W rozmowie z Moniką Olejnik profesor Rzepliński stwierdził, że Trybunał Konstytucyjny, czy się komuś to podoba, czy nie, ma monopol na orzekanie konstytucyjności prawa.
Nie jestem prawnikiem, ale mam inne zdanie na ten temat.
Wydaje mi się, że Trybunal Konstytucyjny nie jest jedyną instytucją, która się tym zajmuje - w praktyce bowiem wstępnie orzeka o konstytucyjności pewnych ustaw choćby Prokurator Generalny czy Rzecznik Praw Obywatelskich. To do nich kierują swe skargi na rozmaite przepisy prawne obywatele, którzy bezpośrednio takich wniosków Trybunałowi przedłożyć nie mogą. I to oni decydują czy dana skarga może być skierowana do TK celem rozpatrzenia, czyli wstępnie orzekają o konstytucyjności zaskarżanych przez obywateli przepisów. Niestety, zazwyczaj te skargi oddalają, czyli de facto uznają te przepisy za konstytucyjne. Najwyraźniej oni są także konstytucjonalistami, skoro to robią ?
Trybunal Konstytucyjny mógłby mieć monopol na orzekanie konstytucyjnosci ustaw, gdyby obywatele mogli kierować skargi na konkretne przepisy prawne wprost do tej instytucji bez pośrednictwa Prokuratora Generalnego, Rzecznika Praw Obywatelskich czy innnych instytucji.
Poza tym, jak chyba większość Polaków, mam dosyć tego bałaganu wokół TK. Końca awantury nie widać, mało tego - angażowana w ten bajzel jest coraz bardziej zagranica. Właśnie przeczytałam na stronach brytyjskiego Guardiana o akcji Kijowskiego i Nowackiej, którzy pogrzebali już demokrację w Polsce i domagali się interwencji Zachodu. Mnie to przypomina Targowicę i rok 1792. Wtedy doszło do wojny domowej i inwazji Rosji, a finałem był II rozbiór. Co teraz z tego wyniknie?
Niezależnie jednak od wojny polsko-polskiej, awantury o Trybunał, żałosnych obesrańców srających we własne gniazdo poczułam dziś ulgę, że "żyć mi przyszło, w kraju nad Wisłą". Powodem był wstrząsający film, który wieczorem wyemitowała TV Trwam pt. "Ukamienowanie Sorayi M. ''. Polecam wszystkim o mocnych nerwach. Film przedstawia autentyczną historię Sorayi Manutchehri z Iranu, która w 1986 została niesłusznie oskarżona przez męża o zdradę i ukamienowana przez miejscowych mężczyzn. Urodziła mu 9 dzieci, ale on chciał nowej i młodszej (14-letniej !) żony, więc postanowił pozbyć sie jej za pomocą fałszywego oskarżenia o cudzołóstwo. Przyszli po nią całą gromadą, wepchnęli do wczesniej wykopanego dołu, zasypali ziemią po pas, związali jej ręce, a potem rzucali w nią kamieniami. Długo to trwało, bardzo długo, a ona zalana krwią po każdym ciosie odchylała się to w prawo, to do tyłu.. Makabryczny widok. Nie byłam w stanie na to patrzeć, co chwila przełączałam na inny kanał, czekając aż ta straszliwa męczarnia się skończy. Nie zdawałam sobie sprawy, że ukamienowanie to tak potworna śmierć. Nie mogłam także odrzucić skojarzeń z obecnym kryzysem islamskim. Patrząc na mękę tej niewinnie zakatowanej kobiety natrętnie powracały obrazki znane z mediów - żwawo maszerujących śniadych krzepkich młodzieńców, czyli znanych wszystkim uchodźców (czy to słowo ma formę żeńską ? bo po tym filmie zdecydowanie wolałabym właśnie taką ...) . Jeżeli mamy przyjąć 7 tys. uchodźców, to weźmy chrześcijan i muzułmańskie kobiety oraz dzieci.
Inne tematy w dziale Polityka