Ostatni tydzień premier Papandreu rozgrywał fatalnie, ale zakończył dobrym i mocnym posunięciem.
Zamiast w referendum, bo nie zgodzili się na nie wielcy, za trzy miesiące społeczeństwo rozstrzygnie ten sam dylemat w wyborach powszechnych. Oznacza to, że demagogiczna kampania, która zwykle towarzyszy referendom, zostanie zastąpiona poważną debatą polityczną. Każdy, kto w tych wyborach zwycięży, będzie miał mocny mandat do niepopularnej walki z kryzysem. Do tego czasu władzę sprawować będzie rządy tymczasowy, którego decyzje pójdą na konto obu rywalizujących partii.
Jeorios Papandreu może być ofiarą tej zagrywki, bo jakaś ofiara być musi. Każdy, kto przyjdzie po nim, zrobi to samo, przekonując przy tym jednak społeczeństwo, że obecny premier zrobiłby to gorzej. Jak w życiu.
Inne tematy w dziale Polityka