My tu sobie żyjemy, pchamy nasz wózeczek powolutku, pomalutku, a poza naszymi plecami ważą się losy Polski. UE zdominowana przez Niemcy i fanatyczne lewactwo chce zmusić nasz kraj do przyjęcia tysięcy muzułmanów, których Polacy tu nie chcą i których się boją. Merkel ze strachu przez rozwydrzonymi lewakami woli zdestabilizować Europę i zamiast uszczelnić granice pozwala na napływ ogromnej masy ludzi innej rasy, religii i mentalności, ludzi bez dokumentów, ale za to z wielkimi pretensjami i żądaniami. 75% tych imigrantów to młodzi mężczyźni, świetnie ubrani, wyposażeni w smartfony, agresywni i bardzo roszczeniowo nastawieni do UE. Nazywani są syryjskimi uchodźcami, choć wobec braku dokumentów trudno określić kim oni naprawdę są. Może część z tych zdeterminowanych osobników to członkowie Państwa Islamskiego wysłani do Europy w charakterze V kolumny? Oczywiście unijni decydenci, europejskie lewactwo i polskie służby nie biorą takich scenariuszy pod uwagę, choć rozważają je mądrzejsi od nich z USA, Izraela czy państw arabskich. Nie chcą zostać w bezpiecznej Turcji, Macedonii, a nawet w będącej członkiem UE Grecji czy na Węgrzech - oni chcą do Niemiec, co stawia pod znakiem zapytania ich intencje.
Premier Kopacz ponad naszymi głowami zgodziła się już na 2200 "uchodźców" , teraz jednak ta liczba prawdopodobnie wzrośnie - w internecie mozna przeczytać o 11 tys., które Polska będzie musiała zaakceptować ( i nie wiadomo czy na tym się skończy). Te 11 tys. trzeba bedzie pomnożyć przez kolejne, bo przecież uchodźcy będą domagać się sprowadzenia bliskich... Efekt będzie taki, że przez kolejne setki lat dzieci polskie bedą się uczyć nastepującej formułki : "Konrad Mazowiecki zaprosił do Polski Krzyżaków, Kazimierz Wielki - Żydów, a premier Kopacz - muzułmanów." Chyba że nie ugnie się i nie pozwoli na szantażowanie Polski .
UE zamiast zmuszać państwa członkowskie do przyjmowania rzesz muzułmanów powinna zamknąć granice i chronić przede wszystkim obywateli UE. Problemy należy rozwiązywać tam, gdzie one powstały, a nie ściągać je do Europy, a potem szantażować państwa członkowskie powołując się na solidarność - najbardziej skompromitowane słowo w Polsce . W Polsce 700 tys. dzieci nie dojada - gdzie podziała się solidarność? 80% polskich bezrobotnych nie ma prawa do zasiłku - tutaj też jakoś nie widać owej solidarności. Kilkaset tysiecy ludzi pracuje na podstawie umów śmieciowych - bez prawa do zasiłku w razie utraty tej pracy, bez prawa do renty, chorobowego, płatnego urlopu - więc co z tą solidarnością, która ciągle pojawia sie na ustach polityków gwałcących te zasadę na co dzień ?
Inne tematy w dziale Społeczeństwo