marektomasz marektomasz
2029
BLOG

Czyżby Rosjanie sugerowali nam hipotezę 2M?

marektomasz marektomasz Polityka Obserwuj notkę 33

 

Ucieczka od prawdy, ucieczka od rozumu - część II

 

Omawiamy – podobnie jak w części I - hipotezę katastrofy, do jakiej doszło 10.04.2010 na lotnisku Siewiernyj. Katastrofy rozumianej jako zdarzenie losowe, bez świadomej i celowej ingerencji osób trzecich. Poprawna hipoteza powinna – jak wiadomo - w logiczny sposób zinterpretować wszelkie znane nam fakty związane ze zdarzeniem. Powinna w sposób logiczny odpowiedzieć na wszystkie pytania, jakie w związku z nakreślonym scenariuszem się nasuną.

Proponuję zanurzyć się na chwilkę, mam nadzieję po raz ostatni, w szczegóły tej hipotezy. Do wyjaśnienia mamy choćby fakty następujące:

- linia energetyczna, zerwana na trasie Tu-154 o godzinie 8.39 (według informacji smoleńskiego zakładu energetycznego),

- drewniane szopki, kupki makulatury, leżące sobie spokojnie wokół ściętej przez skrzydło Tu-154 brzozy,

- dziwacznie „ścięta” brzoza, która podobno odłamała skrzydło potężnego Tu-154,

- przybywające na miejscu katastrofy elementy (ze zdjęć satelitarnych), przybywające 11-13 kwietnia 2010 roku, obracające się, przemieszczające się na znacznych odcinkach,

- trajektoria lotu Tu-154 w ostatnich sekundach.

Na razie wystarczy. Spróbujmy podane wyżej fakty dopasować jakoś do naszej teorii (część I).

Sprawę linii energetycznej łatwo jest wyjaśnić. Na przykład, że takiego faktu nie było. Incydent sfabrykowały rosyjskie służby w porozumieniu z zakładem energetycznym, z gubernatorem obwodu smoleńskiego, w celu wzmocnienia dezinformacji, w celu uwiarygodnienia podejrzenia zamachu. Jak pamiętamy z części I, zamachu tak naprawdę nie było, była przypadkowa katastrofa, jednak zamach postanowiono Polakom zasugerować w celu pognębienia rządu mgr Tuska.

Gorzej ma się sprawa z drewnianymi szopkami oraz z kupkami makulatury wokół ściętej brzozy. Tu pojawiają się już dwie interpretacje (w świetle badanej hipotezy). Pierwsza – musiano to wszystko błyskawicznie wybudować, podrzucić, już po katastrofie. Zwłaszcza drewniane, byle jakie szopki wyglądające na mocno wiekowe i zapuszczone, czyli naturalne. W tym wypadku ujawnia się równolegle gigantyczny problem ustalenia ścieżki ostatniej fazy lotu Tu-154. Jak samolot ściął skrzydłem brzozę? Jakie miał precyzyjnie ułożenie przy brzozie? Dlaczego ocalały nietknięte drzewa znajdujące się za brzozą, na hipotetycznej ścieżce wskazywanej przez MAK? W tej hipotezie mamy zatem same zagadki. Najważniejsza - jak zdołano coś takiego, jak szopka, naturalnego i zapuszczonego, błyskawicznie wybudować? Najprawdopodobniej między godziną 8.45, czyli najwcześniejszym możliwym momentem podjęcia na Kremlu decyzji o inscenizowaniu zamachu, a godziną 8.50 - czyli, przed pojawieniem się na miejscu Wiśniewskiego z kamerą. I po co? A także zagadkę ścieżki ostatniej fazy lotu samolotu ścinającego brzozę.

Druga hipoteza, bardziej prawdopodobna, że Tu-154 leciał jednak jakoś inaczej, inną ścieżką. Dzięki temu szopka się zachowała -  ale samolot spadł w końcu tam, gdzie spadł. W miejscu, które nam się od początku wskazuje. W takim przypadku szopki i makulatura stały i leżały sobie już przed katastrofą, nikt ich nie musiał błyskawicznie budować, ani podrzucać, jednak dla wzmocnienia podejrzeń zamachu – skupienia ich w ten sposób na funkcjonariuszach Putina - funkcjonariusze Putina ścięli w odpowiedni sposób brzozę. Bo skoro samolot przeleciał w innym miejscu, to ktoś jednak tę brzozę musiał na odpowiedniej wysokości po katastrofie ściąć. Co więcej, ten ktoś musiałby rozpocząć - w świetle rozważanego scenariusza przypadkowej katastrofy  - swoją pracę po podjęciu na Kremlu nieodwołalnej decyzji o inscenizacji zamachu, a zatem grubo po 8.41, a zakończyć ją przed dźwiękiem syren. Czyli, przed godziną 8.56. A właściwie przed przybyciem na miejsce Wiśniewskiego z kamerą, czyli przed godziną 8.50 czasu polskiego. W tym czasie musiałby jeszcze odebrać rozkaz od swoich dowódców, zebrać w jednostce wojskowej odpowiedni sprzęt, następnie do brzozy dobiec lub dojechać w ciężkiej mgle, wspiąć się na nią, zainstalować ładunki wybuchowe, zejść z tej brzozy ... Nie miał lekko i z pewnością się przy tym spocił. 

Przybywające na miejscu katastrofy elementy (zdjęcia satelitarne), przemieszczające się i obracające, to żaden problem do wyjaśnienia. W tej sprawie czuję się mocny. W świetle naszej hipotezy - hipotezy przypadkowej katastrofy lotniczej na lotnisku Siewiernyj – przemieszczali je i obracali nimi, jak przypuszczam, zamaskowani funkcjonariusze rosyjskich służb specjalnych. Osłabienie rządu Tuska warte było takiego wysiłku.

Wreszcie trajektoria lotu Tu-154.

Dziwacznie ścięta brzoza, odłamane skrzydło, wbijane kawałki skrzydła w tą samą brzozę (przez kolejne dni) oraz drewniane szopki, stojące spokojnie w pobliżu brzozy już po katastrofie, mogłyby wskazywać wyłącznie na jedną odpowiedź – Tu-154 leciał w ostatnich sekundach jednak jakąś inną ścieżką, niż ta sugerowana w raporcie MAK-a. Ścieżką utajnioną przez Rosjan dla wzmocnienia w Polsce podejrzeń. Samolot leciał zatem jakąś inną, tajną ścieżką (brzozę zwalił po katastrofie błyskawicznie dzielny żołnierz), ale spadł w końcu w tym samym miejscu, które Rosjanie nam od początku uczciwie pokazują. Ewentualnie spadł – sam nie wiem, co o tym myśleć – w innym miejscu. Które Rosjanie natychmiast, żeby ściągnąć na siebie jeszcze skuteczniej podejrzenia o dokonanie zamachu, utajnili.

A wszystko to dla pognębienia rządu mgr Donalda Tuska. W taki oto sposób genialni Rosjanie wykorzystali przypadkową katastrofę lotniczą do osiągnięcia w Polsce zaplanowanych celów politycznych.

 

 

W czterech pierwszych notkach udowodnione zostały, jak sądzę, dwie niezwykle ważne tezy.Teza I10.04.2010 roku na lotnisku Siewiernyj pod Moskwą z pewnością nie mieliśmy do czynienia z katastrofą lotniczą. Z katastrofą rozumianą tak, jak podano na samym wstępie w definicji. To znaczy, nie mieliśmy do czynienia ze zdarzeniem przypadkowym, losowym, pozbawionym świadomego, celowego działania osób trzecich, by je wywołać. Osób trzecich, czyli kogoś spoza pasażerów tragicznego lotu, spoza załogi.Przyjęcie założenia przeciwnego, jakoby teza o przypadkowej katastrofie lotniczej na lotnisku Siewiernyj była prawdziwa, prowadziło nas natychmiast do wniosków absurdalnych.Teza IIRosjanie w swoim raporcie, a za nimi polska Komisja, pokazują nam cały czas fałszywą, nieprawdziwą ścieżkę podejścia Tu-154 na lotnisku Siewiernyj. Co najmniej od momentu, w którym samolot zbliża się do brzozy. Przyjęcie wskazywanej nam ścieżki lotu za prawdziwą prowadziło nas także do nagromadzenia absurdów.Zwracam się w związku z tym do każdego przeciwnika, bądź nieprzekonanego do jednej z wyżej podanych tez, żeby spróbował je obalić. Odnosząc się do tych faktów oraz argumentów, jakie podane zostały w czterech krótkich poprzednich tekstach. Także w komentarzach pod nimi. Pomoże to nam w ich jeszcze głębszym uzasadnieniu. Wszystkim zależy – jak sądzę - wyłącznie na dojściu do prawdy.Po zamknięciu dyskusji na temat dwóch pierwszych tez czeka nas gorąca dyskusja na temat decydujący :Czy na filmie S. Wiśniewskiego pokazywane jest dokładnie to samo miejsce, w którym rozbił się polski Tu-154 z 96 osobami na pokładzie?Zacznijmy jednak od definitywnego rozstrzygnięcia dwóch tez podstawowych.

 

 

 

@marektomasz 

 

Widzę, że nie za bardzo są chętni do obalania zaprezentowanych przez Pana hipotez I oraz II...

Może dlatego, że hipoteza nr I, że nie była to typowa "katastrofa" lotnicza, wydaje się, że została już dość solidnie udowodniona chociażby wśród osób zajmujących się tym na salonie i to pomimo braku dostępu do podstawowych danych i dowodów. Zwrócili oni uwagę, jak chociażby FYM, na:
- dezinformację od samego początku "katastrofy" (podawany czas),
- wykluczajace się zeznania świadków,
- kolejne wersje stenogramów,
- kolejne wersje zeznań kontrolerów,
- przedziwne nagrania z wieży kontrolnej,
- akcję, a w zasadzie brak akcji ratowniczej...
i tak dalej, i tak dalej, wymieniać można dziesiątki przykładów mataczenia przez Rosjan lub tworzenia przez nich quasi-faktów.

Z kolei hipoteza nr II, której obalenie sprowadzałoby się do udowodnienia, że MAK pokazuje prawdziwą ścieżkę podejścia, również zostało w bardzo solidny sposób zakwestionowane - warto zajrzeć do blogerów, którzy bazując na przekazanych przez MAK danych udowadniają, że te dane nie trzymają się kupy -  chociażby nbd2010 czy też Eye of the Beholder. Mało tego, w zasadzie można przejrzeć polskie uwagi do raportu MAK i ... zorientować się, że bardzo podobne wątpliwości mają członkowie polskiej komisji Millera
(złe naprowadzanie polskiego samolotu).

Dlaczego nikt z przeciwników hipotezy zamachu (nieważne -  2M, czy też 1M), czyli zwolenników typowej katastrofy lotniczej oraz zwolenników twierdzenia, że MAK podał w swoim raporcie prawdziwą ścieżkę schodzenia, nie pokusił się o dyskusję z Panem?
Oto jest ciekawe pytanie :)

Pozdrawiam

ANDER  40 1585  | 24.02.2011 17:29;


 @ander"

Dlaczego nikt z przeciwników hipotezy zamachu (nieważne, 2M, czy też 1M) czyli zwolenników typowej katastrofy lotniczej oraz zwolenników twierdzenia, że MAK podał w swoim raporcie prawdziwą ścieżkę schodzenia, nie pokusił się o dyskusję?"

Ano dlatego, że sformułowałem prawdy oczywiste dla każdego mówiącego i czytającego po polsku. To tylko chciałem sprawdzić. Powszechna zgoda z tezą nr 1 oraz tezą nr 2 pozwala nam wykonać krok następny. Rozwiązać dylemat miejsca rzekomej "katastrofy", a tak naprawdę zamachu.
Musimy wreszcie rozstrzygnąć, jakie znaczenie w prawdziwym przebiegu wydarzeń miało miejsce (i makabryczna scenografia) sfilmowane przez Sławomira Wiśniewskiego.

dziękuję za komentarz i pozdrawiam


 MAREKTOMASZ 13 1139  | 24.02.2011 23:57;  


 @marektomasz"

Ano dlatego, że sformułowałem prawdy oczywiste dla każdego mówiącego i czytającego po polsku. "

Niestety, nie dla każdego. Ot, choćby taki Free Your Mind jest odporny na oczywistą oczywistość:

"Przede wszystkim wzbraniałbym się przed używaniem określeń typu „ostateczna rozprawa” - nie tylko dlatego, że 1) nie jesteśmy na etapie wiedzy o tragedii, pozwalającym nam definitywnie odrzucić scenariusz z katastrofą na Siewiernym, lecz głównie z tego powodu (bym się wzbraniał), że 2) naszym, tj. ludzi zaangażowanych w obywatelskie śledztwo dot. Smoleńska, zadaniem nie jest „zwalczanie” tego scenariusza, tylko dotarcie do prawdy o tragedii."
http://freeyourmind.salon24.pl/279085,poza-ruska-zone

SEAMAN  382 7863  | 25.02.2011 12:52;   

 

@seaman

"naszym, tj. ludzi zaangażowanych w obywatelskie śledztwo dot. Smoleńska, zadaniem nie jest „zwalczanie” tego scenariusza, tylko dotarcie do prawdy o tragedii."

Nie chodzi o zwalczanie, tylko o docieranie do prawdy. Również używając logiki. Twierdzę, że scenariusz katastrofy lotniczej w rozumieniu zdarzenia przypadkowego, losowego, ma prawdopodobieństwo bliskie zeru. W nauce zostałby uznany za nieprawdziwy. I nie tylko w nauce.

Dlatego pokusiłem się o napisanie scenariusza alternatywnego przy założeniu, że do przypadkowej katastrofy jednak doszło. Taki scenariusz jest do wymyślenia, ale jego prawdopodobieństwo wydaje się niezwykle małe. Polecam wszystkie cztery notki, nie tylko tą pierwszą.

Niewielkie prawdopodobieństwo hipotezy katastrofy podkreśla choćby opowiadanie Wiśniewskiego z wczorajszego dnia. Wyłączającego kamerę na półtorej minuty przed hipotetycznym zdarzeniem. Po dwugodzinnym filmowaniu mgły przez otwarte okno w hotelu Nowyj. FYM również nabrał o wiele większej pewności, co do zerowego prawdopodobieństwa hipotezy przypadkowej katastrofy. Proszę go zresztą o to zapytać.
pozdrawiam i dziękuję za sympatyczną wizytę :)


 MAREKTOMASZ  13 1139  | 25.02.2011 18:32

marektomasz
O mnie marektomasz

energiczny, zdecydowany, spokojny

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (33)

Inne tematy w dziale Polityka