W publicystyce często pojawiają się okreslenia, ze żyjemy w najlepszych czasach od 300 lat. Jesteśmy państwem bezpiecznym, o rozwijajacej sie gospodarce, budujemy autostrady i lotniska, a Polacy coraz częściej spędzaja urlopy nad ciepłymi morzami. Członkowstwo w Unii Europejskiej jawi się niemal jako spełnienie naszych historycznych ambicji, a NATO zapewnia bezpieczeństwo naszym granicom. Tego nastroju urzędowowego samozadowolenia nie psuje nawet widmo kryzysu gospodarczego, groźba przyjęcia wspólnej waluty, czy horendalny wzrost zadłużenia, bo pierwszy etap tego kryzysu przeszliśmy w miarę bezpiecznie. Stąd też oczekiwania, że i następny cykl kryzysu obejdzie sie z nami równie łagodnie. Żyjemy w swoistym "końcu historii", gdy zasadnicze problemy zostały już rozwiązane, a pozostało jedynie pogłębianie "integracji".Pojęcie "złotej dekady" oddaje nastrój samozadowolenia i uśpienia opinii publicznej.
A za tego urzędowego obrazu, choć coraz mocniej wyziera zupełnie inny obraz naszej rzeczywistości, to jednak nie przemawia on ani do wyobraźni opinii publicznej, ani też nie znajduje swego wyrazu w decyzjach tzw elit politycznych. A jest to obraz ze wszech miar bardzo niepokojacy. Od początku lat 90-tych, pokolenie dzieci nie odtwarza pokolenia rodziców. W ostatnich latach, pokolenie dzieci bylo o ok 40% mniej liczne od pokolenia rodziców. Obecnie wkraczamy w okres bezwzglendnego spadku ludności spowodowanego nadwyżką zgonów nad urodzeniami.Jest to pierwszy przypadek w historii naszego kraju, gdy ludność się zmniejsza, pomimo, że nie przeżyliśmy wyniszczajacej wojny, ani śmiertelnej zarazy. Bezwzglendy spadek ludności naszego kraju spowodowany emigracją ma miejsce już od wielu lat. Ten proces prowadzi do gwałtownego starzenia sie naszego społeczeństwa . Spadek populacji w wieku produkcyjnym spowoduje już w perspektywie dwudziestu, dwudziestu kilku lat załamanie sie systemu emerytalnego i związany z tym krach gospodarczy. Dziś te procesy są maskowane zadłużaniem sie budżetu państwa, obrabowaniem funduszy emerytalnych i funduszy rezerwy demokratycznej, oraz zapoczatkowaniem podwyższania podatków. Są to jednak półśrodki, które co najwyżej mogą tylko nieznacznie przesunąć w czasie krach emrytalno-gospodarczy naszego narodu.
Starzenie się polskiego społeczeństwa spowodowane jest przede wszystkim spadkiem urodzeń. Oznacza to, że w wiek dorosły już wkracza coraz mniej liczne roczniki. Ta sytuacja będzie miała daleko idące konsekwencje nie tylko w zachwianiu relacji pomiedzy pokoleniami pracujacymi, a pokoleniami żyjącymi na koszt swych pracujacych dzieci. Spadek ludności wkraczajacej w wiek dorosły, oznacza także radykalny spadek mobilnosci spolecznej. Otóż zawsze młode pokolenie jest swoistym motorem rozwojowym. To właśnie młode pokolenie jest motorem przedsiębiorczości, inowacyjności, jest sklonne do ryzyka, do poświęceń, do nowych i niestandartowych rozwiazań społecznych wyzwań. To ono nadaje dynamikę każdej społeczności. Tymczasem spoleczeństwa stare są konserwatywne, stagnacyjne, nie skłonne do ryzyka, ani też do inowacji.W systemach zamknietych, to młode pokolenia są motorem rewolucji rozbijajacym bariery rozwoju.Takim przykładem była Solidarność stworzona przez pokolenie wyżu demograficznego urodzonego w latach 40 i 50-tych. Natomiast w systemach otwartych, liczne młode roczniki wkraczające w życie dorosłe są motorem rozwoju. I tu przykład dynamicznego rozwoju Stanów Zjednoczonych przed I wojna światową, zasilanych masową imigracją młodych ludzi.
Spoleczeństwa stare mają często więcej doświadczenia, ale brakuje im energii do rozwoju. Społeczeństwa stare są nastawione na konsumpcję, a nie na rozwój i budowanie. Dlatego starzenie sie społeczeństw, to fizyczna bariera rozwoju.Ale starzenie sie społeczeństw, to nie tylko wyłańczanie tego motoru rozwoju, jakim są młode roczniki. Starzenie się społeczeństw nie jest tylko procesem biologicznym. Odzwierciedla bowiem on kryzys tych społeczności. I jest to kryzys w swej istocie przede wszystkim aksjologiczny. Bowiem u jego podstaw leży zwątpienie w sens trwania własnej rodziny i własnego narodu, zwątpienie w sens przyszłości.To nie tylko przejaw sekularyzacji społecznej świadomości ale zwątpienie w istnienie Opatrzności i sens życia, jaki płynie z chrześcijańskiej wizji rzeczywistości.To jest zwatpienie w sens zbawienia i wynikajacej z niego koncepcji życia , jako współtworzenia ze Stwórcą naszej rzeczywistości. Jest to kryzys tożsamości i jednostki i wspólnoty.Jest to w konsekwencji zakwestionowanie także biologicznego sensu istnienia własnego gatunku, a przynajmniej przekładanie własnej wygody i własnego dobrobytu nad dobro i pomyślność własnych dzieci. Pierwszym symptomem tej postawy jest ograniczenie posiadania liczby dzieci, a później także demonstrowanie niechęci do ich posiadania. Dlatego zwątpieniu w przyszłość własnej rodziny i własnego narodu towarzyszy nie tylko przekładanie własnego egoizmu nad budowaniem pomyślności własnych dzieci i wnuków, ale także upowszechnianie i promocja postaw zdecydowanie aspołecznych, w tym antyrodzinych.Dobro własnych dzieci, czy wnuków, a także szerzej, dobro narodu coraz bardziej jawi się w tej koncepcji jako ograniczenie, a nie jako realizacja własnej podmiotowości. Upowszechnianie postw singli, zwiazków nieformalnych, urodzeń pozamałżeńskich, upowszechnienie antykoncepcji i i w skrajnych przypadkach aborcji oraz różnorakich dewiacji, odzwierciedla to zagubienie sie współczesnego człowieka. Kryzys rodziny i spadek dzietności zagrażajacy istnieniu narodowej wspólnoty ma swe źródło w kryzysie światopoglądowym.
Kryzys postaw rodzinnych jest źródłem także także kryzysu narodu. Brak wykształconych w rodzinie postaw altruizmu, poswiecenia, miłości wyraża się także w kryzysie patriotyzmu, w zaniku myślenia w kategoriach wspólnoty, w braku odpowiedzialnosci za przyszlość narodu. Niewątpliwie kryzys postaw rodzinnych utrudnia wykrystalizowanie sie elity narodowej. W sytuacji Polski mieliśmy do czynienia z piedziesiecioletnim okresem destrukcji narodowych elit. Z komunizmu nasz naród wyszedł osłabiony, nie tylko w wymiarze ekonomicznym i społecznym, ale także w wymiarze moralnym. Zwycięstwo nad komunizmem było bardziej rezultatem jego wewnętrznej implozji, niż zwycięstwem politycznym i moralnym naszego narodu. Ten postkomunistyczny kryzys moralny i wytrzebienie narodowych elit spowodował, iż w niepodległej Rzeczpospolitej, Polacy nie bardzo potrafili sie odnaleźć, jako świadomy swych długofalowych celów naród. narastajacy kryzys tożsamości powoduje także kryzys polityki. Polityka jako roztropna troska o dobro wspólne stała sie w znacznej mierze postpolityką, czyli pseudopolityką, płaszczyzną nie odpowiedzialności, ale ekspresji różnych egoizmów, często o zupełnie destrukcyjnym charakterze. Polityka coraz bardziej ogranicza się tylko do bezideowej walki o władzę, bez myślenia o przyszłości narodu.A w płaszczyznie miedzynarodowej, wyraża się nie tylko w zaniku narodowych ambicji wniesienia własnego wkładu w rozwój ogólnoludzkiej kultury, ale w rezygnacji z własnej podmiotowości. Liczy się tylko "tu i teraz". Taka polityka nie jest zdolna do wyłonienia rzeczywistego przywództwa narodowego, budujacego pozycje narodu i państwa w długiej perspektywie czasowej. Taka polityka może tylko dryfować, wytracając w ten sposób narodowe siły, marnując największe dobro, jakim jest dany nam czas.Kryzys patriotyzmu powoduje wyradzanie sie partii politycznych w jedynie przedsiebiorstwa wyborcze, walczące o państwowe łupy, a państwo traktujace jako postaw przysłowiowego czerwonego sukna. A patriotyzm partyjny zastepuje patriotyzm narodowy.Ta degeneracja polityki staje sie jeszcze jednym czynnikiem pogłębiajacym kryzys społeczny.
Na ten kryzys polskiej polityki nakłada sie także kryzys polskiej świadomości kulturowej. Naród jest przede wszystkim wspólnotą historii i kultury. Nasz naród powstał ze słowiańskich plemion, które przyjeły łacińske chrześcijaństwo. Bez chrztu Mieszka, plemiona te uległyby germanizacji, lub, wpływom ruskim. Bez Kościoła Katolickiego nie byłoby narodu polskiego. To katolicyzm jest najgłębszym i najszerszym wyrazem naszej narodowej tożsamości. Wszystko co w naszej przeszłości było wielkie, z czego my Polacy możemy być dumi, ma swoje źródło w Ewangelii. Od obrony Europy przed Tatarami, Turkami i bolszewikami, poprzez flozofię Pawła Włodkowica nie nawracania pogan mieczem, zasadę neminem captivabimus, początki demokracji i tolerację religiną, poprzez dzieło Kopernika i piekno gotyckich i barokowych kościołów , walke o wolność "naszą i waszą", aż po postawę św. Maksymiliana, dzieło Jana Pawła II i powstanie Solidarności, to wszystko wyrasta z ducha Ewangeli.Bez tej więzi, nasz naród przekształciłby sie w wydmy lotnego piasku, rozwiewanego przez wiatry historii. Osłabienie katolickiej tozsamości, to podważenie samego sensu istnienia naszego narodu. Dziś wyrazem najgłębszego kryzysu naszego narodu jest próba zakwestionowania tego dziedzictwa i tej więzi, która z niego wyrasta. To zamach na samo istnienie naszego narodu. I nie sam zamach jest istotą problemu, bo w przeszłości mieliśmy do czynienia z podobnymi zjawiskami, ale słabość społecznej reakcji.
Naród, który nie potrafi zidentyfikować fundamentalnych zagrożeń, nie potrafi sie też bronić .W obliczu kryzysu demograficznego, który w ciagu kilku najblizszych lat może zamienić sie w katastrofę demograficzną i katastrofe gospodarczą, jedyną reakcją społeczną jest wybór przywództwa, które nie jest zdolne do zdefiniowania najważniejszych wyzwań narodowych. A także ożywienie sie destrukcyjnych sił społecznych dążących do anihilacji naszej narodowej tożsamości. Erozja postaw twórczych, niekonformistycznych, osłabienie odwagi cywilnej i upowszechnienie się zachowań stadnychwzmacniajacych zachowania destrukcyjne, świadczą o osłabieniu instynktu samozachowawczego. Jest to niezwykle groźne zjawisko dla przyszłosci naszego narodu. Świadczy bowiem o postępującym upadku naszego narodu. Ekspansja tych tendencji może postawić sam problem kontynuacji istnienia naszego państwa i narodu. Dlatego dziś najważniejszym zadaniem polskiej racji stanu jest przezwyciężenie tej kulturowej i moralnej dekadencji. Odrodzenie naszego narodu, to nie tylko wyłonienie optymalnego przywództwa narodowego, to nie tylko przezwyciężenie polityki dryfu i marnowania narodowych szans, ale przede wszystkim odrodzenie religine i moralne naszego narodu, jako źródła odrodzenia także naszej narodowej tożsamości i polskiego patriotyzmu. Bez tego religino-moralnego i kulturowego wymiaru nie ma szans na przezwyciężenie także politycznego wymiaru obecnej dekadencji.Zdefiniowanie na nowo naszej tożsamości w konfrontacji z wyzwaniami współczesności oznacza nie tylko przezwyciężenie kryzysu patriotyzmu, ale określenie na nowo samego sensu istnienia naszego narodu w nadchodzącyej przyszłości.
Żyjemy nie w "złotej' dekadzie, ale w dekadzie, w której są zagrożone same podstawy naszego narodowego bytu. I na to wyzwanie musimy, jako naród, dać skuteczną odpowiedz. Dziś nie dominujace partie są nośnikami narodowego odrodzenia, dziś tym nośnikiem musi być opinia publiczna. To opinia publiczna poprzez wytworzenie i upowszechnienie kategorii oceniajacych życie społeczne, polityczne i kulturowe może być nośnikiem przezwyciężenia dekadencji i narodowego odrodzenia. Bez wytworzenia silnej opinii publicznej delegitymizujacej zjawiska patologiczne w naszym życiu publicznym i promujacym procesy odrodzeńcze, nie przezwyciężymy tej dekadencji.Budowa etosu narodowowego, to samookreślenie sie naszej wspólnoty narodowej wobec nadchodzących wyzwań, zagrożeń, ale i szans. Dzis największym zagrożeniem jest osuwanie sie naszej wspólnoty w bagno dekadencji. Nasz naród w swej przeszłości bywał doświadczany przez różne zagrożenia. Przezwyciężył je, bo umiał w sobie znaleść wystarczająco dużo sił by je pokonać. Dziś jestesmy w podobnej sytuacji i dziś także musimy znaleść w sobie wystarczające siły do pokonania tego najgroźniejszego, bo znajdujacego sie w nas samych, zagrożenia .
Inne tematy w dziale Polityka