Przypadek żołnierza, który cudem przeżył w Tatrach, powinien być punktem zwrotnym w społecznym odbiorze misji wojskowych i zachowania państwa wobec żołnierzy.
Minister obrony narodowej z właściwym sobie refleksem powołał się na swe "moralne zobowiązanie" pomocy dla Włodzimierza N. Tymczasem łaski nie robi. Mężczyzna jest ubezpieczony, przysługuje mu pełna opieka, łącznie z tą psychologiczną i psychiatryczną.
W ostatnich latach MON dla weteranów misji zrobił niewiele. Klinika Psychiatrii i Stresu Bojowego, na którą tak chętnie powołują się dzisiejsi dygnitarze, powstała dzięki decyzji ministra Janusza Zemke. Klinika działa dobrze, choć ma niewielkie możliwości, a pacjent po jej opuszczeniu nadal wymaga opieki. Nikt nie prowadzi elementarnej bazy danych dotyczącej dalszych losów pacjentów tej kliniki.
Może lepiej by się stało, gdyby minister obrony narodowej pokazał nam, co sam zamierza zrobić, a nie tylko, jak korzysta z osiągnięć swoich poprzedników…
Inne tematy w dziale Polityka