Donald Tusk zapowiadajac we wrzesniu 2008 roku, wdrożenie programu likwidacji waluty narodowej i przyjecie euro, ujawnił charakter swych rzadów. Była to decyzja, nie tylko nieprzemyślna i lekkomyślna, ale zupełnie nielicząca się, ani z potrzebami kraju, ani tez ze stanem wiedzy ekonomicznej. Posiadanie własnej waluty stymulowało bowiem rozwój naszej gospodarki, wyraźnie powyżej średniej unijnej, a zwłaszcza powyżej średniej krajów strefy euro. Tak więc przyjecie wspólnej waluty przez gospodarkę polska, będącą na znacznie niższym poziomie rozwoju gospodarczego, byloby sprzeczne z teorią optymalnego obszaru walutowego, która mówi, ze beneficjentem wspólnej waluty są kraje najwyżej rozwiniete.Zapowiedz premiera była wówczas wyrazem jego niekopetencji ekonomicznej i chęcia przypodobania sie głównemu beneficjentowi wspólnej waluty, jakim są Niemcy.
Jego zamiary zostały prawie natychmiast zweryfikowane przez kryzys finansowy, który nie pozostawił żadnych wątpliwości, co do natury funkcjonowania strefy euro.Kryzys ten w pełni potwierdził teorię optymalnego obszaru walutowego, wpędzając w dramatyczne kłopopty gospodarki słabiej rozwiniete, niż niemiecka. Kryzys Grecji, Włoch, Hiszpanii, Portugalii i Irlandii, został spowodowany przez wspólna walutę, która stała się hamulcem rozoju tych gospodarek i stymulatorem budżetowego zadłużenia.Natomiast Polska unikneła recesji dzięki złotemu, którego osłabienie stymulowało eksport oraz stała sie beneficjentem min wprowadzenia euro ... na Słowacji i sztywnego zwiazania litewskiego lita z euro, dzieki czemu rozkwitł handel przygraniczny, nie tylko na zachodniej granicy, ale także na Podkarpaciu i na Suwalszczyźnie. Złoty udowodnił w praktyce swój ogromny walor stymulujacy polską gospodarkę. Także kryzys sklonił premiera Tuska, w celu zachowania wyborczej popularności, do radykalnego zwiększenia zadłużenia polskiego budżetu. Tusk mówił o oszczędnościach, ale rozmiar deficytu budżetowego zaprzecza jego słowom.Wzrost zadłużenia przekreśliło szanse szybkiej likwidacji zlotego. Nie mniej debata nat wprowadzeniem euro pokazała stan świadomości parlamentarnej klasy politycznej. Polityka rządu byla i jest zorientowana na likwidacje złotego. Natomiast PIS, który po przegranych wyborach znajdował sie w politycznej defensywie dostrzegł mozliwość konsolidacji swego elektoratu poprzez referendum, w którym proponował, nie odrzucenie euro, ale wydłużenie w czasie jego wprowadzenia. Ryszard Legutko mówił, że nie jest patriotą złotego. PIS miał w Sejmie wystarczajaca ilość głosów do zablokowania zmian konstytucji koniecznej do zmiany waluty, ale nie zdecydował sie na użycie swej władzy w obronie złotego. Wprost przeciwnie zapowiedział, że jeżeli przegra referendum, to poprze zmiany konstytucyjne. Ta zapowiedz w świetle ówczesnych badań opinii publicznej zdecydowanie korzystnych dla europejskiej waluty, pokazywała rzeczywisty charakter polityki tej partii wobec euro. Zostal on jeszcze bardziej podkreślony w pisowskim projekcie konstytucji, w której nie znalazł się zapis o Radzie Polityki Pieniężnej, jedyny zapis blokujący zmiane waluty. Z ówczesnych publicznych wypowiedzi PO i PIS można było wnioskować, że obie partie w tej sytuacji godzą sie na przeprowadzenie referendum. Rozwój kryzysu finansowego i powolne, ale wyraźne zmiany w opinii publicznej doprowadziły do porzucenia przez obie dominujace partie idei referendum w najbliższych latach. Nie mniej oficjalną polityką rządu pozostała idea likwidacji złotego i zastapienia go przez wspólna unijną walutę. Dlatego premier Donald Tusk zadeklarował przystapienie Polski do paktu Euro Plus, które w założeniu miało współfinansować zadłużenie upadajacych państw strefy euro. Na szczęście ta nieodpowiedzialna polityka została zablokowana przez inne państwa unijne, nie będące w strefie euro. Rząd w wypowiedziach ministra Rostowskiego przyznał, że perspektywa likwidacji złotego zdecydowanie sie oddala i jest to perspektywa byc może nawet kilkunastu lat. Natomiast PIS w wypowiedzi głównego swego eksperta ekonomicznego i wiceprezesa tej partii do spraw ekonomocznych, Beaty Szydło wskazało, iż wejście do strefy euro to kwestia kilku lat, a zatem rząd był w tej kwestii ostrożniejszy, niż główna partia opozycyjna.
Dzis w obliczu głebokiego kryzysu strefy euro mamy do czynienia z całkowitaą zmianą zasad jej funkcjonowania. Mówi sie o powołaniu rządu gospodarczego i całkowitej likwidacji suwerenności gospodarczej państw strefy euro. Oznacza to nie tylko kontrolowanie polityki budżetówej państw członkowskich, ale także postepujaca harmonizację podatkową. Jest to jeden z tych elementów w naszej polityce gospodarczej, który pozwala na szybszy, niż przecietny w Unii rozwój gospodarczy.Likwidacja tego instrumentu skazywałaby polska gospodarkę na trwałą peryferyjność w gospodarce unijnej. Nie możemy sie na to zgodzić. Marek Jurek zaproponował w tej sytuacji zwołanie przez polski rząd konferencji państw unijnych posiadających własną walute w celu przeciwdziałanu wpływu kryzysu finasowego na gospodarki tych państw. Jednocześnie zaproponował, aby w świetle całkowitej zmiany warunków funkcjonowania strefy euro, uznać, iż polskie zobowiązania wejścia do strefy euro,wątpliwe konstytucyjnie, uznać za wygasłe. Donald Tusk zwołał takie spotkanie, ale bez Wlk brytanii i Szwecji, i w celu domagania sie uczestnictwa tych państw we wszystkich decyzjach strefy euro, bowiem euro jest nadal celem polityki gospodarczej tych państw. Świadczy to o zupełnym niezrozumienia przez premiara charakteru tego kryzysu. Premier stara sie bowiem wspierać polityke Angeli Merkel w sprawie ratowania euro, choć ta ostatnia traktuje polskie interesy w sposób zupełnie kolonialny.Bowiem istnienie euro leży w żywotnym interesie Niemiec. To dzięki wspólnej walucie mamy do czynienia z ekonomiczna hegemonia Niemiec w Unii Europejskiej. Niemcy zrobią wszystko, nawet doprowadzajac do pauperyzacji kraje Południa, aby ratować, ten najważniejszy dla nich instrument dominacji, jakim jest wspólna waluta.Jednak wbrew temu co twierdzi Angela Merkel, to nie wspólna waluta jest podstawa Unii Europejskiej, ale wspólny rynek. I rozpad strefy euro, choc powodujacy ciężki kryzys, daje jednak nadzieje na uzdrowienie zagrożonych gospodarek państw południowych. Zaś utrzymanie tej strefy w niezmienionym kształcie przeciaga kryzys w czasie , radykalnie zwiekszajac jego koszty dla całej Unii, a nie tylko dla strefy wspolnej waluty. Prawdopodobnie niemiecko-francuska polityka ratowania tej strefy nie przyniesie pozytywnych rezultatów i strefa sie rozpadnie. Ale stanie sie to przy znacznie większych kosztach ekonomicznych i politycznych. Europa powinna się skoncenrtować na wzmocnieniu wspólnego rynku, a nie na utrzymywaniu za wszelka cene tej sztucznej waluty, która nie ma ekonomicznego uzasadnienia.
Postulat oficjalnego stwierdzenia wygasnięcia zobowiązań akcesyjnych przyjecia euro, zresztą watpliwych konstytucyjnie, oznacza radykalną zmiane naszej polityki wobec tej strefy. Polska nie może i nie musi ponosić kosztów zwiazanych z ratowaniem niemieckich i francuskich banków zaangażowanych w finansowanie zagrożonych państw. To nie nasz interes. Nasze państwo powinno sie koncentrować na minimalizacji wpływu tego kryzysu na polską gospodarke, a nie wspierać polityki, która przeciwdziała, bolesnej, ale koniecznej operacji, uratowania poludniowych państw.Polskie i niemieckie interesy w sprawie strefy euro nie są tożsame, a co więcej są one w niektórych sprawach sprzeczne. Dla Polski jest ważne szybkie przeciecie tego kryzysu, a nie jego przeciaganie.Polityka zaś Niemiec jest nastawiona na utrzymanie tego politycznego, a nie ekonomicznego projektu, jakim jest euro. Powrót Grecji, a byc może i innych państw do walut narodowych jest jedynym sensownym, choc bardzo bolesnym rozwiązaniem. Własna waluta, bedzie bowiem stymulatorem ich ekonomicznego rozwoju, a euro, staje się nie tylko hamulcowym, ale niszczycielem ich własnych gospodarek. W tym sensie polska deklaracja o rezygnacji z wprowadzenia euro bylaby sygnałem, że dotychczasowa polityka niemiecko-francuska w sprawie ratowania euro zbankrutowała i potrzeba nowych, nie standartowych rozwiązań, jakim jest powrót do walut narodowych. W tym sensie mogłaby oddziałac na przezwyciężenie kryzysu w jedyny mozliwy sposób, w jaki ten kryzyz może byc przezwyciężony.
Polityka Tuska, który w 2008 roku zadeklarował likwidacje waluty narodowej była wyrazem analfabetyzmu ekonomicznego, zaś obecna polityka upierania sie przy perspektywie wprowadzenia Polski w przyszlości do strefy euro , jest tylko wyrazem szaleństwa ekonomicznego.
Inne tematy w dziale Polityka