Celem nr 1 polskiej polityki ebecnie jest, jak sądzę, rozwiązanie problemu art.7 i grożących nam unijnych sankcji . To dlatego doszło do tak głębokiej rekonstrukcji rządu i zmiany podejścia nowej ekipy - zamiast brawury W.Waszczykowskiego mamy nowych polityków :Morawieckiego, Czaputowicza i Kowalczyka z ich umiarkowaniem , demonstracją dobrej woli i ustępstwami w pewnych kwestiach. Premier Morawiecki ma po prostu dogadać się z KE i uniemożliwić nałożenie na Polskę sankcji . PIS nie ogląda się już na W.Orbana, chce samodzielnie rozwiązać ten problem i dlatego trzeba liczyć się z niespodziankami np. w postaci przyjęcia jakiejś grupy Syryjczyków, bo bez tego Morawiecki niczego w UE nie załatwi.Taka jest prawda. Niewykluczone ,że Morawiecki zgodzi się na propozycję Junckera , czyli na przyjęcie 500 dzieci syryjskich, co bardzo poprawiłoby sytuację Polski w UE.
Dlaczego PIS ewentualnie mógłby zgodzić się na propozycję Junckera, czyli przyjęcie 500 syryjskich dzieci?
- po pierwsze - bo to byłby milowy krok ku normalizacji stosunków z KE, bez którego Polska nie rozwiąże problemu art.7 . Obie strony mogłyby odtrąbić zwycięstwo : Junkcer dlatego, że jednak zmusił Polskę do przyjęcia uchodźców, a Morawiecki dlatego, że najważniejszy cel (zablokowanie atomatycznej relokacji) został osiągnięty. Ciągle słyszymy ,że zachód zrozumiał swe błędy w kwestii uchodźców, że się wyofuje z niewłaściwej polityki imigracyjnej. Skoro Bruksela robi krok wstecz, to polski rząd być może także powinien się cofnąć, żeby osiągnąć kompromis? Wtedy Juncker nie byłby w przyszłości taki skory, żeby wierzyć i iść na rękę opozycji. PIS ma jeszcze przed sobą 2 lata rządzenia , a zapewniając sobie spokój ze strony Brukseli miałby ułatwione zadanie.
- po drugie - skoro nawet Orban przyjął 1300 uchodźców, to Polska po prostu nie ma wyjścia i powinna zrobić to samo. To jest nowa sytuacja. W przeciwnym wypadku atak na Polskę jeszcze się nasili i nie tylko Niemcy będą mieli używanie, a to zniszczy wizerunek Polski w świecie. Rząd ma obowiązek dbać o dobre imię Polski.
-po trzecie - odmowa przyjęcia dzieci- ofiar wojny to dziadostwo. To niegodne polskiego narodu - narodu Piastów, Jagiellonów, Jana Pawła II, Jana III Sobieskiego, Józefa Piłsudskiego, Ireny Sendlerowej, Mickiewicza, Sienkiewicza i wielu innych wybitnych Polaków. Te nazwiska zobowiązują.
- po czwarte- Polska ma zobowiązania historyczne - w latach 1920-22 Japonia przyjęła ponad 700 polskich dzieci z Syberii. To były głównie sieroty po pomordowanych polskich zesłańcach, których bolszewicy w toczącej się tam wojnie traktowali jako żywe tarcze. Japonia się nad nimi ulitowała, sprowadziła do siebie, zgotowała im niebywałe przyjęcie , a patronat nad tą akcją objęła sama cesarzowa Sadako, która te dzieci odwiedziła. Czy teraz Polska może odmówić podobnej pomocy innym dzieciom- ofiarom wojny? Czy to zbieg okoliczności ,że u zarania naszej niepodległości inny kraj otoczył opieką nasze dzieci, a dzisiaj to przed Polską stoi identyczne zadanie? Może to test ze strony Opatrzności ? Sprawdzian naszego człowieczeństwa, którego po prostu nie wolno nam oblać?
https://www.wprost.pl/13401/Japonskie-serce
- po piąte- Polska powinna przyjąć propozycje Junckera , bo chodzi w niej o DZIECI i OFIARY WOJNY , a Polacy lubią pomagać dzieciom. Polacy przerazili się widząc kolumny śniadych byczków raźno maszerujacych w kierunku Europy , ale widok dzieci to zupełnie co innego. Niech PIS nie boi się tak o reakcje Żelaznego Elektoratu , bo są to ludzie na poziomie i część z nich na pewno zrozumie, że tak trzeba . Przyjęcie tych dzieci PIS z łatwością mógłby przekuć na sukces, wystarczy trochę perswazji i odpowiedniej oprawy.
Ta notka jest rozwinięciem mojego komentarza, który zamieściłam przed chwilą, ale nie wszystko w nim zawarłam i stąd ten wpis.
Inne tematy w dziale Polityka