Jarosław Kaczyński jest pierwszym liderem opozycji, który przegrał wybory parlamentarne. Wcześniej zawsze opozycja wygrywała. Nie tylko przegrał, ale utracił około miliona głosów w porównaniu z poprzednimi wyborami. I to pomimo spowolnienia gospodarczego i fatalnych rządów Donalda Tuska.
Sadzę, że są dwa zasadnicze powody klęski PISu. Pierwszy to lęk przed despotyzmem tej partii. To obawa, ze wewnętrzny model zarządzania tą partią zostanie przeniesiony na poziom państwa. To obawa, że tak, jak w PISie, wszyscy zostaną wzięci pod but. Osobiście nie podzielam tych obaw, ale są one faktem społecznym i przyniosły one Platformie sukces wyborczy, tym bardziej, ze sam Kaczyński dbał o systematyczne dostarczanie argumentów dla tworzenia czarnej propagandy własnej partii. Ale jest i drugi powód, mniej wyraźny, ale nie mniej istotny. To perspektywa pisowskiego przywództwa. Otóż to co proponował PIS, to wierność i zaufanie swemu wodzowi, jako lek na wszystko zło, które ma w Polsce miejsce. A zwłaszcza na platformerskie rządy. Co do krytycznej oceny tych rządów, to, jak pokazują badania opinii publicznej nie ma, w tej kwestii większych kontrowersji. Nie mniej pomimo tej krytycznej opinii , wyborcy woleli rząd PO, niż rząd PISu. Sadzę, że oprócz charakterystycznego despotyzmu i związanej z tym agresywnej retoryki, którą Polacy generalnie źle znoszą, opinia publiczna nie dostrzegła w PISie niczego, co radykalnie różniłoby jej koncepcję rządów od rządów platformerskich. Też budowane byłyby autostrady, też dyscyplinowane byłby finanse publiczne, też próbowano-by ograniczać biurokratyczne bariery prowadzenia działalności gospodarczej, a także realizowany byłby program likwidacji waluty narodowej.W konkretnych propozycjach jednak, różnice pomiędzy obu partiami, maja charakter drugorzędny, bądź tylko retoryczno-emocjonalny.
Narracji o "ciepłej wodzie" w kranie i kuszenie polityką zaproszenia na europejski Tytanik, nie zagroził więc program wierności sprawie smoleńskiej i wynikający z niej kult umiejętności wodzowskich brata byłego prezydenta. Nie zagroził, bowiem w programie PISu zabrakło alternatywnej wizji przywództwa narodowego. Co prawda Jarosław Kaczyński z okazji wyborów wydał specjalnie przygotowana książkę w której się szeroko rozwodził nad różnorakimi potrzebnymi zmianami, ale te zmiany to tylko szukanie pretekstu, dla zmiany władzy, a nie alternatywna koncepcja przywództwa narodowego. Kaczyński uległ tu "ideologii reform", tak charakterystycznej dla rządów Jerzego Buska. W tej ideologii, reformy są celem samym w sobie, czyli w rzeczywistości, są uzasadnieniem potrzeby własnej władzy. A nie są pochodną określonej koncepcji przywództwa. To nie reformy są celem polityki, ale odpowiedzenie na wyzwania stojące przed narodem, odpowiedzenie na szanse i zagrożenia. To sformułowanie zadań minimalizujących zagrożenia i potęgujących możliwości wykorzystania możliwych koniunktur. I choć w "ideologii reform' są często sensowne propozycje, to jednak nie są one, jako całość odpowiedzią na wyzwania, a jedynie wynikają z potrzeb zapewnienia legitymizacji własnej władzy. Taki legitymizujący sens mają zarówno budowa orlików i stadionów na Euro 2012, jaki i cała ideologia "prymusa Europy" Donalda Tuska. Są one właśnie przykładem legitymizujących władzę tego premiera "reform".
Ale rzeczywistość narodowa rozgrywa się poza obszarem "reform". One co najwyżej mogą w mniejszym, lub większym zakresie o tą rzeczywistość zahaczać, ale nie są całościową odpowiedzią na jej wyzwania .Brak zdefiniowania wyzwań, a co zatem idzie, także brak skutecznej odpowiedzi na te wyzwania, powoduje, że polska polityka dryfuje, wytracając siły i środki, tracąc bezcenny czas. A rzeczywistość coraz bardziej zaskakuje nas nierozwiązanymi problemami, które są konsekwencją przekładania 'ideologii reform' nad rzeczywiste wyzwania narodowe.
Kryzys demograficzny, kryzys patriotyzmu i peryferyjność naszej pozycji ekonomicznej i międzynarodowej nie spotkały się, ani z intelektualną konceptualizacją, organizującą narodową wyobraźnie, ani też z całościowymi działaniami przeciwdziałającymi tym zagrożeniom. I do tej pory nie ma takiego przywództwa narodowego, które w sposób całościowy i skuteczny podjęłoby te wyzwania. Wprost przeciwnie, polityka prorodzinna będąca odpowiedzią na kryzys demograficzny była systematycznie blokowana, a model rozwoju gospodarczego, oparty na prywatyzacji inwestorowi strategicznemu i zagranicznemu, preferował utrwalenie naszej peryferyjności ekonomicznej. Zaś polityka zagraniczna przyjęła satelicki model naszej obecności w Europie. To wszystko osłabiało budowanie świadomej swych celów wspólnoty narodowej i przezwyciężenie kryzysu patriotyzmu.
Otóż Jarosław Kaczyński, jest podobny do Donalda Tuska w kreowaniu "ideologii reform". Nie stawia czoła wyzwaniom, ale szuka jedynie medialnego uzasadnienia dla własnej władzy. Bo dla niego, jak pokazuje doświadczenie programu PISu z 2005 roku, program nie jest politycznym zobowiązaniem, a jedynie instrumentem do pozyskania wyborców. Dlatego w kategoriach politycznych, cały wysiłek przygotowania książki przed wyborami, miał mieć, właśnie tylko wyborczy charakter. I miał, choć jest pytanie, czy dla jednego zdania o Angeli Merkel, warto było drukować całą książkę? "Ideologia reform" ma być tylko uzasadnieniem potrzeby własnego zwycięstwa, ale jego podstawowym instrumentem jest partia, jej społeczna pozycja i ilość zdobytych mandatów poselskich. I tu dotykamy istoty politycznej koncepcji PISu. Według Kaczyńskiego, to właśnie jej pozycja nadaje sens uprawianej przez niego polityki.To bowiem daje siłę do narzucania swej arbitralnej woli, nawet, jak pokazuje przykład traktatu lizbońskiego, wbrew podstawowym interesom narodowym.I w tej koncepcji dążenia tylko do własnej siły, głęboko myli co do istoty narodowej polityki. Bo poziom poparcia społecznego dla partii, czy ilość zdobytych mandatów poselskich, to w rzeczywistej polityce, a nie w pseudo-polityce uprawianej przez PO-PIS, tylko instrumenty polityczne. Konieczne do prowadzenia polityki,ale jedynie instrumenty. Istotą polityki jest bowiem koncepcja przywództwa narodowego, czyli zdefiniowanie najważniejszych wyzwań w perspektywie pokolenia stojących przed narodem i wypracowanie instrumentów odpowiedzenia na te wyzwania. A tego u Kaczyńskiego, podobnie jak i u Donalda Tuska nie ma. W tym sensie, przekonanie Kaczyńskiego, że po prawicy liczy się tylko on, bo ma rozbudowaną partie, ponad półtora setki posłów i liczące się poparcie społeczne jest tylko złudzeniem swej politycznej roli. Bo tak naprawdę, jeżeli się przyjrzeć zarówno jego, jak i Tuska , koncepcji polityki narodowej, to widzimy tylko destrukcyjna pustkę. W kategoriach przywództwa narodowego, to obaj nie są liderami partii w klasycznym tego słowa znaczeniu, liderami konkurencyjnych koncepcji przywództwa narodowego,ani nawet liderami partyjek, czy politycznych kanap, ale są uosobieniem wielkiej pustki, która się kryje za ich partyjną władzą. Pustki zagrażającej przyszłości naszego narodu. Dziś ta pustka pisowska , po kryzysie związanym z usunięciem grupy Zbigniewa Ziobro, zaczyna się w pełni ujawniać. Ale jest jeszcze groźniejsza pustka platformerska, którą z trudem skrywa blichtr władzy.Groźniejsza, bo ta partia okupuję rządowe ławy, a zatem jest odpowiedzialna bezpośrednio za marnowanie narodowych szans. Natomiast pustka pisowska jest zawalidrogą utrudniającą skuteczną walkę z platformerskim nihilizmem. Pytanie jak długo?Jak długo treścią polskiej polityki będzie ten PO-PISowy nihilizm? To zajmowanie się samym sobą, czy zajmowanie się konkurencja polityczną. I czy nasz naród znajdzie w sobie dość siły by wyrwać się z tej PO-PISowej dekadencji? Czy jesteśmy dotknięci zanikiem instynktu samozachowawczego, czy też mamy w sobie dość siły by odpowiedzieć na wyzwania stojące przed naszym narodem. To nie powiewanie takim, czy innym sztandarkiem w celu zwołania zwolenników, ale przede wszystkim ogromny wysiłek intelektualny definiujący nasze miejsce we współczesnym świecie. Dominujące partie oligarchiczne, zdominowane wzajemną zabójcza fascynacją, nie są do tego zdolne. Intelektualnie wyjałowione wzajemną walką nie mają ani czasu, ani energii na jakikolwiek wysiłek wykraczający po za bezpośrednie wzajemne wyniszczanie. Dziś są one barierą dla narodowej przyszłości, skazując ją na bezproduktywne dryfowanie. Dziś poza destrukcyjną pustką, reprezentują tylko indywidualne i partyjne egoizmy. Bo dziś najpilniejszym narodowym wyzwaniem jest przezwyciężenie tego chaosu i bezładu w polskiej polityce. Przezwyciężenie, nie tyle poprzez tworzenie nowych podmiotów politycznych, ile poprzez zdefiniowanie długofalowych wyzwań, szans i zagrożeń w tym dynamicznie zmieniającym się świecie. Zdefiniowanie po to aby skutecznie wypracować instrumenty minimalizowania zagrożeń i maksymalizowania szans. To systematyczne pokazywanie długofalowych celów i wokół nich organizowanie narodowej wyobraźni.