Wreszcie wszyscy mogą przejechać się po Grzegorzu Napieralskim. Wynik partii usprawiedliwia każde określenie, a im bardziej ktoś był spolegliwy, tym głośniej dziś warczy.
Jeśli SLD uzna, że problemem tej formacji była wyłącznie polityka Napieralskiego, to popełni błąd. Prędzej czy później, już bez niego na czele, natkniemy się na skałę, która może mieć różne postacie, np. partia będzie zarządzana archaicznie, nie będzie wewnętrznego dialogu i sporu, będziemy przemawiać do przekonanych, itd., itd. Kto by nie zastąpił Grzegorza Napieralskiego, musi pokazać receptę na nową partię, w nowych realiach, które określa obecność na lewicy partii Janusza Palikota, jako naszej konkurencji.
Powiem więcej, próba wyeliminowania z formacji Grzegorza Napieralskiego też byłaby błędem. Jest on jedną z sześciu rozpoznawalnych w całej Polsce "twarzy" SLD. Nie stać nas na jej utratę.
Moje rozumowanie zakłada, że aktualny przewodniczący przedstawi Radzie Krajowej rzetelną analizę porażki i nie będzie bał się uczciwego oszacowania rozmiaru własnej odpowiedzialności. Jeśli pójdzie w zaparte, tak jak wczoraj, i obciąży nią "drużynę", wywoła taki oto efekt, że "drużyna" rzuci mu się do gardła. I każdy zostanie przy swoim.
Inne tematy w dziale Polityka