Miałam kiedyś znajomą, która będąc ciekawską, bezwstydną plotkarą uważała się za osobę przyzwoitą, bo szczerą do bólu. Obmawiała wszystkich ile wlezie, ale sądziła, że ma do tego prawo, ponieważ swoje krytyczne opinie mówiła też zainteresowanym prosto z mostu. Uważała, że skoro zarzuciła powiedzmy Lidce, że jest głupia, naiwna i brzydka, to może też w ten sposób mówić o niej za jej plecami i nie jest bynajmniej plotkarą, bo przecież wcześniej powiedziała to jej prosto w oczy . Zatem nazywając Lidkę brzydką, naiwną i głupią w obecności sąsiadów, rodziny, koleżanek , w swoim mniemaniu nie robiła źle, bo słowa te uważała za szczerą i odważną prawdę, a nie za obmowę. Nie dość, że potrafiła człowiekowi bezczelnie i niesprawiedliwie nawsadzać , to jeszcze używała sobie na nim za jego plecami i miała o sobie jak najlepsze zdanie. Nasuwa się więc pytanie - czy plotkara obmawiająca inną osobę za plecami przestaje być plotkarą tylko dlatego, że wcześniej miała czelność wypluć te swoje oszczerstwa jej prosto w twarz?
Sądzę, że podobny problem mamy z totalną opozycją.
Słowa i czyny totalnych opozycjonistów w wielu wypadkach można uznać za ostentacyjną zdradę, bo wymierzone były w Polskę, polski rząd, w pozycję Polski na arenie międzynarodowej i w polskie interesy. Ponieważ robili to zupełnie oficjalnie w mediach, w internecie, gdzie się da, instytucje państwa polskiego nie chciały ich za to pociągnąć do odpowiedzialności.
Czemu? Czy ostentacyjna zdrada przestaje być zdradą ?
Czy za zdradę należy uznać jedynie działania podejmowane w tajemnicy, natomiast otwartego atakowania naszego kraju, osłabiania jego pozycji, domagania się sankcji, osądzających nasz rząd debat - już nie ?
Mnie się wydaje, że ostentacyjna zdrada jest jeszcze gorsza niż jakieś knowania, bo jej efektem jest postępująca demoralizacja i anarchizacja życia publicznego. Polska będzię dotąd państwem teoretycznym, dopóki jej instytucje będą pobłażać ostentacyjnym zdrajcom tylko dlatego, że jawnie działają na szkodę naszego kraju.
A na koniec mała dygresja. Oglądałam niedawno film pt.""Kapitan Philips" przdestawiający autentyczną historię amerykańskiego kapitana uprowadzonego przez somalijskich piratów. Mniej więcj od połowy filmu nie mogłam spokojnie usiedzieć na miejscu, bo tak zafrapowało mnie jedno pytanie- JAK ONI TO ZROBIĄ ? Oczywiście chodziło mi o amerykańskich żołnierzy ze służb specjalnych, których ściągnięto na ocean u wybrzeży Afryki, żeby uwolnić kapitana. Co do tego, że go uratują, nie miałam żadnych wątpliwości ( TO PRZECIEŻ AMERYKANIE!), pytanie brzmiało tylko - jak ? Jak tego dokonają? Na pewno im się uda, tylko jak? Wtedy przez głowę lotem błyskawicy przemknęła mi myśl, że żałosne lewactwo nigdy nas nie zrozumie. Nas, czyli Polaków 2015 odstawiających na boczny tor oszukańczą PO z jej teoretycznym państwem, Polaków marzących o silnej, sprawiedliwej i sprawnej Polsce, która jak Ameryka reprezentowana w tym filmie przez oddział żołnierzy z sił specjalnych, nie zostawi swoich obywateli w potrzebie, która wyśle swych najlepszych synów dla ratowania tego jednego w tarapatach. Lewactwo nigdy tego pragnienia nie zrozumie.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo