Oczywiście, cieszę się z troski rządzących o los polskich obywateli za granicą, ale wyjazd 3 ministrów do Londynu po ostatnich atakach na Polaków w Harlow nie jest dobrym pomysłem. Skoro tuż po marszu 700 osób z powodu brutalnego zabójstwa Arkadiusza Jóźwika niemal natychmiast dochodzi do kolejnej napaści na naszych rodaków, to przyjazd polityków z Polski może sytuację jeszcze pogorszyć. Bo co oni mogą zrobić ? Spotkać się z Theresą May, wygłosić parę frazesów i pozować do zdjęć ? To za mało, żeby zapobiec kolejnych atakom, których przyczyna jest prosta - zbyt duży napływ Polaków na Wyspy Brytyjskie. Imigranci z Polski są teraz najliczniejszą mniejszoscią w Wielkiej Brytanii, wyprzedzili nawet Hindusów, z którymi Brytyjczycy są związani długą historią i których z tego powodu tolerują. Polska nigdy nie była brytyjską kolonią i Brytyjczycy nie widzą powodów, dla których mieliby tolerować tak wielką liczbę Polaków u siebie. Brutalnymi napaściami chcą zmusić naszych rodaków do wyjazdu z Wielkiej Brytanii i dlatego te ataki będą się nasilać. Anglicy pod tym względem idą w ślady Ukraińców - jawnie okazywaną nienawiścią i przemocą chcą spowodować exodus Polaków z ich kraju. Może nawet dojdzie do jakiegoś pogromu na Wyspach, jeśli Polacy zdecydują sie na ostrzejszą reakcję na ataki Brytyjczyków... I nie pomogą tu ani marsze, ani wizyty polskich ministrów. Może pomóc tylko jedno - powrót dużej części polskich emigrantów do ojczyzny. Tylko to zapobiegnie eskalacji przemocy wobec Polaków. Nie można lekceważyć tego problemu, bo doświadczenia z z przeszłości ( np. z nazistowskimi pogromami i prześladowaniami ludzi uznanych za obcych) są poważnym ostrzeżeniem. Władze i elity polskie powinny zrozumieć, że nie tylko syryjscy emigranci są problemem w Europie - polscy również, chociaż nie ma u nas wojny (ale tym gorzej dla naszych emigrantów, którzy nie mają żadnego usprawiedliwienia dla swej obecności na Zachodzie). Polacy na Wyspach powinni spojrzec prawdzie w oczy - Brytyjczycy ich nie chcą i im zagrażają. Te kampanie antypolskich oszczerstw nie są przypadkiem i mają swoje konsekwencje - yntelygencja atakuje Polaków w mediach, a lumpy na ulicach. Ludzie w Polsce też powoli mają dosyć ciagłego wysłuchiwania o napaściach na Polaków, dyskryminacji, okazywanej im pogardzie, lżeniu polskich symboli (np. podczas mistrzostw we Francji brytyjscy kibice deptali i podarli naszą flagę). Niech wreszcie zaczną szanować siebie, swój naród i swoją ojczyznę. W 2004 roku rzucili się na Wyspy jak stado wygłodniałych wilków, ale mamy dzięki Bogu rok 2016, a oni jeszcze tam tkwią . Ja rozumiem wyjazd na 4-5 lat, żeby zarobić na mieszkanie i na start w neoliberalnej Polsce z jej dzikim kapitalizmem , ale siedzenie obcym na karku przez 12 lat, gdy oni tego nie chcą, okazują wrogosć i pogardę, to jest to przegięcie, porażka i nieporozumienie ... To jest ICH kraj. Internauci apelują - wracajcie, nie narażajcie swych dzieci na cierpienia, potrzebujemy was w Polsce , forsa to nie wszystko, jeszcze jest coś takiego jak bezpieczeństwo i ludzka godność. Jednak siła pieniądza i przywyczajenia jest większa. No i jeszcze siła strachu. Polscy emigranci zastanawiają się, czy jest do czego wracać? Dlaczego dzieci wolą zostać przy zastępczej Matce-Brytyjce, a o powrocie do Matki-Polki nie chcą nawet słyszeć? Bo Matka-Brytyjka troszczy się o swoje i cudze dzieci, przygarnia je, rozumie ich potrzeby, zapewnia im dach nad głową, nakarmi, gdy są głodne. A Matka-Polka? Otumaniona neoliberalną ideologią wyprzedała wszystko za bezcen jednocześnie straszliwie się zadłużając, otoczyła się złotoustymi chciwymi cwaniaczkami dbając o ich luksusy, pozwalajac im kraść i krzywdzić pozostałe dzieci, zaniedbane, pozbawione pracy i pieniędzy, wygnane z domu, skazane na nędzę, poniewierkę i upokorzenie... Nie jest łatwo takiej Matce uwierzyć, zapomnieć, dać jeszcze raz szansę ...
Dlatego polska odmiana kryzysu emigracyjnego, która zdażyła wywołać już Brexit, jest równie trudnym problemem co syryjska, a sprawcy kryzysu, czyli skłóceni i egoistyczni politycy III RP, różnią się tylko tym od Baszara al Asada i rebeliantów syryjskich, że nie strzelają do ludzi - wolą niszczyć ich bezkrwawo, w białych rękawiczkach.
Inne tematy w dziale Polityka