Do tej pory prezes Jarosław Kaczyński wyznawał prostą zasadę. Jeśli ktoś się buntował, tj. spiskował, podważał pozycję prezesa, forsował swoich ludzi i robił to konsekwentnie, był wyrzucany z partii. Metoda prosta, ale nadzwyczaj skuteczna, bo dotychczasowi rebelianci leżą na politycznym cmentarzu, chyba że wrócili w pokutnych szatach.
Słynna wypowiedź Tadeusza Cymańskiego uruchomiła jedynego oponenta prezesa, tj. Zbigniewa Ziobrę. Swoim zwyczajem nie zaatakował jednak prezesa wprost, ale zadał pytania w interesie Prawa i Sprawiedliwości. Rozważa na przykład, czy nie byłoby korzystne z punktu widzenia tej partii, założenie jeszcze jednej. Oczywiście po to, aby lepiej realizować pełny program PiS-u. Itp.
Jeśli prezes wyrzuci Zbigniewa Ziobrę, powstaną z PiS-u dwie partie. Jeśli nie, to pierwszy raz w historii okaże się, że ktoś umie się skutecznie buntować i, siłą rzeczy, rozstrzyga sprawę sukcesji.
Brawo panie Zbyszku!
Inne tematy w dziale Polityka