Podczas gdy cały kraj zajmuje się kulisami afery hazardowej i przetasowaniami personalnymi w rządzie, Totalizator Sportowy (TS) spokojnie wprowadza poważne zmiany w swojej flagowej grze - Dużym Lotku (DL). Stanowi ona główne źródło dochodów TS i regularnie zasila budżet państwa niebagatelnymi kwotami na sport i kulturę. Efekt finansowy tej zmiany będzie podobny jak w przypadku wejścia w życie kwestionowanych zapisów ustawy hazardowej: uszczuplenie wpływów do budżetu państwa. Choć nie można tu mówić o korupcji, lecz raczej o niekompetencji, pazerności i arogancji Zarządu TS oraz braku nadzoru nad TS przez właściwe ministerstwa, to jednak za zarzynanie kury, która znosi złote jajka, nikomu włos z głowy raczej nie spadnie.
Od ponad dwóch lat liczba zakładów zawieranych w Dużym Lotku systematycznie spada, więc spadają także dochody z gry. Według ostrożnych szacunków, od początku 2008 roku spadek ten wynosił około 40% (styczeń 2008 do czerwiec 2009). Gra dramatycznie traci na popularności, mimo tego, że każdemu rzucają się w oczy płatne ogłoszenia o kumulacjach. Pojawiają się one w prasie, radiu, telewizji i internecie o wiele częściej niż dwa lata temu. Co oznacza ten zalew reklamy? Oznacza, że w poprzednim losowaniu znowu nikt nie trafił „6”. Dlaczego nikt nie trafił? Ponieważ zawarto za mało zakładów, a zawarto mniej zakładów, bo grających po prostu nie stać na grę w DL.
Od pokoleń Duży Lotek był obecny w życiu wielu Polaków nie jako niekontrolowany hazard ale jako rodzaj nieszkodliwej rozrywki. Jeden przykładowy ośmiozakładowy kupon był wysyłany przed każdym losowaniem. Wysyłał dziadek, wysyłał ojciec, wysyłał syn. Po każdym losowaniu sprawdzanie ulubionych numerków dostarczało, za niewielkie koszty, przeważnie tylko dreszczyku emocji. Dla ogromnej większości grających kończyło się zwykle tylko na emocjach. Wygrana zawsze miała przyjść w następnym losowaniu. I tak to się kręciło.
Hazard cenowy Totalizatora
Jeszcze w 2006 roku jeden zakład kosztował 1,25 złotych, więc za kupon ośmiozakładowy trzeba było wyłożyć 10 złotych. Przy ośmiu losowaniach w miesiącu wydatki na DL wynosiły wtedy 80 złotych. Po podniesieniu opłaty do 2 złotych za zakład koszty miesięczne gry wzrosły do 128 złotych. W połowie 2007 roku Totalizator wprowadził trzecie losowanie w tygodniu. Koszty miesięczne regularnej gry wzrosły do 192 złotych. I ta właśnie zmiana, wprowadzenie trzeciego losowania w tygodniu, spowodowała odpływ graczy z Dużego Lotka. Totalizator zdaje się tego nie zauważać i brnie w zwiększanie kosztów grającego. Od 9 października 2009 roku jeden zakład w grze przemianowanej na Lotto będzie kosztował 3 złote. Koszty miesięczne znowu zdecydowanie wzrosną - do 288 złotych.
W tej sytuacji pytanie, czy gracze zaakceptują koszt 288 złotych miesięcznie, skoro ich sprzeciw, wyrażony wycofywaniem się z gry, wywołał już koszt 192 złotych, wydaje się czysto retoryczne. Zarząd jednak zdaje się nie rozumieć konsekwencji kolejnej podwyżki argumentując, że gra zyska na popularności za sprawą wyższych wygranych i częstszych kumulacji.
Koszt gry w Dużego Lotka/Lotto, od 2006 roku wzrósł o 360%. Jak to się ma do wzrostu dochodów przeciętnej rodziny? Z czegoś co było przede wszystkim rozrywką dla zdecydowanej większości grających, zrobiono kosztowny hazard, na który większość grających nie będzie mogła sobie pozwolić.
Totalizatorowy koncert życzeń
Oczywiście oficjalnie spadek dochodów Totalizatora nie ma żadnego związku z wprowadzanymi zmianami cenowymi. Według przedstawicieli spółki zmiany wprowadzane są na życzenie grających. Zarząd poznał pragnienia graczy zlecając szereg badań i analiz: ludzie chcą wygrywać więcej. Na takie dictum Totalizator może tylko podnieść ceny, by mieć z czego te wyższe wygrane wypłacić. Nieco dziwić może jednak, że tylko grający w Dużego Lotka ciągle domagają się wyższych wygranych. Grający w Express Lotka nadal grają za 1,25 złotych, tak jak w pierwszej połowie 2006 roku. Najpewniej analizy wykazały, że grający w Express Lotka to zupełnie inny gatunek graczy.
Tak naprawdę Zarząd ma świadomość, że podobne ruchy wobec Express Lotka czy innych gier z krótszą tradycją niż Duży Lotek, byłyby gwoździem do ich trumny. Natomiast w przypadku Dużego Lotka, mimo dwukrotnego zmniejszenia się liczby zawieranych zakładów, można ze stawkami jeszcze zaszaleć, wszak w czerwcu 2009 roku było to nadal około 70 mln zakładów (do kasy Totalizatora trafiło 56 mln zł, mniej więcej tyle samo przeznaczone zostało na wygrane, 28 mln zł poszło do budżetu państwa).
Kampania dezinformacyjna
Na początku września rzecznik Totalizatora Piotr Gawron zorganizował konferencję prasową, na której zapowiedział (a za nim powtórzyło to wiele mediów) takie oto rewelacje związane z najnowszymi zmianami w Dużym Lotku: gwarantowane 2 miliony złotych za trafienie „6”, kumulacje w wysokości nawet 50 mln złotych, 5,3 tysiąca złotych za „5", 240 zł za "4", 20 złotych za „3”. Wreszcie, na przełomie września i października, na stronach internetowych TS zamieszczczono oficjalny regulamin Lotto (dawniej Duży Lotek), dzięki czemu można te informacje zweryfikować.
Po pierwsze nie ma gwarancji 2 mln złotych za „ 6”, jest za to warunkowo (!) gwarantowana PULA 2 mln złotych do podziału na wszystkie „6” które padną w danym losowaniu. To oznacza, że jeżeli będzie dziesięć „6”, to gwarantowana wypłata dla każdego zwycięzcy wyniesie tylko 200 tys. zł, a i to tylko pod warunkiem, że Totalizator będzie miał środki finansowe na dopłatę do puli. Będą więc możliwe sytuacje w których pula na „6” nie zostanie wyrównana do 2 mln złotych i wtedy zwycięzcy otrzymają mniej niż nawet te 200 tys. złotych. Po drugie środki na dopłaty do gwarantowanej puli mają pochodzić z nieodebranych wygranych za poprzednie okresy. Totalizator przejmuje więc nieodebrane wygrane i głośno chwali się tym, że będzie dopłacać, ale milczy o tym z jakich pieniędzy. Przechwałki Totalizatora brzmią szczególnie pusto, gdy weźmie się pod uwagę, że bardzo mało prawdopodobne jest wystąpienie sytuacji, w której konieczna okaże się (warunkowa) dopłata do "6". Ostatnio większość losowań w których pada "6" to losowania z kumulacją, Z dużym prawdopodobieństwem Totalizator nie będzie więc musiał dopłacać by zapewnić gwarantowaną pulę w tych losowaniach. "6" rzadko padają w losowaniu bez kumulacji, bo zawieranych jest zbyt mało zakładów. Po trzecie nieprawdziwe są informacje o wysokości wygranych za „5” (5,3 tys. zł) i „4” (240 zł). Pula na „5” będzie wręcz zmniejszona: z obecnych 10 % do 8 %. Wysokości wygranych dla „5” i „4” będą obliczane na dotychczasowych zasadach, a więc wysokości wygranych będą się różnić w zależności od losowania. Po czwarte, choć prawdą jest że wygrana za ”3” wzrasta z 16 do 20 złotych, to jednak nowa wygrana nie pokrywa kosztu ośmiozakładowego kuponu jak było dotychczas. Totalizator Sportowy jako spółka skarbu państwa powinien dbać o swoją wiarygodność. Z pewnością nie służy temu sposób w jaki informowano o najnowszych zmianach w Dużym Lotku.
Nie jest to głos w obronie grających, bo doświadczenie pokazuje, że oni sami zadbają o swoje kieszenie, rezygnując z gry opartej na nierealnych warunkach finansowych. Kontynuowanie tej strategii spowoduje, że Lotto nie będzie generować istotnych dochodów i stanie się kolejną niszową grą. I być może właśnie o to chodzi Zarządowi Totalizatora: by Lotto straciło na znaczeniu, robiąc miejsce dla nowej gry? Jednak niezależnie od planów i intencji Zarządu warto zadać sobie pytanie: czy budżet państwa stać na drastyczny spadek wpływów generowanych przez Duży Lotek/Lotto?
Inne tematy w dziale Polityka