu sprawach swojej przyszłości. Wszelkie marzenia ucięła kula sołdata w lipcu 1944 roku. Właśnie z okazji Akcji Ostra Brama. Bo powstanie wileńskie to jednak nie było. Elemnt Akcji Burza - jak najbardziej.
Autorem tej piosenki był Wojtek Stypuła, ps. "Bartek". Oficer do zadań specjalnych AK. Poszedł z misją w lasy Puszczy Rudnickiej, na te rozmowy z ruskimi o których depeszował do dowództwa AK w Warszawie komendat "Poleszuk".
"Bartek" był bliski już celu. Ostatnia ludzka sadyba na Długiej Wyspie. 200mb od rzeki Wisińczy, za którą już ruskich pełno w puszczy. Sadyba opustoszała. Domy otwarte, wiatr hula i ani żywego ducha. Z ganku jednego z domów woła ruski coś do "Bartka". Ten dopiero co przysiadł, by napić się wody i chwilę odpocząć po uciązliwym wielogodzinnym marszu. Ruski zawołał chyba tylko po to, by wołany wstał dla lepszego celowania. Bo ledwie "Bartek" wstał, padł strzał. Jeden strzał. Krótki, głośny i śmiertelnie precyzyjny. Trafił "Bartka" w pierś. Jeszcze echo strzału hulało wściekle po lesie a "Bartek" już nie żył. Nie żył zanim upadł na ziemię...
------
Z tego domu, na podwórzu którego zginął "Bartek" inne ruskie zabrali powstańca styczniowego w 1874 roku. Ledwie więc 70 lat wczesniej. Powstaniec zostawił kołyskę. Nie była pusta...
...potomek pamiętający tę kołyskę, też był w AK. Lokalny dowódca siatki szkieletowej. "Kimcic". Podobnie do "Bartka" marzący o przyszej wolnej Polsce. On był ostanim kontaktem przed ruskimi.
-----------
Już po Ostrej Bramie ruskie kazali zgrupować się oddziałom AK z tych terenów, na położonych ze 2km od Długiej Wyspy Długich Błotach. Tam zostali okrążeni i w większości poszli do ruskiej niewoli.
=======
Trzech z nich znałem osobiście. Trudno byłoby nie znać Ojca brata, albo stryja, albo brata stryjecznego...
"W dziejach głupoty w Polsce "Ostra Brama" powinna zająć czołowe miejsce"
https://twitter.com/Cenckiewicz/status/1280393916454514688