Nawiążę do niezwykle pożytecznej akcji, jaka miała miejsce trzy dni temu w polskim Sejmie. Otóż 07.07.2011 zaprezentowano tam, w obecności kilkudziesięciu zagranicznych dziennikarzy, angielskie tłumaczenie sformułowanych przez polską stronę rządową uwag do raportu komisji MAK na temat katastrofy smoleńskiej. Tłumaczenie, przygotowane przez specjalistyczną firmę, powstało z inicjatywy Stowarzyszenia Katyń 2010.
Dodajmy, że Międzypaństwowy Komitet Lotniczy odmówił kilka miesięcy wcześniej umieszczenia rosyjskojęzycznej wersji tego dokumentu na swojej stronie internetowej.
Propagowanie polskich uwag do raportu MAK stanowi - bez najmniejszych wątpliwości - działania w bardzo dobrym kierunku. Zarówno w sensie politycznym, jak i w ramach poszukiwania prawdy o Smoleńsku. Także prawdy o Tusku, o zakłamanej posowieckiej ekipie Platformy, o panującym dziś w Polsce reżimie.
W związku z cenną inicjatywą energicznych, mądrych osób ożyła – odłożona chwilowo na bok - sprawa wyboru skutecznej narracji przy omawianiu Tragedii Smoleńskiej. Okazuje się, że problem z wyborem właściwej wersji dotyczy dziś nas wszystkich. Nie tylko rodaków popierających rząd PO. Mamy oto aktualnie do czynienia z czterema równoległymi narracjami na temat przebiegu wydarzeń 10.04.2010 roku.
Z pierwszą absurdalną, skierowaną do polskich idiotów, opartą wyłącznie na zakłamanym raporcie MAK; na ruskiej, propagandowej historyjce wymyślonej przez funkcjonariuszy Putina. Nie liczącej się z jakimikolwiek realiami, z jakimkolwiek prawdopodobieństwem, tym bardziej z prawdą. Zawierającą w sobie mnóstwo sprzeczności i żadnych dowodów. Dosłownie żadnych!!!
Z drugą, wywnioskowaną z raportu MAK (po uważnej analizie), także z polskich uwag do tego raportu, wskazującą wyraźnie na zamach terrorystyczny. Przeprowadzony 15 m nad poziomem ziemi, kilkaset metrów od progu pasa, kilkaset metrów od miejsca filmowanego przez S. Wiśniewskiego. Wersja ta została oparta na zapisie FMS-a - TAWSa. Dość szybko zamieniła się w oficjalną hipotezę podtrzymywaną dziś przez PiS oraz przez Gazetę Polską. Jest klarowna. Nie wyjaśnia - niestety - ogromnej ilości wątpliwości, jakie nasuwają się po dokładniejszej analizie materiałów dostępnych w mediach.
Z trzecią, próbującą łączyć wersję drugą z teorią „maskirowki”. Co oznacza, że do zamachu na polską delegację doszło co prawda na lotnisku Siewiernyj (lub tuż obok), jak zakłada narracja numer dwa, jednak w relacjach medialnych rosyjsko-polskich posłużono się niemal wyłącznie „maskirowką”.
W ramach teorii ruskiej inscenizacji zakładamy, że w internecie stykamy się zazwyczaj z zakłamanymi relacjami oraz nieprawdziwymi, brutalnie zmanipulowanymi zdjęciami. Poziom dezinformacji w tzw. "relacjach na żywo", we "wspomnieniach", na zdjęciach i filmach związanych z 10.04.2010 jest już na tyle znaczący, że niemożliwe okazuje się wyciąganie na tej podstawie jakichkolwiek spójnych wniosków. Świadkowie najczęściej w oczywisty sposób kłamią.
Narracja trzecia pozwala wyjaśnić wiele sprzeczności wynikających z analizy dostępnych materiałów. Nie ułatwia nam jednego – poznania prawdy. Bez dostępu do dowodów bezpośrednich poznanie prawdy jest w tym przypadku niemożliwe.
Wreszcie wersja czwarta, z której wynikałoby, że lotnisko Siewiernyj pod Smoleńskiem służyło wyłącznie do zorganizowania teatralnej inscenizacji. Podczas gdy prawdziwy zamach przebiegał w zupełnie innych miejscach. W tym ostatnim przypadku większość świadków mówi już prawdę (w poprzedniej wersji większość świadków kłamała). Bo to właśnie świadkowie, jak się zakłada, stanowili pierwszy cel manipulacji. Dlatego ich prawda jest aż tak pogmatwana.
Dobrze by nam zrobiła analiza trzech rozważanych wyżej wersji pod kątem ich prawdopodobieństwa. Jeszcze lepiej poczulibyśmy się po definitywnym wykluczeniu z rozważań narracji pierwszej, kierowanej do polskich fanów Tuska.
Obawiam się, że pozbawieni dostępu do dowodów zmuszeni będziemy do poruszania się równolegle w obrębie trzech narracji zamachowych. Co najmniej do chwili pojawienia się przekonującego dowodu. Dowodu, który jedną z trzech wyżej wymienionych wersji uczyni bardziej prawdopodobną.
Dlaczego aż cztery?
Nieporozumienia co do roli czterech odmiennych narracji, w sprawie jednego tragicznego wydarzenia, biorą się z przykładania do poszczególnych wersji nieprzystających do siebie kryteriów. Żeby w pełni zrozumieć problem z czterema sprzecznymi narracjami w odniesieniu do Tragedii Smoleńskiej wykonajmy pewien eksperyment myślowy. Spróbujmy rozdzielić Oskary pośród czterech nominowanych.
W trzech kategoriach – w kategorii narracji najbardziej absurdalnej (zawierającej największe nagromadzenie sprzeczności), w największym stopniu pozbawionej dowodów oraz najwygodniejszej dla oportunistów, dla karierowiczów - zwyciężyła bezapelacyjnie … narracja nr 1!
Wygoda tej właśnie wersji, kierowanej do ludzi bezmyślnych, bądź cwanych, jej łatwa „przełykalność” powoduje, że nagromadzenie w niej absurdów oraz całkowity brak dowodów nie stanowią specjalnej przeszkody. Narracja nr 1 ciągle znajduje swoich amatorów. Nawet na salonie 24.
Również w trzech kategoriach - w kategorii narracji najodporniejszej na zarzuty, najciekawszej politycznie oraz najłatwiej przyswajalnej (najłatwiejszej do pokazania w świetle oficjalnych dokumentów) - wygrała bez wątpienia … narracja nr 2! Aktualnie propagowana przez Antoniego Macierewicza.
W kategorii narracji koncyliacyjnej (łączącej różne punkty widzenia) zwyciężyła … narracja nr 3!
W trzech ostatnich – w kategorii narracji najtrudniej przyswajalnej, najmniej odpornej na krytykę oraz narracji bezkompromisowo poszukującej prawdy - bezkonkurencyjna okazała się … narracja nr 4!
Każda, jak z tego wynika, jest mistrzem w innej kategorii. Dlatego funkcjonują wszystkie równocześnie.
ps 1. zamieszczone poniżej zestawienie przesłanek świadczących na rzecz hipotezy "maskirowki" można znaleźć na niezwykle pożytecznej stronie
http://www.zestawienia.salon24.pl/320305,1-przeslanki-inscenizacji
autorką tego zestawienia jest "Epitwo".
"Przesłanki świadczące o inscenizacji na lotnisku Siewiernyj.
(na podstawie analizy dostępnych zdjęć z Siewiernego i dostępnych relacji świadków):
PRZED
1. Brak jakiejkolwiek dokumentacji dotyczącej wylotów z Okęcia. Brak dokumentów z odprawy pasażerów Tu-154. Brak dokumentacji, kto gdzie w samolocie siedział. Nieznany jest rozkład miejsc siedzących w samolocie Tu-154M.
2. Brak dokumentacji z COP.
3. Brak w nagraniach z czarnych skrzynek (MAK) śladów rozmowy o wyborze lotniska zapasowego, mimo że dyplomaci w takich rozmowach uczestniczyli.
4. Trwające do dzisiaj trudności z ustaleniem przebiegu wydarzeń przed, po i w trakcie katastrofy; zwłaszcza wielotygodniowe trudności z ustaleniem godziny katastrofy (8:56, 8:50, 8:41 czy może jeszcze jakaś inna?)
FAZA UPADKU
5. Fakt, że żaden z oczekującej na Prezydenta delegacji pracowników Ambasady - oddalonych od epicentrum o ok. 800 metrów - nie usłyszał uderzenia 90-tonowej ( czyli ważacej tyle, ile około 90 samochodów ) maszyny o ziemię.
6. Brak wyraźnego krateru po upadku 90 tonowej maszyny - mimo błotnistego terenu powinien być wyraźny.
7. Brak wyraźnego zniszczenia lasu przez spadający samolot lub jego części.
8. Brak pożaru paliwa (12-13 ton według stenogramów MAK!).
9. Diametralnie różne opinie świadków na temat zapachu paliwa - od "brak wyczuwalnego paliwa po katastrofie" (S.Wiśniewski) do "intensywny zapach paliwa" (G.Kwaśniewski).
10. Brak niespalonego paliwa na pobojowisku.
11. Brak osmalenia pożarowego jakiejkolwiek części wraku.
12. Fakt, że silniki nie są gorące i roślinność wokół nich nie wykazuje oznak przypalenia.
13. Fakt "dogaszania" wraku przez zaledwie kilka osób palących papierosy.
14. Fakt, iż elementy " dogaszane" nie były gorące - strażacy poruszali się po nich swobodnie w kilka minut po rzekomym zdarzeniu.
15. Fakt, iż elementy "dogaszane' nie parowały, co powinno zaistnieć przy dużej różnicy temperatury leżących elementów i otoczenia.
16. Fakt, iż silniki samolotu, ważące ponad 2 tony i rozgrzane podczas lotu do kilkuset stopni, nie spowodowały pożaru suchych traw na polance.
17. Brak na zdjęciach saletitarnych istotnych ognisk pożarowych na terenie" katastrofy" 10 kwietnia - obecność takich ognisk stwierdzono (przekaz satelitarny) dokładnie na tym samym terenie 9 kwietnia.
18. Widoczne na zdjęciach różnice w ukształtowaniu i warunkach geo-fizycznych pobojowiska: "znikające murki", teren grząski lub porośnięty suchą trawą. Widoczne przesłanki wykonywania zdjęć w różnych miejscach, bądź poddawania ich daleko idącemu retuszowi.
19. Śpiew ptaków (wyraźnie słyszalna zięba) na filmach kręconych tuż po zdarzeniu przez S.Wiśniewskiego/Śliwnińskiego (przedstawianego w rosyjskiej tv jako Śliwinski) i w "filmie Koli". Tymczasem upadek rozpędzonych 90 ton i huk tym spowodowany powinien był wypłoszyć ptaki.
20. Obecność zawiesia (element liny używanej do zrzutu) na "filmie Koli".
21. Obecność na zdjęciu łańcucha przy ogonie wraku (możliwa pozostałość po linie do zrzutu).
22. Brak zdjęć miejsca 'katastrofy" z lotu ptaka.
OFIARY
23. Brak na miejscu 96 ciał i ok 100 foteli - świadkowie mówią o kilku ciałach, na zdjęciach widoczny jest jeden fotel. Rosyjskie pielęgniarki relacjonują, ze "najpierw było 5 ciał a potem od razu prawie 90". Relacje pielęgniarek rosyjskich są niespójne. Pochodzą jakby z innego miejsca zdarzenia.
24. Brak zdjęć z akcji ratunkowej. Brak aktywnych służb medycznych, co sugeruje nieprowadzenie w miejscu rzekomej "katastrofy" jakiejkolwiek akcji ratunkowej.
25. Brak na miejscu krwi.
26. Brak na miejscu rzeczy należących do pasażerów: ubrań, toreb, walizek, dokumentów, komórek, laptopów, swetrów, czapek, mundurów, marynarek, generalskich czapek etc.
27. Brak zdjęć dokumentujących w pełni i w funkcji czasu sytuację - od zaistnienia wypadku do wywiezienia wszystkich ciał. W tym zwłaszcza zdjęć dokumentujących miejsca (i czas) odnalezienia ciał poszczególnych Ofiar.
28. Brak dokumentacji miejsca logowania telefonów komórkowych, z których odbyły się połączenia z pokładu samolotu, w godzinach "zbliżonych" do "katastrofy" .
29. Brak na cmentarzu w Katyniu odpowiedniej ilości krzeseł dla oczekiwanej delegacji (widać wyłącznie ok.48 krzeseł z przygotowanymi parasolami).
WRAK
30. Niekompletność wraku widoczna na zdjęciach z miejsca zdarzenia.
31. Obecność rdzy i równych cięć na częściach wraku.
32. Nieobecność wgnieceń na częściach wraku.
33. Brak jakiegokolwiek ubrudzenia wraku przez olej/plyny z pociętych przewodów.
34. Widoczne na zdjęciach, równo przycięte gałęzie leżące pod częściami wraku.
35. Stosunkowo nieduży obszar rozrzutu części, teren zewsząd osłonięty, ogrodzony płotem, blisko zakładu utylizującego samolotowy złom.
36. Widoczne na zdjęciach różnice w obecności poszczególnych części samolotu. "Przemieszczające się" lub nagle pojawiające się fragmenty samolotu.
PO ZDARZENIU
37. Niemożność ustalenia przebiegu wydarzeń po "katastrofie" na terenie Smoleńska. Problem z ustaleniem czasu pobytu świadków - dyplomatów i innych - na lotnisku i na cmentarzu. Brak dokumentacji zdjęciowej i filmowej z prawosławnej, a potem z katolickiej mszy. Także z wyjazdu delegacji pociągiem do Polski.
38. Trudności z ustaleniem przebiegu wydarzeń po katastrofie w Polsce.
39. Nieznany przebieg spotkania polskich spec-służb z oficerem łącznikowym FZB. Brak ustaleń w sprawie monitorowania tragicznego lotu. Zwłaszcza po stronie polskiej.
40. Zastanawiający czas przejęcia obowiązków przez Marszałka Sejmu. Na kilka godzin przed odnalezieniem i identyfikacją ciała Prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
41. Manewry wojskowe - prowadzone pod kątem uwolnienia uprowadzonego samolotu należącego do sąsiadującego (do Rosji) państwa NATO - trenowane intensywnie w Rosji w tym samym czasie (ok 10 kwietnia). Trenowane przez dziesiątki tysięcy żołnierzy specnazu.
42. Wykazane związki Amielina ze specnazem. Najaktywniejszego rosyjskiego "blogera-amatora lotnictwa", niezwykle skoncentrowanego na analizowaniu Tragedii Smoleńskiej, podrzucającego polskim internautom "tropy" oraz "fachowe" interpretacje.
43. Udowodnione celowe zerwanie linii energetycznej w Smoleńsku. Zerwanej o godzinie 8:39:35 (z pewnością nie przez Tu-154), ponownie włączonej o godzinie 8:41:11 (5 sekund po rzekomej katastrofie).
44. Brak jakiejkolwiek akcji o charakterze poszukiwawczo-ratowniczym w chwili ogłoszenia "wypadku".
Nie uruchomiono (z nieznanych powodów) Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, Lotniczej Grupy Poszukiwawczo-Ratowniczej, 36 Sp. Pułku, ani Powietrznej Jednostki Ewakuacji Medycznej. W sprawie ratowania Ofiar Tragedii polskie władze nie wykonały żadnego kroku."
Dyskusja w ramach narracji numer 4 odbywa się na kilku znaczących blogach. W tym na blogu Free Your Mind.
ps 2.
Stan naszej wiedzy na dzisiaj. Oto ranking najbardziej dobitnych przesłanek przemawiających za poszczególnymi narracjami. W nawiasie podaję najmocniejsze argumenty przeciwko każdej z nich.
Narracja nr 1 - wnioski zapisane w raporcie MAK, przekonanie utrwalane w mediach; (przeciwko - brak dowodów, całkowity brak dostępu do jakichkolwiek dowodów bezpośrednich, sprzeczności zawarte w samym raporcie MAK, zapis FMS, filmik Koli, gigantyczna dezinformacja w mediach).
Narracja nr 2 – zapis FMS/TAWS; (przeciwko - zeznania i filmik S. Wiśniewskiego, zdjęcia opublikowane w Internecie, zeznania niemal wszystkich świadków, zwłaszcza polskich, pt. „nic nie widziałem, nic nie słyszałem”).
Narracja nr 3 – zerwana linia energetyczna 8:39:35, złamana brzoza, 8.56 – podawana oficjalnie godzina katastrofy, 8.50 – Tu-154M rzekomo zniknął z rosyjskich radarów, plus to wszystko, co świadczy p-ko narracji nr 2 w połączeniu z zapisem FMS; jeżeli zapis FMS okaże się kiedyś niepodważalny, to zostanie udowodniona ta właśnie wersja wydarzeń; (przeciwko - brak zdjęć, które w wiarygodny sposób pokazywałyby szczątki strąconego samolotu już po wybuchu, brak zdjęć ciał ofiar oraz brak wiarygodnych śladów na miejscu zamachu).
Narracja nr 4 – zeznania i filmik S. Wiśniewskiego; dodatkowo to wszystko, co świadczy przeciwko narracji nr 2 i 3, plus to, co świadczy za narracją nr 3 oprócz zapisu FMS; (przeciwko – zapis FMS/TAWS).
ps 3.Ponieważ postacią, którą najwyraźniej zamierza posługiwać się propaganda postkomunistyczna - w tym "Polityka", "Gazeta Wyborcza" ... - jest ks Henryk Błaszczyk; ksiądz opowiadający o swoim pobycie w Moskwie tuż po Tragedii, ksiądz podtrzymujący usilnie rosyjską - nie wiadomo, w jakim stopniu prawdziwą - laurkową dla rosyjskich władz wersję wydarzeń z kluczowych dni spędzonych - według jego oświadczenia - w stolicy Rosji, pojawiła się okazja by przypomnieć innego Henryka Błaszczyka i inną, niezwykle wymowną historię:
"Henryk Błaszczyk, syn ubeka
Jak wiadomo, cała prowokacja kielecka zaczęła się od puszczenia pogłosek o porwaniu przez Żydów małego Henryka Błaszczyka, który - jak głoszono - przypuszczalnie padł ofiarą mordu rytualnego. W rzeczywistości mały Henryk był ukrywany w jakimś nieznanym miejscu. Wśród tych, którzy rozpowszechniali pogłoskę, był sam Walenty Błaszczyk, ojciec rzekomo porwanego Henryka. Dziś wiemy, że ojciec rzekomo uprowadzonego chłopca był sam agentem kieleckiej służby bezpieczeństwa i działał pod pseudonimem "Przelot". O jego agenturalnej roli piszą zgodnie Michał Chęciński, były oficer WP żydowskiego pochodzenia (w tekście "Moskiewski trop" na łamach "Gazety Wyborczej" z 5 lipca 2000 r.), Krzysztof Kąkolewski w książce "Umarły cmentarz" (Warszawa 1996, s. 75) i ksiądz Jan Śledzianowski w książce "Pytania nad pogromem kieleckim" (Kielce 1999, s. 39).
Ksiądz Śledzianowski cytował w swojej książce rozmowę z Henrykiem Błaszczykiem, który jednoznacznie opowiadał o roli jego ojca i ubeków w prowokacji kieleckiej. Zapytany przez ks. Śledzianowskiego: "(...) Czy nie uważa pan, że ojciec pański w tej sprawie bardzo zawinił?", Henryk Błaszczyk odpowiedział m.in.: "Na pewno! Przecież później oni do ojca przychodzili (...) Ubowce! Ja ich znałem z widzenia. (...) Widziałem jak zakutych ludzi ściągali z samochodów... Szybko rozpoznawałem aresztowanych więźniów i tych, którzy pilnowali, bili w różny sposób, popychali, kopali. Tych ubowców rozpoznawałem potem u nas na Podwalnej. Przychodzili do ojca, palili papierosy i pili wódę (...). W naszym mieszkaniu to była taka melina UB. Nawet jeden z tych ubowców ożenił się u ojca brata z córką (...)". (J. Śledzianowski, op. cit., s. 24-25).
A oto fragment dalszego dialogu między ks. J. Śledzianowskim a Henrykiem Błaszczykiem: "- Czy ojciec za tę przysługę dla UB, że sam kłamał i 8-letniemu dziecku nakazał kłamać, coś od ubowców czy peperowców otrzymał? Jakieś pieniądze?
- Na pewno! Coś za to otrzymał (...).
- A co matka? Czy ona też była w to wmieszana?
- Nie wiem. Pamiętam, że po śmierci ojca zawsze mówiła, żeby z nikim o tym nie rozmawiać. W czasie 'Solidarności', jeszcze przed stanem wojennym, kiedy różni ludzie zaczęli się sprawą interesować i odnajdywali mnie, matka prosiła, abym nic nie mówił, bo zginę (...). (cyt. za J. Śledzianowski, op. cit., s. 25-26).
Inna sprawa, że na swój sposób zatroszczono się, żeby Henryk Błaszczyk nic nie mówił o tym, co się naprawdę stało w Kielcach w 1946 roku, związując go pracą z PZPR. Przez wiele lat, aż do rozwiązania PZPR, Henryk Błaszczyk pracował - z bronią w ręku - w ochronie gmachu Komitetu Wojewódzkiego PZPR.
Kto mordował Żydów w Kielcach?
W tendencyjnych artykułach i wypowiedziach na temat zbrodni kieleckiej 1946 roku próbowano przedstawiać ją jako wynik rozszalałych działań ogromnego tłumu "zdziczałych, krwiożerczych, antysemickich" Polaków. "Wprost" pisało na przykład, że to 20 tysięcy mieszkańców Kielc biło i mordowało Żydów. Prasa amerykańska w różnych okresach pisała o 30, a nawet 70 tysiącach mieszkańców Kielc uczestniczących jakoby w pogromie, co stanowiłoby więcej niż cała ówczesna ludność Kielc (por. K. Kąkolewski, op. cit., s. 144). Warto więc przypomnieć, że najbardziej wiarygodni świadkowie wydarzeń, jak Andrzej Drożdżeński ("Polityka", nr 28 z 1990 r.), szacują tłum na około 300 osób.
Trzeba znać dobrze topografię tamtego terenu, by wiedzieć, że na placu przed domem nad Plantami, gdzie doszło do zbrodni, w żadnym razie nie mogły się zmieścić tysiące osób, jak głoszą kłamliwi publicyści ...."
Całość w http://www.naszawitryna.pl/jedwabne_755.html
Sowieci lubią literaturę. Stąd pojawiające się w kluczowych momentach polskiej historii zbieżności nazwisk.
ps 4.
ciekawe komentarze:
@ autor
Inne tematy w dziale Polityka