BICO BICO
30
BLOG

PO CO NAM PRAWA CZŁOWIEKA? cd.

BICO BICO Polityka Obserwuj notkę 0

17 grudnia

"W oczach sceptyków i krytyków prawa człowieka odnosiły się właściwie do fikcji człowieka abstrakcyjnego, wymyślonego przez ideologów Oświecenia, jest to człowiek nieosadzony w historii, nieznający i niepotrzebujący historii, oczyszczony z przynależności do jakiekolwiek z licznych zróżnicowanych kultur ziemi, człowiek, który jest czystym umysłem, wcieleniem zasad doktrynalnych, nie zaś realnym uczestnikiem zbiorowych, klasowych, narodowych czy religijnych konfliktów i walki; zdaje się, że ten człowiek nie mówi nawet żadnym z tysięcy poszczególnych języków i dialektów świata, ale językiem w ogóle, równie uniwersalnym jak prawa arytmetyki. Nie należy też do żadnej wiary religijnej czy kościoła. Ale, powiadali krytycy, taki człowiek nie istnieje. 

Jest w tej krytyce jakaś racja istotna, nie jest jednak pewne, jak daleko ta racja się rozciąga. Taki człowiek w rzeczy samej nie istnieje, nie wiemy jednak jak blisko może do niego zaprowadzić proces tzw. globalizacji. Na razie na pewno daleko nam do tej istoty, wcielonej może przez pewną - dość znaczną liczbę europejskich i północnoamerykańskich akademików. Mamy w angielszczyźnie globalną namiastkę języka, który jako praktyczny instrument jest łatwy do wyuczenia dla innojęzycznych, ale nie wystarczy do twórczości kulturalnej. Mimo wszystkich synkretyzmów i ekumenizmów jedność wiary religijnej nie wydaje się dziś bliższa, niż była lat temu 200, a może i dalsza. Narodowe i plemienne zróżnicowania i samoidentyfikacje nie są w zaniku, a nieraz zdają się w siłę porastać i groźne katastrofy powodować. 

Krytyka ta jednak łatwo podpowiadała taką oto zniechęcającą konkluzję: a więc zostawmy w spokoju wszystkie, jakiekolwiek by były, tradycje cywilizacyjne, nie próbujmy im zaszczepiać naszych europejskich schematów ustrojowych, które tam nie pasują z racji kulturowych, a jeśli się przyjmą, to w formach chorobliwie zniekształconych czy karłowatych. Stąd zaś następny wniosek: tam, gdzie rządzą tyrani, którzy masowo stosują mordy i tortury, niechaj to nadal robią, widocznie taka jest tradycja cywilizacyjna tych obszarów; nie ruszajmy zwyczaju, na mocy którego rodzice umywają się co do małżeństwa ich dzieci, a dzieci, gdy dorosną, muszą te umowy honorować; gdzie kobiety nie mają pełnych praw cywilnych, niech nie mają nadal; pozwólmy okrutnie okaleczać małe dziewczynki, pozwólmy kamienować za cudzołóstwo, bo to część tradycyjnego obyczaju.

Ale takie wnioski z poszanowaniem cudzych tradycji wydają się nam czy większości z nas, w cywilizacji europejskiej wykształconych, trudna do przełknięcia. Może więc jednak trzeba nam trzeba wykrzykiwać nieustannie naszą Deklarację i zmusić barbarzyńców, by się poprawili. Może trzeba sobie zrobić katalog sukcesów i porażek działaniu tej naszej nadzwyczajnie aktywnej i hałaśliwej fabryki ideologicznej, jaką są prawa człowieka, i rozważyć, co jest albo nie jest skuteczne. Jak we wszystkich sprawach ludzkich, tam, gdzie są sprzeczne racje, najlepiej szukać rozstrzygnięć kompromisowych, o ile są na nie widoki. Świat nadal jest pełen krzywd i okrucieństw i pouczenia nasze często są bezskuteczne. Różne tyrańskie ustroje zostały obalone przemocą, inne poprawiły się po pewnymi względami ku pożytkowi mieszkańców, ale poprawiły się nie przez medytację nad Deklaracją praw człowieka, ale przez to, że poprzednie formy tyranii wpędzały kraje w stagnację gospodarczą i osłabiały politycznie. Dobrze jest uprawiać propagandę na rzecz równych praw kobiet i zniesienia tortur, w nadziei, że jeśli barbarzyńcy się nie ucywilizują, to przynajmniej powstydzą się swego barbarzyństwa w pewnych sprawach najbardziej dla ludzi dotkliwych.

Niektóre instytucje, chociaż niezgodne z naszą listą praw, są jednak warte zachowania albo dlatego, że pełnią dobre funkcje, albo dlatego, że ich likwidacja wywołałaby znacznie więcej strat cywilizacyjnych - np. konstytucyjne monarchie dynastyczne w Europie, np. samo Państwo Watykańskie, które przecież nie odpowiada standardom Deklaracji ONZ - oskiej, chociaż nikt o tym nie wspomina - i słusznie nie wspomina. Pewne przywileje, jakimi cieszy się islam w krajach muzułmańskich, chociaż nie zgodne z naszą listą, mogą być jednak uszanowane, jeśli nie są to mordercze teokracje; podobne przywileje Kościoła Anglikańskiego w Anglii. Wszystko zależy od stopnia tych przywilejów, stąd ogólne reguły są mało pomocne.

Nie powinniśmy też żądać, aby organizacje, które nie są częścią państwa, przestrzegały praw człowieka z naszej listy w swoim ustroju wewnętrzny, żeby więc np. Kościół rzymski na tej podstawie dopuścił kapłaństwo kobiet lub zniósł swoje potępienie praktyk homoseksualnych. Nikt dzisiaj nie jest przecież zmuszony do przynależności do Kościoła rzymskiego i może go bezkarnie porzucić, jeśli jego reguły go zniechęcają, wszystko jedno jakie są podstawy tych reguł". Leszek Kołakowski, cdn.

BICO
O mnie BICO

Interesuję sie działalnością polskiego wymiaru sprawiedliwości, szczególnie władzą sądowniczą, a także orzecznictwem Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Polityka