PRACA
Dziś mamy szukać maszyn do szycia i do pisania. Wędrujemy po pokojach, po mieszkaniach, piętro za piętrem. Cóż za okrutna czynność - szperanie po szafach, po zakamarkach cudzych mieszkań! Nazajutrz znów ten sam dom. Tym razem - także w kolejności od najwyższego piętra do parteru - wynosimy kryształy, porcelanę, srebro. I znosiło się pośród milczących klatek schodowych, martwych podwórek, wymarłych kamienic zastawy, serwisy, platery.
Nasze codzienne powroty z "pracy" do koszar przez ulice, byłe ulice lub ślady ulic Warszawy były coraz bardziej milczące. Od czasu do czasu starsi ode mnie szpetnie klęli. Wracaliśmy zawsze przez Szucha. Tu rewidowano nas skrupulatnie, skutecznie. Tych, przy których znaleziono cenniejsze przedmioty, bito. Po tej operacji zabierał nas ten z bródką i prowadził na ciepły posiłek, czyli na miskę rozgotowanej brukwi lub innego zielska. Relacja Zbigniewa Książczaka, przymusowego uczestnika niemieckich plądrowań.
Źródło: Almanach Powstańczy 1944.
Interesuję sie działalnością polskiego wymiaru sprawiedliwości, szczególnie władzą sądowniczą, a także orzecznictwem Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura