Wściekły prezes Kaczyński warknął, że szczyt Unii Europejskiej dotyczący Partnerstwa Wschodniego to kompromitacja Polski, bo kraje partnerskie (Armenia, Azerbejdżan, Gruzja, Mołdawia i Ukraina) nie dołączyły do rezolucji potępiającej sytuację na Białorusi. O samym szczycie napiszę na spokojnie w przyszłym tygodniu, bo doniesienia o jego efektach wywołują mieszane uczucia. Jedno mogę jednak z całą stanowczością stwierdzić już dzisiaj: prezes Kaczyński nie ma pojęcia o czym mówi.
Rezolucji w sprawie Białorusi nie poparł żaden z krajów partnerskich, ale każdy z innego powodu. Gruzja, bo Białoruś do tej pory nie uznała rosyjskiej aneksji Abchazji i Południowej Osetii. Mołdawia, bo już kiedyś zagrożono jej wprowadzeniem blokady na wina. Azerbejdżan, bo wie, że jest następny w kolejce do potępienia za praktyki prezydenta Alijewa. Armenia siedzi cicho, gdyż okupuje Górny Karabach i obawia się mnożenia wrogów. Wreszcie Ukraina – działa dyskretnie na rzecz przestrzegania demokratycznych zasad na Białorusi, ale mając własne kłopoty "wewnętrzne" nie chce stawiać sąsiada pod pręgierzem. Dodatkowo, ciągle nie uregulowała wszystkich spraw dotyczących wspólnej długiej granicy.
Przytoczone fakty nie zostaną nigdy wymienione publicznie, ale Łukaszenka stworzył skuteczny front w swojej sprawie. Oczekiwanie, że oto w Warszawie nastąpi cud i każdy z wymienionych krajów w imię solidarności europejskiej zrezygnuje z własnego interesu, świadczy o braku wiedzy, naiwności, albo złej woli prezesa.
PS. Jutro rano (tuż po 9) zapraszam do Radia ZET, do Moniki Olejnik, na "7 Dzień Tygodnia".
Inne tematy w dziale Polityka