Patrol
Blisko budynku chodnikiem szła w stronę placu Zbawiciela kobieta lat około czterdziestu, może pięćdziesięciu. Z wyjątkiem średniej wielkości ręcznej torby innego bagażu nie miała. Skąd się wzięła w biały dzień w tym rejonie, trudno było dociec. Sami Niemcy, którzy wyjechali w tym momencie łazikiem z ulicy Litewskiej byli zaskoczeni jej obecnością. Było ich czterech. [...] Zatrzymali pojazd i przywołali kobietę do siebie. Wysiedli z samochodu i wprowadzili kobietę do bramy wjazdowej na teren fabryki "Motor". [...] Z tej strony słyszeliśmy już z daleka krzyk i lament tej kobiety. Była bita przez Niemców. Nie chciała wypuścić z rąk trzymanej kurczowo torby. Jeden z Niemców z boku przyłożył jej pistolet do głowy i zastrzelił. Po tych przejmujących krzykach kobiety nastąpiła przeraźliwa cisza. Nastąpił znamienny moment. Niemcy widzieli wokół siebie opustoszałe ruiny wypalonych domów. Byli pewni, że tutaj nikogo oprócz nich nie ma. Jednak jak gdyby czuli na sobie nasz wzrok. [...] Te chwile niepewności Niemcy pokryli głośną rozmową i rubasznym śmiechem. Z wysypanej na ziemię zawartości torebki zaczęli coś wybierać i ładować po kieszeniach. Prowadząc głośną rozmowę wyszli na ulicę i odjechali. Po kilku dniach któryś z patroli zepchnął zwłoki do piwnicy budynku. Relacja Antoniego Czarkowskiego, "robinsona"
Źródło: Almanach Powstańczy 1944.
Interesuję sie działalnością polskiego wymiaru sprawiedliwości, szczególnie władzą sądowniczą, a także orzecznictwem Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura