W 1989 roku upadł komunizm. Społeczeństwu polskiemu obiecano demokrację, za którą zapłaciło ogromną cenę w postaci potwornej transformacji gospodarczej będącej de facto likwidacją i szabrem tysięcy PRL-wskich zakładów. Dawały one milionom polskich rodzin utrzymanie, czyli skromne, ale stabilne życie, i ich likwidacja po 1989 roku doprowadziła do gigantycznego bezrobocia, nędzy i exodusu kilku milionów Polaków na zachód. Teraz po raz kolejny przekonujemy się, że nas oszukano. Ta pseudodemokracja wprowadzona w 1989 roku to dyktatura nietykalnych satrapów traktujących Polskę jak prywatny folwark, a Polaków jak poddanych, którzy pokornie mają znosić ich ekscesy. Atrapy policji, atrapy prokuratury, atrapy sądów, atrapy ABW, atrapy CBŚ pilnują, by nietykalnym włos z głowy nie spadł, by korzystali w pełni z bezkarności i mogli bez przeszkód osukiwać ludzi i niszczyć Polskę.
W latach 2007-15 Tusk i jego szajka zrobili z Polski raj dla złodziejskich mafii i dojną krowę dla zagranicznych korporacji, ale żadna z instytucji państwowych im w tym nie przeszkodziła. Byli przez nie chronieni i mogli bez przeszkód rabować i ciemiężyć Polaków rozdętymi fiskalizmem, śmieciówkami, fatalnie działajacą służbą zdrowia, skorumpowanymi sądami. Dopiero po 2015 społeczeństwo dowiedziało się o bezczynności słuźb państwowych wobec masowego ograbiania Polski i Polaków: o Amber Gold, mafiach vatowskich, paliwowych, reprywatyzacyjnych, ale dotąd prawie nikt nie został z tego rozliczony.
Teraz Polską rządzi oszołom z szajką tchórzliwych sługusów, jego działania wkrótce doprowadzą do epidemicznej hekatomby i znowu - żadna z instytucji państwowych im w tym nie przeszkodza. W okresie strasznej pandemii wyprowadzili setki tysiące ludzi na ulice, co za kilka tygodni zaowocuje tragedią jeszcze większą niż we Włoszech z wiosny tego roku, gdy ciężko chorych i umierających na covid było tylu, że padła cała włoska służba zdrowia. To nas czeka za 3-4 tygodnie. Wśród masowo protestujących młodych ludzi na pewno są superroznosiciele, którzy rozpowszechniają zarazę. Demonstranci po protestach wracają do domów, do rodzin, chodzą do sklepów, chodzą po ulicach, jeżdżą miejskimi środkami lokomocji, a więc wirus bez przeszkód krąży i wkrótce zabije wielokrotnie więcej ludzi niż dotychczas. Zamiast natychmiast ustąpić demonstrantom, by przestali się gromadzić i roznosić wirusa, pisowcy grają na zwłokę i wciąż trzęsą portkami przed oszołomem Kaczyńskim, którego należałoby po prostu zamknąć za spowodowanie katastrofy epidemicznej. Wystarczy porównać zachowanie Polaków podczas pierwszej fazy epidemii, gdy społeczeństwo w sposób wzorowy dostosowało się do wszystkich obostrzeń, z tym, co teraz się dzieje - tłumy na uliach, śpiewy, tańce (tylko w Warszawie wczoraj protestowało 100 000 ludzi), bo Kaczyńskiemu zachciało się narzucać całemu społeczeństwu rozwiązania popierane przez 12-13 % religijnych radykałów. To jest demokracja według Kaczyńskiego i całego PIS-u: wola 12-13% społeczeństwa jest ważniejsza niż wola 87%.
Dlaczego żadna z instytucji państwowych nie reaguje na zabójczą prowokację Kaczyńskiego? Dlaczego patrzą na to szaleństwo na ulicach przez niego wywołane?
Czy wszystkim polskim urzędnikom, OPŁACANYM Z KIESZENI POLSKIEGO SPOŁECZEŃSTWA brakuje wyobraźni?
Dlaczego społeczeństwo ma ich utrzymywać, skoro nie potrafią nas przed niebezpiecznymi oszołomami obronić?
Ile musi ludzi zginąć, zanim budżetówka ruszy tyłki: prokuratura, policja, ABW, sądy?
Co to za demokracja, która od 30 lat nie pozwala, by społeczeństwo zadecydowało o najbardziej kontrowersyjnej kwestii w dziejach III RP, czyli o aborcji?
Inne tematy w dziale Polityka