marektomasz marektomasz
937
BLOG

Ucieczka od prawdy, ucieczka od rozumu - część I

marektomasz marektomasz Polityka Obserwuj notkę 11

Załóżmy, że 10.04.2010 roku na lotnisku Siewiernyj pod Smoleńskiem wydarzyła się katastrofa lotnicza. Czyli - powtórzę definicję podaną pod swoją poprzednią notką – „nieoczekiwane, losowe, tragiczne zdarzenie, nie noszące w sobie śladów celowego, świadomego działania, by owo zdarzenie wywołać”.

Wydarzyła się zatem katastrofa lotnicza. I cóż dzieje się w pierwszych minutach po napłynięciu do Moskwy równie dramatycznej informacji? Otóż w Moskwie błyskawicznie zapada decyzja o wykorzystaniu tej bezprecedensowej, wielkiej tragedii do celów politycznych. Natychmiast uzgodniono, że podana zostanie do mediów całego świata nieprawdziwa informacja o czasie katastrofy, uruchomiona też zostanie rosyjska maszyna dezinformacyjna. Ta przechowywana jeszcze od czasów ZSRR, o światowym zasięgu oddziaływania. Kontrolowana całkowicie przez rosyjskie służby podległe Putinowi.Ustalono, że możliwie szybko zostanie przekazana światowym agencjom – dla powiększenia dezorientacji - niesprawdzona teza o winie polskich pilotów, o czterech podejściach do lądowania oraz ...  że bez jakiegokolwiek śledztwa, bez sprawdzania czegokolwiek, wykluczony zostanie zamach terrorystyczny. Wykluczony także zostanie w mediach światowych – już pierwszego dnia, w pierwszych godzinach - awaria samolotu oraz jakiekolwiek przyczyny nasuwające winę, bądź współwinę, strony rosyjskiej.

Rosyjscy funkcjonariusze pod Smoleńskiem otrzymali polecenie, żeby uniemożliwić swobodną rejestrację całego zdarzenia. Żeby demonstracyjnie, na oczach świadków, wyrywać dziennikarzom kamery, aparaty fotograficzne, odbierać kasety z nagraniami, nośniki elektroniczne z zapisem cyfrowym. Uruchomiono jednym słowem gigantyczny festiwal dezinformacji, zaciemniania całej sytuacji, niszczenia dowodów. Nasuwający wszystkim przytomnym obserwatorom rozmaite podejrzenia. Pojawiało się u polskich widzów nieuchronne w takim przypadku pytanie – co Rosjanie mają na lotnisku Siewiernyj do ukrycia, skoro nie pozwalają niczego rejestrować? Po co trzymają sporą grupę polskich pasażerów w Jak-u, dlaczego stają się groźni przy każdej próbie uruchomienia aparatu fotograficznego, kamery, dokumentowania czegokolwiek, bądź relacjonowania na żywo … ?

Żeby zrozumieć, jaki to był festiwal dezinformacji, jak gigantyczne uruchomiono przedsięwzięcie, wystarczyłoby odtworzyć oryginalne zapisy z audycji radiowych i telewizyjnych z pierwszych godzin i dni od pamiętnego poranka 10.04.2010 roku.Przytoczę zaledwie jedną taką relację (zał.   http://www.youtube.com/watch?v=-qGhY_Az2io&feature=player_embedded     ważny jest tu czas relacji TV, podawany w lewym dolnym rogu)

Z pewnością warto byłoby – z perspektywy dzisiejszej naszej wiedzy o całym zdarzeniu – odtworzyć i uwiecznić wszystkie ówczesne programy telewizyjne, oświadczenia, wypowiedzi i decyzje. W tym pierwsze oświadczenia polskich oficjeli, polskich ministrów, wreszcie … wstępne, błyskawiczne oceny, płynące do nas z mediów polskich i rosyjskich. Ile czasu miały władze rosyjskie na uruchomienie tak gigantycznego przedsięwzięcia? Całej tej potężnej, obejmującej media na całym świecie, maszynki dezinformacyjno-propagandowej?

Sprawdźmy. Katastrofa wydarzyła się – jak wiemy - o godzinie 8.41 czasu polskiego. Syrenę na lotnisku Siewiernyj uruchomiono o godzinie 8.56. Pierwsze informacje, że coś się dzieje, pojawiły się w Polsce oficjalnie dopiero o godzinie 9.03 (patrz załącznik) Pierwsza podana w mediach  informacja była już nieprawdziwa - o „awarii polskiego samolotu prezydenckiego pod Smoleńskiem.” A zatem, decyzja o uruchomieniu przez Rosjan festiwalu dezinformacji musiała zapaść przed godziną 8.56. Tak naprawdę, najwyższe czynniki rosyjskie powinny były taką decyzję podjąć w kilka minut po zgromadzeniu wstępnej wiedzy o tragicznej katastrofie. Przewidując przy tym wszelkie polityczne skutki takiej decyzji - przyszłe reakcje państw, mocarstw, paktów militarnych, społeczeństw i opinii publicznej. Wykonując w związku z tym błyskawicznie – w ciągu kilku minut - dziesiątki, może setki, analiz wszelkiego typu. Bo tylko z bardzo poważnych analiz mogła się zrodzić równie poważna konkluzja -  o podjęciu niesłychanie ryzykownej, rodzącej dalekosiężne, wielowymiarowe skutki gry politycznej. Ze stopniowym zacieraniem śladów po przypadkowej, tragicznej katastrofie lotniczej włącznie. A tym samym … o uruchomieniu spektaklu dla Polaków pt „podejrzewajcie nas o zamach”.

Po co im to, analitykom Kremla, było?

Otóż przede wszystkim po to, żeby trzymać od tej pory za gardło rząd mgr Donalda Tuska. Który to rząd stanie się natychmiast – jak genialnie przewidzieli analitycy Kremla - nieporadnym, żeby nie powiedzieć naiwnym, śmiesznym, wręcz żenującym, zakładnikiem rządu Putina. Żeby przy okazji doprowadzić do załamania nerwowego wierny elektorat mgr Donalda Tuska. Podobno antyrosyjski. Tych wszystkich inteligentnych, wykształconych mieszkańców wielkich miast. Wreszcie … żeby dostarczyć amunicji propagandowej prorosyjskim „pisowcom”. Żeby "pisowców" w ten sposób wesprzeć. Wszelkie skutki swojej decyzji rosyjscy analitycy – jak widać z dzisiejszej perspektywy – przeanalizowali i przewidzieli. W ciągu zaledwie kilku minut uruchomili diaboliczny scenariusz. I ten właśnie genialny spektakl, wymyślony przez rosyjskich decydentów w ciągu kilku minut rankiem 10.04.2010 – wymyślony i uzgadniany między godziną 8.42, a godziną 8.55 czasu polskiego - oglądamy do dzisiaj.

Rząd Tuska upokorzony, związany kłamstwami, powtarzanymi bezmyślnie (naiwnie) za czynnikami rosyjskimi od 10.04.2010 roku,  przyjmuje dziś w świetle jupiterów nonszalancki, byle jak sporządzony raport MAK-u. I dalej powtarza – ustami swoich ministrów – rozmaite kłamstwa wymyślane dla rozrywki, także dla powiększania dezinformacji, przez Rosjan. Nie próbuje odsłonić prawdy o tragicznym zdarzeniu losowym. Nie usiłuje udowodnić prawdy wszelkimi sposobami, za wszelką cenę, powołując Międzynarodową Komisję, odwołując się do międzynarodowych organizacji, do Unii Europejskiej, do NATO, do rządu USA, do kogokolwiek. Choćby po to, żeby siebie uratować.

Raport MAK-u przygotowany został na tyle niedbale, zawiera tak wiele oczywistych luk, przekłamań i braków, że służy wyłącznie do jednego celu – do upokorzenia Polski i Polaków. Do pogłębienia wśród Polaków podziałów. Do wzmacniania w Polsce politycznego chaosu, być może nawet ... do wyniesienia do władzy Jarosława Kaczyńskiego (!). Wreszcie, do ostatecznego pognębienia rządu mgr Tuska, do wykazania jego nieporadności i bezsilności. Do pokazania światu jego niesamodzielnej pozycji. Polska staje się z wolna, krok po kroku, rosyjską kolonią. Wszystko to dzięki realizacji genialnego, makiawelicznego planu, wymyślonego w ciągu zaledwie kilku minut, rankiem 10.04.2010 roku, przez decydentów Kremla. Dzięki zdumiewającemu wykorzystaniu politycznemu  tragicznej, przypadkowej katastrofy na lotnisku Siewiernyj pod Smoleńskiem.

Czy scenariusz powyżej przedstawiony jest prawdopodobny? Czy trzyma się kupy? Zostawiam to ocenie czytelników.

Notkę dedykuję tym wszystkim polskim analitykom i obserwatorom, którzy do dzisiaj utrzymują z groźną miną, że hipoteza „katastrofy lotniczej” na lotnisku Siewiernyj jest równoprawna w stosunku do wszelkich innych hipotez. A zatem, że powinna być w dalszym ciągu poważnie brana pod uwagę. Nie można jej podobno wykluczyć, dopóki nie napłyną 100% dowody. A skoro nie można jej wykluczyć, to analizujmy. Powyżej podałem jedyny dający się posklejać scenariusz, przy założeniu prawdziwości hipotezy "katastrofy lotniczej". 

 

marektomasz
O mnie marektomasz

energiczny, zdecydowany, spokojny

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (11)

Inne tematy w dziale Polityka