Marek Siwiec Marek Siwiec
207
BLOG

Przepis na klapę

Marek Siwiec Marek Siwiec Polityka Obserwuj notkę 4

Wczoraj w Brukseli węgierski minister spraw zagranicznych złożył sprawozdanie z półrocznej prezydencji własnego kraju. Jeśli dyplomata używa takich zwrotów jak: „nie zabiegaliśmy o czołówki w gazetach”, „kilku rzeczy nie udało nam się załatwić”, „mieliśmy sukcesy, niepowodzenia i kilka kontrowersji”, to oznacza po prostu klapę.

Na korytarzach w Parlamencie Europejskim minione pół roku nazywa się wprost – Węgier nie było widać, politycy tego kraju unikali Brukseli. Nawet w części artystyczno-promocyjnej nie pokazano niczego, co kojarzyłoby się z krajem słynącym z turystyki, kuchni i wysokiej kultury.

Wszystko to, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, załatwił premier Orban, który właśnie w czasie prezydencji postanowił zająć się wewnętrznymi sprawami. Siłą rzeczy groźna ustawa medialna, kontrowersyjne zmiany w konstytucji, czy polityka „Wielkich Węgier” wywołały furię Brukseli i Węgrzy stracili swoje pięć minut. Piszę to wszystko nie dlatego, że żal mi nacjonalistycznego rządu w Budapeszcie, tylko, że może nam się szykować podobny scenariusz.

Wczorajsza wizyta prezesa Kaczyńskiego w Brukseli, aby właśnie tam zaprezentować swoją wersję katastrofy, atak na Rosję, jest próbą napisania scenariusza, który odwróci uwagę europejskiej opinii publicznej od polskiego przewodnictwa w Unii. Kaczyńskiemu marzy się, aby wojnę, którą uprawia w Polsce, przenieść na większe terytorium. Wczorajsza reakcja na przywiezione sensacje była jednak słaba, na granicy lekceważenia. Teraz czas na pozytywne sygnały z Polski.

W przyszłym tygodniu w Strasburgu pojawi się premier, będzie debata. Mimo różnic, które nas dzielą, życzę mu powodzenia.

PS. Wszyscy posłowie dostali od prezydencji węgierskiej prezent. Krawat. Czerwony.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (4)

Inne tematy w dziale Polityka