Pierwsze, to cud.
Perspektywa poznania prawdy. Prędzej czy później coś w światowej polityce się wydarzy, ktoś w końcu jakąś informację uwolni – dokument, ekspertyzę, oryginalne zdjęcie, zeznanie świadka. Przedsmak otrzymaliśmy wraz z pojawieniem się prof. Cieszewskiego, wraz z analizą zdjęć satelitarnych, sprawdzaniem ich autentyczności. Niestety, nikt w poważny sposób nie weryfikuje podanych przez profesora ustaleń. Tymczasem wystarczyłoby kilku odważnych profesorów i jedno międzynarodowe sympozjum naukowe. Najlepiej takie, które wymknie się służbom spod kontroli. Do tego krótki okres gwałtownie zwiększonego napięcia, jedno malutkie zamieszanie.
Drugie, to cud mniejszy.
Głos opozycji czysty jak dzwon - bez obrzydliwego lawirowania w sprawach najważniejszych. Wystarczyłaby niewielka choćby wiosna, niewielkie ożywienie wewnątrz PiS-u. Wystarczyłoby zabrać się poważniej za raporty Millera/MAK-u, za dokumenty oficjalne, wykonać kilka ekspertyz, sporządzić kompetentny raport. Świat po druzgocącej kompromitacji „stenogramów” cytowanych w oficjalnych dokumentach nie byłby już taki sam. Bełkot by się skończył. Dlaczego zatem trwa?
Trzecie, to nasze indywidualne wysiłki.
Skoncentrowane wokół trzech biegunów – kościoła, szkoły i strzelnicy. To ostatnie rozumiane jako uprawianie sportu, tworzenie grup paramilitarnych, organizowanie inscenizacji historycznych, wspieranie sensownych inicjatyw MON-u, tworzenie kreatywnych firm informatycznych oraz ośrodków analitycznych. Dodałbym do tego wysiłki Polaków skoncentrowane na projektach medialnych i biznesowych - w tym artystycznych, naukowych, sportowych i edukacyjnych - na projektach, które likwidują tworzone przez polityków podziały, zmniejszają napięcie, generują rozwój. Na tym polu możemy – mimo wszystko – sporo zdziałać, zbudować trwały potencjał. Również finansowy. Wspieranie społeczeństwa Ukrainy powinno przybrać przede wszystkim wymiar gospodarczy. Gdy damy z siebie wszystko, powinniśmy się jako naród obronić.
A polityka? Niestety, zmiany w tym obszarze zależały od nas w mniejszym stopniu. System w III RP okazał się przesterowany, reżyserom poszło stanowczo za dobrze. Wynik wyborów ustawiają dziś właściciele mediów, wybrane instytucje finansowe, ośrodki kreowania „sondaży”. Postkomuna trzyma się władzy uporczywie powiększając chaos. Gorzej - chce żyć w chaosie, niewiele potrafi i niewiele ze współczesnego świata rozumie. Gdy tymczasem Polacy z chaosem pracowicie walczą, próbują jakoś przeżyć, utrzymać się na powierzchni, podział stale się pogłębia ... Na szczęście pewne możliwości wpływu stopniowo przejmujemy. Wydarzenia na Majdanie dowodzą, że odważny naród może wpływać na sytuację. Wystarczyłoby politykom – z otoczenia Tuska, Michnika oraz Macierewicza - stale się przyglądać. Muszą mieć świadomość, że znaleźli się pod uważną społeczną obserwacją; że opowiadanie ekscytujących bajek o wybuchach, bądź ich braku, dzisiaj już nie wystarczy. Gdyby kontynuowali dotychczasowe kłamstwo staną się całkowicie niewiarygodni. Efekty dostrzegą w spadających nakładach, w zmniejszonej oglądalności kontrolowanych przez siebie mediów, w zaskakującej ciszy. Byłby to pomruk nadciągającej nieuchronnie zmiany. Bloger Adam Mickiewicz pisał trafnie kilka lat temu:
"Nasz naród jak lawa
z wierzchu zimna i twarda, sucha i plugawa
lecz wewnętrznego ognia sto lat nie wyziębi
Plwajmy na tę skorupę i zstąpmy do głębi ..."
Inne tematy w dziale Polityka