fragment dyskusji pod najnowszą notką blogera E2RDO:
"Rosjanie grali na zamach już w raporcie MAK bezczelnie sugerując lądowanie przed markerem bliższej, kilometr przed progiem pasa .... Wszystko w dobie GPS ...."
Grali, ale tylko dlatego, że katastrofy lotniczej na lotnisku Siewiernyj nie było.
Tymczasem strona polska - zarówno rząd jak i opozycja - musi się upierać, że katastrofa była. To powoduje, że "katastrofa" z 10.04.2010 może być z rosyjskiego punktu widzenia byle jaka - trochę CFIT, trochę zamach, wybuchy jakieś, sowieckie "żarty" z zawartością trumien. Krótko mówiąc - byle co. I tak wszystkie rosyjskie wpadki (i "dowcipy") przykryją polscy politycy. Rządowi i opozycyjni. Działając wspólnie i w porozumieniu na rzecz "katastrofy". Tym samym coraz głębiej brnąc, pogrążając się, nie mając już w zasadzie wyjścia.
Gdyby faktycznie na Siewiernym rozbił się polski Tupolew, to mamy wyłącznie dwa warianty:
1. politycy rosyjscy na najwyższym szczeblu wiedzieli wcześniej, że do takiej katastrofy/zamachu dojdzie.
2. politycy na Kremlu nie wiedzieli o zbliżającej się katastrofie. Była to dla nich niespodzianka.
I.
W pierwszym wariancie rosyjskie służby posadziły w dobrze umieszczonym oknie hotelu Nowyj, od strony wschodniej, Wiśniewskiego. Tylko po to, żeby sobie cały zamach sfilmował. Następnie wpuścili go na placyk, pozwolili zauważyć czarną skrzynkę ułożoną na jego drodze ... pozwolili też działać Koli, który sfilmował strzały i polskie jęki. Tak się jednak składa, że w Polsce nikt - z Zespołem Parlamentarnym na czele - nie zastanawiał się nigdy nad sensem tego typu rosyjskich materiałów propagandowych - filmów, filmików, zdjęć. Nikt też ich nie badał. Od ponad trzech lat. Dlaczego?
Dlaczego nikt w Polsce nie zastanawiał się nad pytaniem - po co był tam Kola, po co Wiśniewski/Śliwiński, po co inni od fotografowania i od filmowania??? Po co, skoro dokonywał się tam straszny zamach?
Zwolennicy hipotezy inscenizacji powiedzą, że wszystkie te materiały, to tylko inscenizacja; że filmy zostały przygotowane przed katastrofą/zamachem. Miały wytworzyć określony obraz u widza, wywołać w nim pewne emocje, z tym że z prawdziwą katastrofą lotniczą mają niewiele wspólnego. Tak powiedzą zwolennicy hipotezy inscenizacji. Ok.
Ale co powiedzą na ten sam temat zwolennicy hipotezy Millera/Laska bądź Macierewicza? To samo? A jeżeli tak, to które materiały uznaliby za autentyczne, nie podrabiane, które zaś okażą się wyłącznie polsko-rosyjską produkcją propagandową? Pochodzącą najczęściej z dni przygotowań przed katastrofą. Czy umieliby takiego rozróżnienia dokonać? A jeżeli nie umieją, to co badają?
II.
W wariancie drugim zarówno filmik Koli, jak i film Wiśniewskiego, to zjawiska autentyczne. Nic tu nie było wcześniej przygotowane ani reżyserowane. To prawdziwe świadectwa tego, co stało się na Siewiernym. Dlaczego w takim razie Antoni Macierewicz tych materiałów nie bada? Dlaczego nie skierował ich do ekspertyzy? Dlaczego wstrzymuje się z wszelkimi ekspertyzami od ponad trzech lat? Otrzymałby przecież potwierdzenie swojej hipotezy.
Dlaczego Antoni Macierewicz nie zaprosił nigdy na wysłuchania załogi Jak-a 40 (w pełnym składzie) ani wszystkich pasażerów polskiego samolotu, ani choćby polskich mieszkańców hotelu Nowyj? Dlaczego Zespół Parlamentarny broni się przed badaniem faktów z okolic lotniska Siewiernyj z tego feralnego poranka? Dlaczego?
Hipoteza inscenizacji odpowiada jasno na wszystkie tego typu pytania - polska strona zmuszona jest udawać, że na lotnisku Siewiernyj miała miejsce katastrofa lotnicza o nieustalonym przebiegu. Musi udawać bez względu na wszystko, bez względu na jakikolwiek ujawniony fakt czy incydent. Stąd nie ma zamiaru niczego zbyt szczegółowo badać.
Taką postawę widać doskonale w zachowaniu Posła Antoniego Macierewicza. Także byłego ministra Jerzego Millera, inż. Laska i wielu innych.
Inne tematy w dziale Polityka