Po dojściu PIS-u do władzy powróciła kwestia polityki historycznej, która jest potrzebna w obliczu ciągłego zakłamywania naszej przeszłości i w efekcie szkalowania Polski. Często przytacza się przykład Niemiec, które od lat dbają o swój wizerunek i mają na tym polu spore sukcesy np. Niemcom udało się przerzucić część odpowiedzialności za holocaust na polskich antysemitów, zredukować odpowiedzialność za zbrodniczą politykę do wąskiego kręgu nazistów, którzy w pierwszym rzędzie skrzywdzili "ich ojców i ich matki" . Ten sukces niemiecka polityka historyczna zawdzięcza jednomyślności przedstawicieli tamtejszych elit - od podrzędnego dziennikarzyny, przez filmowców, pisarzy po polityków wszyscy oni doskonale wiedzą, co leży w interesie Niemiec. Na dodatek mają potężnego sojusznika w postaci środowisk żydowskich, którym zależy na europeizacji odpowiedzialności za holocaust i którzy chętnie obwiniają za zbrodnie Niemców podbite przez nich narody.
W Polsce sytuacja jest dokładnie odwrotna.
Część opini publicznej w naszym kraju jest przeciwna polityce historycznej. Polskim Żydom, lewakom i liberałom kojarzy sie ona z nacjonalizmem, szowinizmem, antysemityzmem i faszyzmem. Dlatego rządzący Polską politycy PIS-u mają zadanie utrudnione, być może nawet to zadanie ich przerośnie. Tego się właśnie obawiam - w kwestii polityki historycznej PIS moze pójść w ślady PO i ograniczyć się do preferowanej przez nich polityki pozorów - udawania, że z czymś trzeba walczyć lub coś trzeba naprawić i ... poprzestawnia na słowach. PO była mistrzynią czczych obietnic, mamienia Polaków oszukańczymi wizjami poprawy, zmiany ("dobrej" - rzecz jasna, czyli de facto żadnej), z której nic nie wynikało, bo to była po prostu jedna wielka "ściema".
Gdyby jednak rządząca Polską triada Duda-Szydło- Kaczyński rzeczywiście chciała realizować politykę historyczną zgodnie z życzeniem wyborców, to chciałabym zwrócić uwagę na kilka kwestii. Obecne władze powinny:
- pokazać światu rewers Jedwabnego, czyli uroczyście (z udziałem prezydenta lub premier) uczcić śmierć Polaków zamordowanych w czasie wojny przez Żydów np. w Nalibokach, Koniuchach lub innych miejscowościach przedwojennych Kresów. W ten sposób zwróconoby uwagę na powszechnie pomijany aspekt relacji żydowsko-polskich, czyli zbrodniczy antypolonizm Żydów oraz kolaborację z Sowietami przeciw Polakom. Władze polskie nie powinny godzić się na żydowską narrację, która nieuczciwie redukuje antagonizm między naszymi narodami tylko do polskiego antysemityzmu i pogromów takich jak w Jedwabnem. Jest to istotne, gdyż to właśnie Żydzi najbardziej szkalują Polskę za granicą. Przypominając ich zbrodnie na Polakach częściowo podważonoby ich racje.
- uznać terminy "polskie obozy śmierci, polskie obozy koncentracyjne, polskie komory gazowe" za przejawy kłamstwa oświęcimskiego, ścigać i karać finansowo ich głosicieli za pomocą odpowiednich przepisów prawnych. Dotychczasowe działania polskich władz w tym względzie okazały się niewystarczające, a te listy wyjaśniająco-proszące wysyłane przez ambasadorów tylko rozzuchwaliły oszczerców. Skoro ta forma walki z kłamstwami histoirycznymi przynosi tak marne skutki, to należy sięgnąć po mocniejsze argumenty, czyli metody prawne
- zobowiązać do walki z antypolskimi terminami ( "polskie obozy śmierci, polskie obozy koncentracyjne, polskie komory gazowe") muzea obozowe, a zwłaszcza Muzeum KL Auschwitz. Nie rozumiem dlaczego te instytucje milczą. Powinny słać sprostowania, a na swoich stronach rejestrować kłamców oświęcimskich
- współpracować ze stowarzyszeniami obywatelskimi np. Redutą Dobrego Imienia w walce z antypolonizmem, popierać akcje patriotycznych mediów np.Gazety Polskiej w walce o prawdę.
- przeprowadzić zmiany w Polskim Instytucie Sztuki Filmowej. Przez wiele lat PISF stawiał na zysk finansowy (stąd wsparcie dla kiepskich produkcji obliczonych na masowego odbiorcę) i wynaturzone kino autorskie ( spragnione uznania zagranicy, amerykańskich Oscarów, weneckich Lwów, berlińskich Niedźwiedzi). Efektem tego był zalew filmami pełnymi wulgaryzmów, chamstwa, przemocy (żeby zapewnić sobie przychylność gawiedzi) i antypolonizmu (żeby zapewnić sobie przychylność zagranicy). Pewien polski pisarz otrzymując izraelską nagrodę za swoją książkę o polskim antysemityzmie powiedział, że artysta powinien pokazać narodowi jaki jest brzydki. Sądzę, że taki cel przyświecał PISF-owi w czasie rządów "carycy" A.Odorowicz - pokazać jaki ten Polak jest brzydki, wulgarny, wyrachowany, prymitywny, nieudolny, jakie ma szpetne otoczenie, czyli przestarzałe zniszczone meble, paskudne budynki stawiane psim swędem, myje nogi w misce z powodu braku łazienki (zacofanie cywilizacyjne - motyw u Wajdy i Holland), słowem - polska prowincja jak za Gomułki, choć mamy XXI wiek, w domach najnowocześniejszy sprzęt, a pod oknami zachodnie auta. Trzeba to zmienić. Najwyższy czas, żeby polskie kino pokazało jaki Polak może być piękny. Powinny powstać filmy o ważnych wydarzeniach ( np. kampania wrześniowa i bój pod Wizną , pacyfikacja Zamojszczyzny i powstanie zamojskie) oraz o wybitnych Polakach, tych znanych ( Mieszko, Mickiewicz, Słowacki, Piłsudski), mało znanych ( Maurycy Beniowski- polski podróżnik, konfederata , zesłaniec i .. król Madagaskaru) oraz zupełnie nieznanych ( Alojzy Michałowski- obrońca Lwowa i bohater wojny polsko-bolszewickiej , który w trakcie działań wojennych stracił obydwie ręce i wzrok, załamał się, próbował odebrać sobie życie, uratowany zaczął pomagać innym - założył spóldzielnię pracy dla inwalidów, czyli ślepiec bez rąk stworzył wiele miejsc pracy dla ludzi pokrzywdzonych przez los).
Inne tematy w dziale Polityka